Krytycy? Nie mają odwagi stawiać diagnoz i wyznaczać kierunków

Rozmowa ze Zbigniewem Głowackim

Niestety, urzędnicy reprezentujący organizatora nie zdają sobie sprawy ze specyfiki i organizacji pracy teatru, usiłując wymóc na dyrekcji uczestnictwo we wszelkich rocznicach, obchodach, dniach, tygodniach, itp. Tu niezbędna jest „praca wychowawcza". Czasem bywa ona skuteczna, ale tworzy wokół teatru niezbyt przychylną atmosferę.

Polityka programowa i zarządzanie

Agnieszka Michalak: Jak definiuje Pan profil swojego teatru?

Zbigniew Głowacki: Teatr dla dzieci i młodzieży, lalkowy, repertuarowy.

Jak scharakteryzowałaby Pan program swojego teatru?

Teatr czerpiący z dramaturgii opartej w dużej mierze na klasycznych wątkach baśniowych, ale poszukujący płaszczyzny porozumienia ze współczesnymi widzami poprzez odnowiony język, plastykę i aktualizację treści (np. Tankred Dorst). Lalka i aktor lalkarz tworzą jego differentia specifica w stosunku do innych form sztuki scenicznej.

Czy struktura organizacyjna teatru wpływa Pana zdaniem na poziom artystyczny prowadzonej instytucji?

Struktury organizacyjne naszych teatrów publicznych w dużym stopniu są do siebie podobne, jednak efekty działania tych struktur bywają dosyć różne. Sądzę, że ich poziom artystyczny zależy jednak od czegoś innego.

Czy i jak zmienia się struktura organizacyjna w Pana teatrze (nowe funkcje: dramaturg, edukator, specjalista od grantów etc.? Z czego to wynika? Czyje role stają się dziś ważniejsze (dramaturg, marketingowiec, PRowiec, osoba odpowiedzialna za pozyskiwanie środków), a czyje odchodzą na plan dalszy (garderobiane, technika)?

Uważam, że należy szczególnie chronić i dbać o tradycyjne zawody teatralne. Szczególnie dotyczy to teatrów lalkowych, w których trudno przecenić rolę konstruktorów czy pracowni plastycznych. W sytuacji, gdy dotacje ulegają obniżeniu, takie teatry jak nasz nie mogą sobie pozwolić na tworzenie nowych stanowisk, a wszelkie zadania wiążące się z wymogami współczesności (PR, specjalista od środków unijnych) są realizowane po amatorsku, własnymi siłami. Oczywiście, tworzy to pewnego rodzaju błędne koło: brakuje nam pieniędzy, bo nie możemy odpowiednio o nie zadbać, a nie możemy o nie odpowiednio zadbać, bo nie stać nas na specjalistów.

O ile etatów zmniejszył się lub zwiększył w Pana teatrze zespół aktorski w ciągu ostatnich pięciu lat?

OTL zatrudnia 15 aktorów. Stan ten nie zmienia się od 10 lat.

Czym się Pan kieruje, układając/planując repertuar? Realizacją swojego założonego programu, rozpoznanymi potrzebami publiczności...

Jak już wspomniałem, staram się o utrzymanie tradycji lalkarskiej, co ma sens również z tego względu, że zespół artystyczny ma specjalne do tego przygotowanie. Natomiast planowanie repertuaru jest wypadkową potrzeb publiczności i mojego przeświadczenia o zasadniczym znaczeniu literatury czy - mówiąc ogólniej – tekstu jako „bazy" przedstawienia. Niezależnie od odbiorcy (dorosły, dziecko) powinien on zawierać istotne treści i wartości, jak również angażować odbiorcę emocjonalnie i intelektualnie, przy czym mocniejszy akcent jestem gotów położyć na emocjonalne zaangażowanie widzów. Uważam, że widownia dziecięca, dla której gramy przede wszystkim, musi pokochać teatr i chcieć do niego wracać.

Czy udaje się Panu realizować program zaakceptowany w chwili obejmowania dyrekcji?

Spoglądając wstecz, mogę powiedzieć: tak. Jednym z powodów takiego przekonania jest stale rosnąca frekwencja, pewna liczba nagród na festiwalach, pozytywne opinie środowiska.

Czy organizatora interesuje realizacja przyjętego na początku kadencji programu? Czy egzekwuje jego realizację?

Nie.

Kim powinien być dyrektor instytucji publicznej? Czy musi być managerem? Dlaczego?

Podobno Napoleon mianował swoich generałów, pytając wcześniej, czy w swoich poczynaniach mają szczęście. Myślę, że oprócz spełnienia tego warunku dyrektor powinien posiadać odrobinę charyzmy i autorytetu, będącego efektem jego artystycznych dokonań. Jeśli jest to dyrektor artystyczny, to lepiej byłoby, gdyby miał zastępcę-managera.

Czy traktuje Pan teatr jako miejsce działań interdyscyplinarnych – swoisty dom kultury, w którym jest miejsce nie tylko na przedstawienia ale też na warsztaty, koncerty, wystawy, dyskusje, czytania? Czy te działania wynikają z rozpoznanych potrzeb i programu, czy są (przez kogo?) oczekiwane, narzucone? Czy te działania nie przytłaczają podstawowego zadania teatru, czyli produkowania i prezentowania przedstawień? Czy te działania przekładają się na frekwencję? Jakie inne korzyści przynoszą?

Wizja teatru jako domu kultury jest mi z gruntu obca. Nie wykluczam jednak tego typu wydarzeń i działań, o ile mają one charakter sporadyczny i nie zakłócają normalnej pracy instytucji. Powinny one jednak być zaplanowane i uzgodnione z dyrekcją i koordynatorem pracy artystycznej z odpowiednim wyprzedzeniem. Niestety, urzędnicy reprezentujący organizatora nie zdają sobie sprawy ze specyfiki i organizacji pracy teatru, usiłując wymóc na dyrekcji uczestnictwo we wszelkich rocznicach, obchodach, Dniach, Tygodniach, itp. Tu niezbędna jest „praca wychowawcza". Czasem bywa ona skuteczna, ale tworzy wokół teatru niezbyt przychylną atmosferę. Moim zdaniem „imprezy zewnętrzne" mają pewien wpływ na frekwencję, ale w nadmiarze szkodzą. Oprócz takich narzuconych zadań, wtedy, gdy jest to celowe i ma swoje uzasadnienie, podejmujemy działania edukacyjne, organizujemy koncerty związane z uroczystościami teatralnymi, konkursy literackie i plastyczne dla widzów – co oczywiście niesie określone skutki promocyjne.

Czy teatr współpracuje z innymi instytucjami, organizacjami? Jakie wynikają z tego korzyści? Jakie problemy?

Jesteśmy instytucją, której organem założycielskim jest prezydent miasta i w sposób naturalny współpracujemy z miejskimi instytucjami kultury. Harmonijnie układa się również współpraca z instytucjami podległymi marszałkowi województwa. Ponieważ zależy nam na dobrych kontaktach z placówkami oświatowymi, często wspomagamy działające na ich terenie amatorskie zespoły teatralne. Decydując się na współpracę z instytucjami czy organizacjami innego typu, zawsze mamy na względzie zarówno szeroko pojęty interes teatru jak i społeczne korzyści wynikające z takiej współpracy. Często mają one konkretny wymiar ekonomiczny (realizacja projektów ministerialnych lub unijnych) bądź wizerunkowy.

Festiwale/konkursy/przeglądy? Dlaczego Pan je nie/organizuje? W jakie inne akcje w mieście angażuje się teatr?

OTL jest organizatorem Olsztyńskiego Tygodnia Teatrów Lalkowych ANIMA, który wzbogaca repertuar grany na naszej scenie, promuje teatr lalek również wśród dorosłych (zapraszamy również spektakle dla tej grupy widzów), jest ważnym wydarzeniem poszerzającym ofertę kulturalną miasta. Angażujemy się też w m.in.: Narodowe Czytanie pod auspicjami Prezydenta RP, w Olsztyńskie Dni Nauki, współorganizację Olsztyńskich Spotkań Teatrów Jednego Aktora SOLO z Miejskim Ośrodkiem Kultury, pomoc w organizacji Studenckiego Ogólnopolskiego Festiwalu Teatralnego (SOFT), festyny organizowane przez Urząd Miasta.

Teatr / miasto /organizator

Jaką rolę spełnia teatr w Olsztynie?

Jest to jedyny teatr lalkowy w Olsztynie i jedyny wystawiający na swojej scenie repertuar dziecięcy. Ważnym elementem naszych działań jest popularna wśród widzów edukacja teatralna. Można śmiało powiedzieć, że OTL jest jedyną w mieście instytucją wprowadzającą najmłodszych w świat sztuki teatru.

Z jakimi problemami musi się Pan zderzać w środowisku/mieście, w którym działa na co dzień teatr? (Bezrobocie? Brak ośrodków kultury? A może zbyt duża oferta kulturalna, zajętości aktorów?)

W ciągu ostatnich dziesięciu lat wypracowaliśmy sobie mocną pozycję i zaufanie publiczności, co przekłada się na wysoką frekwencję. W zadowalającym stopniu zmodernizowaliśmy infrastrukturę teatru. Mamy stabilny zespół. Nie dostrzegam problemów, jakie zostały wymienione w pytaniu.

Czy teatr to Pana zdaniem instytucja lokalna, pracująca dla konkretnego miasta, konkretnej publiczności?

Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Uważam, że w dobrym dziele teatralnym musi tkwić pierwiastek uniwersalny, możliwy do odczytania w różnych miejscach i środowiskach. Niemniej, istnieją lokalne potrzeby, problemy i uwarunkowania, np. bardziej lub mniej konserwatywne postawy i poglądy na sztukę. Na te uwarunkowania i potrzeby trzeba jakoś odpowiadać, jednak nie powinno się „szyć na miarę". Jeśli chcemy dialogu z publicznością, powinniśmy ją zaskakiwać, zmuszać do wychodzenia poza ramy, w których czuje się bezpiecznie.

Jak dziś zdobywać publiczność, zachęcić widzów do chodzenia do teatru? Jak utrzymać publiczność? Jak dziś budować publiczność? Jakie są Pana sposoby?

Najważniejsza jest interesująca, mądra, odpowiadająca na potrzeby widzów (niekoniecznie uświadomione) propozycja repertuarowa. Reklama „nietrafionego produktu" jest po pierwsze nieetyczna, a po drugie uderza rykoszetem w reklamodawcę. W trakcie mojej dziesięcioletniej pracy w OTL zauważyłem wzrost zainteresowania naszą ofertą. Jest on w pewnym stopniu efektem jakiejś ogólnej tendencji, społecznego zwrotu ku żywej sztuce, ale również naszych działań promocyjnych, z konieczności bezkosztowych. Promujemy się na zasadach barterowych w zaprzyjaźnionych szkołach, przedszkolach, bibliotekach, placówkach handlowych, domach kultury itp. Patronujemy osiedlowym i miejskim festynom, oferując bilety na nasze spektakle jako nagrody. Dbamy o dobre kontakty z mediami.

Czy organizator formułuje wobec teatru/ Pana jakieś oczekiwania? Jakie?

Organizator oczekuje od teatru uczestnictwa w organizowanych albo wspieranych przez niego wydarzeniach, również w sezonie letnim, co nie zawsze jest możliwe.

Czy organizator wywiązuje się ze swoich zobowiązań wobec teatru?

Ogólnie rzecz biorąc, tak. Jednak, nie tylko nasz teatr, ale sfera kultury jest niedofinansowana.

A czego Pan oczekuje od organizatora swojej instytucji?

Zrozumienia specyfiki machiny teatralnej i dotacji na poziomie zapewniającym przynajmniej dwie premiery w sezonie.

Jakiego typu kontroli podlega teatr?

Co roku dokonywana jest ocena teatru na podstawie sprawozdania finansowego i merytorycznego.

Z czego teatr jest „rozliczany" przez organizatora?

Z aktywności pozateatralnej (wspomniane wcześniej imprezy, rocznice), liczby premier, sukcesów na festiwalach.

Czy to „rozliczenie" uwzględnia także ocenę działalności artystycznej?

Nie.

Teatr publiczny

Jaką rolę dziś powinien pełnić teatr w życiu społeczno-kulturalnym?

Powinien być źródłem edukacji kulturalnej poprzez przypominanie ważnych dla naszej kultury tekstów i ich współczesnych odczytań oraz zaczynem istotnych dyskusji o problemach współczesności, ale bez dawania gotowych recept, co zdarza się zbyt często.

Czy rola teatru publicznego (dotowanego z publicznych pieniędzy) różni się od roli teatrów inaczej zorganizowanych, teatrów prywatnych, prowadzonych przez stowarzyszenia, fundacje?

Sądzę, że się rożni. Właśnie ze względu na źródło finansowania, które nakłada na teatr publiczny określone zobowiązania wobec społeczeństwa. Nie znaczy to, że teatr np. prywatny nie może definiować podobnie swoich powinności, jeśli jednak nie będzie tego robił, odpowie za to tylko przed swymi sponsorami.
Teatr publiczny powinien być zobowiązany do „wrażliwości" na tradycję, klasykę i zakorzenione w nich wartości, jak również do stawiania ważnych pytań nurtujących współczesnych widzów.

Jakie są wady funkcjonowania publicznej instytucji artystycznej?

Brak jasnych i precyzyjnych unormowań prawnych uwzględniających specyfikę teatru. Można wymienić tu choćby zatrudnianie aktorów na stałych etatach, co często utrudnia budowanie mocnych zespołów artystycznych.

Jakie są zalety funkcjonowania publicznej instytucji artystycznej?

Ich trwałość, możliwość długotrwałego i konsekwentnego budowania wizerunku oraz tworzenia czytelnego dla publiczności profilu. Teatr jako publiczna instytucja artystyczna może być w sensie fizycznym i „metafizycznym" konkretnym punktem odniesienia, miejscem spotkania ze sztuką.

Czy warto zachować w Polsce model teatru zespołowego, repertuarowego?

Tak. Powtórzyłbym tu argumenty z poprzedniego punktu.

Czy istnienie teatrów innego typu zagraża temu modelowi? Czy wpływa na jego zmianę? W jakim aspekcie?

Te dwa modele współistnieją wystarczająco długo, aby można było stwierdzić, że konkurencja nie jest zabójcza. Inną sprawą jest liczba teatrów jednego i drugiego typu na określonym obszarze – rynek może tu wprowadzić korekty. Korekty mogą wprowadzić również politycy, stawiając właśnie na rynek, ale nie byłoby to dobre posunięcie. Jeśli chodzi o teatry lalkowe, nie zauważyłem, aby teatry prywatne zagroziły im w znaczący sposób. Co więcej, wybitne przedstawienia tworzone przez te ostatnie, chętnie są pokazywane w teatrach publicznych. Zdarza się również, że powstają one na zasadzie kooperacji.
Teatry prywatne można podzielić na dwa rodzaje: poszukujące i komercyjne. Oba mogą wpływać na te publiczne jako konkurencja. Te pierwsze ożywczo i odświeżająco, te drugie będą ciągnęły w dół.

Czy obserwuje Pan jakieś tendencje w tym obszarze?

Przywołałbym tu moją wypowiedź na temat rosnącej liczb widzów w teatrze, który prowadzę. Dzieje się tak mimo działających na tym terenie grup prywatnych, większość z nich niestety ma charakter chałturniczy.

Jaka jest Pana zdaniem dziś rola krytyki teatralnej? Jaki/czy w ogóle ma wpływ na funkcjonowanie teatru?

Dawniej krytyk, również krytyk teatralny, był pośrednikiem między twórcą i jego dziełem a odbiorcą. Dzisiaj pisze on raczej dla środowiska własnego i twórców, nie spełnia więc funkcji edukatora czy przewodnika dla szerszych grup społecznych, które z kolei nie potrzebują pogłębionych analiz. Wystarczają im gwiazdki, takie, jakie stawia się w prasie przy tytułach filmów. Myślę, że żyjemy w międzyepoce, w której stare kryteria i wartości przestały obowiązywać, a nowe jeszcze nie powstały, co powoduje, że krytycy nie mają odwagi stawiać diagnoz i wyznaczać kierunków. Można więc powiedzieć, że wpływ krytyki na to, co dzieje się w teatrze jest minimalny. Innym problemem jest nieobecność recenzentów z prawdziwego zdarzenia w lokalnej prasie.

Agnieszka Michalak
www.250teatr.pl
24 czerwca 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia