Księżniczka Turandot rządziła na Stadionie Olimpijskim

"Turandot" - reż: M. Znaniecki - Opera Wrocławska

Weekend na Stadionie Olimpijskim minął pod znakiem Turandot w reżyserii Michała Znanieckiego. Patronat nad widowiskiem objęła Polska - Gazeta Wrocławska.
Sobota wieczór. W kierunku Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu idą tłumy. O dziwo. Bo w kraju wielbicieli Dody, Feela i Bajmu na murawę nie przyciąga ich koncert gwiazd popkultury, a... opera (to dowód na to, że nie tylko elity i lubią jej posłuchać). Ulice i pobocza zapakowane samochodami jak makrele w puszce, ale miejsce można znaleźć. Przed wejściem na stadion atmosfera jak na zakładowym pikniku: karkówka z grilla, biała kiełbaska, kaszanka, piwo, dla wegetarian - zapiekanki z grzybami i jabłecznik na słodko.

W powietrzu, oprócz zapachu smażonego mięsiwa, unosi się aromat sprayów przeciwko komarom (insekty dostały jasny przekaz: koniec bzykania). Wieczorowe suknie? Fraki? Tiule, satyny, koronki i wysokie szpilki? Zapomnij. Najczęstszy widok na premierze to panie w spodniach, ciepłych kurtkach, na dokładkę owinięte kocami. Panowie też byli opatuleni od stóp do głów (dyrektor wrocławskiego zoo siedział pozapinany po samą szyję, a dyrektor opery wrocławskiej Ewa Michnik w ciepłej kurtce z kapturem). Ale zdarzały się wyjątki, które wzbudzały zdziwienie.

A samo widowisko? No cóż... Muszę się przyznać: na operze znam się średnio. Jestem zwykłym wielbicielem muzyki, któremu albo się coś podoba, albo nie. Szczerze mogę powiedzieć, że premiera opery Turandot Giacomo Pucciniego wbiła mnie w ziemię. Oczywiście z wrażenia. Wszystko tu było naj. Dekoracje: gigantyczne, zrobione z pomysłem i rozmachem. Efekty świetlne: bomba (Steven Spielberg z Bliskimi spotkaniami trzeciego stopnia niech się chowa. Może się uczyć od Michała Znanieckiego - reżysera i scenografa megawidowiska - jak się robi show i jak trzymać widza w napięciu przez trzy godziny). Gigantyczny mur chiński przytłaczał przepychem, tak samo jak bajeczne stroje (ba, wszak akcja w Chinach się toczy). Jako laik nie wiem, kiedy jedna diwa powinna wyciągać wysokie C, D, F czy G, ale słoń mi nie nadepnął na ucho i wiem, kiedy ktoś fałszuje. W Turandot soliści tak śpiewali, że aż ciarki przechodziły po plecach (i to nie z zimna, bo ubrałem się w grubą kurtkę).
Evgeniya Kuznetsova (grająca rolę tytułową chińskiej księżniczki Turandot, która zadaje zagadki absztyfikantom starającym się zdobyć jej rękę, a gdy nie odpowiedzą, ścina im głowy) jest boska. Zniewalająco piękna, do tego ma taki głos, że bałem się, iż żarówki w reflektorach stadionowych popękają. Wielkie brawa należą się dla naszej południowej sąsiadki Jany Dolezlikovej (jak się jej słucha, to człowiek za życia jest w niebie). Niestety, była u nas na gościnnych występach. Tak samo jak Włoch David Righeschi (grający księcia Kalafa, jedynego zalotnika Turandot, który ocalił głowę, bo wygrał teleturniej i odgadł wszystkie trzy zagadki). Aria Nessun dorma w jego wykonaniu wywołała długie owacje (ten kawałek muzyczny stał się szalenie popularny po tym, jak w angielskim Mam talent zaśpiewał go sprzedawca telefonów komórkowych z krzywymi zębami i wykosił innych konkurentów). Ale w piekle bym się smażył, gdybym wychwalał tylko zagranicznych solistów. Kunszt pokazali wrocławscy śpiewacy: Jacek Jaskuła (Ping), Łukasz Gaj (Pong) i Rafał Majzner (Pang). Rewelacja: i gra aktorska, i śpiew.

Wisienką na torcie spektaklu była dopracowana choreografia Elżbiety Szlufik-Pańtak i Grzegorza Pańtaka: tylu świetnych tancerzy i liczonych w dziesiątkach statystów, idealnie z sobą zgranych, dawno nie widziałem (a propos statystów - wchodzę pod stół i odszczekuję to, co mówiłem o nich że to rekwizyty z żołądkami. Bez nich Turandot nie byłaby takim widowiskiem. Podobnie jak bez chóru, którego głosy brzmiały nad stadionem jak fala uderzeniowa po wybuchu bomby). Jednego tylko żałuję: Turandot można było zobaczyć tylko przez trzy wieczory. Niestety.
Robert Migdał
Gazeta Wrocławska
22 czerwca 2010

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...