Kukły wokół samowara

"Wujaszek Wania" Teatr Polski w Warszawie

Rosjanin Wieniamin Filsztyński, wykładowca metody Stanisławskiego w petersburskiej akademii sztuki teatralnej, wystawił w warszawskim Teatrze Polskim "Wujaszka Wanię" Antoniego Czechowa.

Czterogodzinne widowisko wydaje się wiernie podążać za dramatem Czechowa: cztery akty, trzy antrakty, parujący samowar, aktorzy w kostiumach z XIX w. Jest to jednak wierność powierzchowna, co do litery, a nie sensu. Zamiast czechowowskiej atmosfery melancholii, jest zwykła nuda. Zamiast z wierzchu spokojnych, ale wewnątrz rozdygotanych bohaterów, do których dawno dotarło, że przegrali życie, ale ostatni raz w życiu zyskują cień nadziei na zmianę, a potem już tylko czekają na koniec - kukły ze sztuczną emfazą wygłaszające frazy o beznadziejnie mijającym życiu, nudzie i potrzebie pracy. Aktorzy Polskiego najwyraźniej okazali się odporni na metodę przeżywania (jak zresztą na wszystkie inne, co poświadczy każdy, kto widział jakikolwiek spektakl na scenie przy Karasia). Wyjątkiem jest grający doktora i społecznika Astrowa Tomasz Borkowski. Jedna rola to jednak stanowczo za mało.

Aneta Kyzioł
Polityka 6
7 lutego 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...