KTO się boi Leona i Matyldy?

"Leon i Matylda" - reż. Andrzej Sadowski - Teatr KTO w Krakowie

Nie będę krył: najnowsza premiera krakowskiego teatru KTO - czyli spektakl "Leon i Matylda" - nie zachwyca. Mało tego, momentami nawet obrzydza. Historia od początku jest trochę pogmatwana. Mamy parę, która mieszka razem. Między nimi wibrują słowa i wzajemne żale. Nakręca się spirala niezrozumienia - a wszystko w scenerii Świąt Bożego Narodzenia.

Wraz z biegiem akcji twórcy zdradzają nam coraz więcej szczegółów. Dowiadujemy się, że Matylda (Justyna Orzechowska) w domu Leona (Andrzej Sadowski - także reżyser spektaklu) pojawiła się nagle i nieco przypadkowo, że straciła rodziców, że ćwiczy się w zapominaniu, wreszcie że znika i pojawia się u Leona pod różnymi postaciami. Co więcej, całość opowieści to historia z przyszłości, w której na niezależność wybiły się maszyny, zagrażające teraz ludzkości.

Oglądając ten spektakl trudno wejść w tę poskręcaną z dziwnych losów ludzkich relację, wyjąć z niej myśl przewodnią, wyczytać przesłanie z tej spowiedzi z życia dwojga raniących się ludzi. A nieco przerysowane aktorstwa raczej nie pomaga w tym poszukiwaniu znaczeń. Czy więc jest to historia o braku porozumienia między ludźmi? Rzecz o wypalaniu się miłości? Przypowieść o nieuchronności końca? A może to po prostu rzecz o rewolucji technologicznej, która pożre własnych rodziców? Można mnożyć te domysły, ale żadna odpowiedź wyraziście nie wybrzmiewa ze sceny. Punkt wyjścia był ciekawy, ale dla całości przedstawienia niewiele z tego wynika.

Co więcej, niektóre sceny wydają się wręcz żenujące - jak ta symulująca akt seksualny, w którym kluczowym rekwizytem pozostaje talerz zupy, wylizywany przez głównego bohatera. Pruderii we mnie z lupą trzeba szukać, ale ten sceniczny kadr wywołał raczej niesmak. Choć - dodajmy od razu - zapewne taki był cel tego zabiegu. To nie był bowiem akt miłości, a techniczna zagrywka związkowa. Ale mimo wszystko niespecjalnie przekonujący wydaje się ten zabieg...

Cóż, z intrygującego pomysłu pozostało niewiele. I to jest dokładnie tyle, ile wynosi się z tego spektaklu. Niestety.

Łukasz Gazur
Dziennik Polski
28 stycznia 2016

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

Dziadek do orzechów (P...
Rudolf Nuriejew
Zobacz arcydzieło baletu z Paryskiej ...