Książę Igor

Igor Strawiński był księciem muzyki XX wieku

Igor Strawiński był księciem muzyki XX wieku, na której rozwoju zaważył znacząco siłą swej niezwykłej osobowości. "Genialny jest Strawiński (od rosyjskich baletów)" - pisał Szymanowski w liście do Stefana Spiessa w 1913 r. Jednak już na początku lat 20. autor "Święta wiosny" zaskoczył wszystkich, bo porzucił dotychczasową drogę znaczoną wielkimi sukcesami i rozpoczął pełne meandrów wędrówki po stylach minionych epok.

Jeszcze jedną zaskakującą niespodziankę zgotował światu muzycznemu już jako sędziwy twórca, kiedy zwrócił się ku dodekafonii, uważnej za kierunek całkowicie sprzeczny z jego postawą estetyczną. 

Kompozytorów zwanych szumnie "klasykami muzyki XX wieku" grywa się u nas rzadko, więc koncert Filharmonii Krakowskiej, który w ubiegłym tygodniu poprowadził Gabriel Chmura, należy uznać za wydarzenie repertuarowe. 

W pomysłowo zestawionym programie znalazły się Strawińskiego "Agon" i "Koncert skrzypcowy" oraz "Dziadek do orzechów" Piotra Czajkowskiego. 

Abstrakcyjny balet "Agon", skomponowany w latach 1954-57, jest jednym z pierwszych etapów przygody Strawińskiego z dodekafonią, ale związany jest bardzo wyraźnie z poprzednim okresem jego twórczości. 

Uderzającą cechą tego utworu jest swoista, zamierzona przez kompozytora, surowość brzmienia, będąca po części rezultatem operowania kameralnymi, często niekonwencjonalnymi zestawieniami instrumentów. Jest to muzyka nosząca pewne znamiona schyłkowego wyrafinowania, trudna dla wykonawców i zapewne niełatwa dla słuchaczy. Skomponowany 25 lat wcześniej "Koncert skrzypcowy D-dur" należy do najświetniejszych dzieł Strawińskiego z okresu zwanego bardzo umownie neoklasycznym. W tym przypadku jest to, oczywiście, styl neobarokowy, a czcigodnym patronem "Koncertu" jest Jan Sebastian Bach. 

Nieznany u nas - a wyborny, jak się okazało - niemiecki skrzypek Kolja Blacher zabłysnął jako wykonawca partii solowej. Bardzo pewny technicznie, dynamiczny i agresywny gdzie trzeba, a powściągliwy lirycznie w obu wolnych ariach, podbił słuchaczy wstępnym bojem. Gabriel Chmura doskonale utrafił w dość przewrotny styl "Koncertu" i raz jeszcze pokazał swą dyrygencką maestrię. 

Kiedy w programie koncertu symfonicznego pojawia się "Dziadek do orzechów", wszyscy myślą o popularnej suicie, ale Chmura sprezentował melomanom całość muzyki do II aktu baletu, która wypełniła drugą część wieczoru. Po "Walcu kwiatów" ręce automatycznie złożyły mi się do oklasków, ale tym razem to jeszcze nie był koniec, bo Cukrowa Wieszczka pląsała dalej, ku widocznemu zadowoleniu słuchaczy.

Adam Walaciński
Dziennik Polski
21 grudnia 2009
Portrety
Igor Strawiński

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...