Kto kogo wyklucza?

Międzynarodowy Festiwal Teatralny Malta w Poznaniu

Mam już dość słowa "wykluczenie". I nie chodzi tu o brak wrażliwości - idiom tegorocznej edycji naszego flagowego festiwalu był jak mantra, której powtarzanie miało utwierdzić w przekonaniu o doniosłości całego przedsięwzięcia

Na akcję była jednak reakcja: powszechne wrażenie, że najbardziej wykluczeni byli przygodni widzowie festiwalu. Malta schowała się przed Poznaniem, błękitne płachty na barierkach i mostach nie zastąpiły jej udziału w życiu miasta. Zbyt rzadko była okazja, by potknąć się o teatr. Wiem, że teatr uliczny nie jest już modny, ale wcześniej jakoś ten problem organizatorzy pokonali. Jedna La Fura wiosny nie czyni, a o roznegliżowanych Francuzach więcej się mówiło, niż ich widziało.

Szanuję argument szefów Malty, że po 20 latach festiwal ma prawo żądać od widzów ewolucji. Szkoda tylko, że nie było okazji, by z tym argumentem polemizować - konferencja prasowa Malty nie była debatą, ale przemówieniem. Podobnie uczynili twórcy minaretu - nie zaprosili do dyskusji o umierającym projekcie, tylko wygłosili mowy oskarżycielskie.

To nie była zła, ani kiepska Malta. Ale równie dobrze mogła odbyć się wszędzie, nie tylko w Poznaniu. I to jest niepokojące.

Marcin Kostaszczuk
Głos Wielkopolski
13 lipca 2011

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...