Krystian Lupa w Łaźni Nowej

"Maciej Korbowa i Bellatrix" - reż. Krystian Lupa - Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie

Krystina Lupa nie po raz pierwszy wstępuje do "tej samej rzeki". Rzecz osobliwa, wielki mistrz, guru współczesnego teatru, lubi wyzwania ryzykowne, które łatwo podważyć mogą jego pozycję i dorobek. Pewnie i na tym polega jego mistrzostwo. Dwukrotnie opracowywał już tekst Alfreda Kubina "Miasto snu", a "Maciej Korbowa..." z Łaźni Nowej to jego trzecia próba mierzenia się z tym tekstem.

Tym razem jednak bardzo nietypowa, bo sam reżyser, długo przed premierą deklarował, że nie interesuje go ponowna interpretacja tekstu Witkacego. Zadaniem było zmierzenie się z energią, śladem, powidokiem przedstawienia, którego premiera odbyła się ponad 20 lat temu.

Lupa bardzo intensywnie zajmował się niegdyś dramatami Witkacego. W legendarnym już, jeleniogórskim okresie twórczości, w latach 80. regularnie sięgał po teksty tego autora: od "Nadobniś i koczkodanów", przez "Pragmatystów" po właśnie "Korbowę..." z 1986 roku. Już wtedy bardzo uważnie eksplorował na scenie mechanizmy rządzące niewielkimi, najczęściej artystycznymi grupami, o których tak chętnie pisał Witkacy. Motyw ten stale obecny jest do dziś w jego premierach: najbardziej może w krakowskiej "Factory 2", skupionej na środowisku Andy Warhola, ale także w głośnej i nagradzanej wszędzie "Wycince" wg. Bernhardta.

O "Macieju Korbowie i Bellatrix" najcelniej napisał sam Witkacy. To "przeżycia bandy zdegenerowanych byłych ludzi na tle mechanizującego się życia". W pierwszej dojrzałej sztuce Witkiewicza juniora z 1918 roku mamy zalążek jego najważniejszych tematów - z jednej strony nadciągającą cywilizacyjną katastrofę, z drugiej zamknięte środowisko, oddające się ryzykownym eksperymentom erotyczno-narkotyczno-artystycznym. Egzystencjalne lęki i przeczucia mieszają się z orgiami i pijatykami oraz bełkotliwymi, filozoficznymi dyskusjami na temat Tajemnicy Istnienia czy sławetnej Jedności w Wielości.

Witkacy ośmiesza ten świat nadając mu formę spotworniałej groteski, Lupa demaskuje też Witkacego, po gorzkiej wymowie "Factory 2" nie ma cienia litości dla artystycznych póz, przekłamań i fałszów. Jelniogórskie inscenizacje słynęły z ciemnego, hermetycznego tonu, były bardzo wsobne i niełatwe w odbiorze. "Księstwa" rządziły się swoimi prawami. "Korbowa..." z Łaźni Nowej, i niech mi opinię tę wybaczy zakon lupologów regularnych, ma zupełnie zaskakujący jasny, wręcz "balladowy" ton. Jakby stary mistrz z wyrozumiałością, ale i bez pierwotnego jadu przyglądał się wyczynom grupki poszukiwaczy prawdy, zdystansowany, ale jednocześnie radosny, intensywnie obecny.

Nie znam "Macieja Korbowy" z krakowskiej PWST z 1993 roku. Czytałam recenzje, niezbyt pochlebne. Nie widzę analogii, nie czuję zresztą takiej teatrologicznej potrzeby. Jak powiedział mi w kuluarach jeden z uczestników studenckiego spektaklu sprzed 20 lat (przystąpił do prób, ale ostatecznie wycofał się w trakcie pracy), spektakl w Łaźni Nowej właściwie powstał od nowa. To, co być może przetrwało, to delikatne ślady w gestach, gdzieś głęboko ukryta pamięć ciała. Lupa na nowo powołał do życia tylko sobie właściwe Zgromadzenie - grupy skupionych wokół mistrza, zakochanych w nim wyznawców, którzy dadza się poprowadzić na najbardziej ryzykowną wyprawę.

Spektakl w Łaźni rozpada się na dwie części. Pierwsza, wyreżyserowana przez Lupę, to wycieczka w czasie, przymiarka dawnych kostiumów w starych dekoracjach. Przyglądanie się tamtej przestrzeni, kosztowanie wody z tamtej rzeki, piękna próba dotknięcia emocji sprzed lat. Śmieszna, wzruszająca, momentami budząca zażenowanie. Cytując "Mistrza i Małgorzatę" ( Krystian Lupa inscenizował ten tekst w Starym Teatrze) to "seans czarnej magii i jednocześnie całkowite go zdemaskowanie". Druga część, wyreżyserowana przez Tomka Węgorzewskiego, asystenta Lupy, to gorzkie post scriptum, wyznanie porażki, świadomość, że "nic dwa razy"...

A jednak gest Krystiana Lupy ma ocalającą moc. Ożywia i odżywia tych, którzy dawno opuścili teatr, otacza czułością pełnych pychy i tych, którzy zasłużyli na śmieszność. Niezwykłe doświadczenie.

Justyna Nowicka
www.radiokrakow.pl
5 maja 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia