Kulisy publicystyki

"Czy pan to będzie czytał na stałe?" - reż. Michał Kmiecik - Teatr Polski we Wrocławiu

Spektakl Teatru Polskiego we Wrocławiu "Czy pan to będzie czytał na stałe?" ukazuje aktorów, którzy znaleźli się w potrzasku. Co ciekawe, po jego obejrzeniu w potrzasku znajduje się również widz. Mam jednak wrażenie, że, choć reżyser Michał Kmiecik chciał wstrząsnąć odbiorcą, chodziło mu o zaprezentowanie odmiennego rodzaju uwięzienia. Innymi słowy (z rozmysłem używam wieloznacznego wyrażenia) coś tu nie gra

Tekst jest zbudowany jak zaangażowana, zacięta wypowiedź publicystyczna. Trudno negować zasadność oburzenia „ludzi teatru” (tym demokratycznym określeniem objęto rozmaitych współpracowników interesującej nas instytucji) walczących o szacunek i wsparcie dla kultury ze strony „władz” (tak mówi się w przedstawieniu o urzędnika, politykach i innych decydentach).  Trzeba też przyznać, że twórcom udało się uniknąć artystowskiego patosu, w przekonujący sposób zastąpionego perspektywą „zwykłego człowieka” (z kolei to pojęcie, choć nie zostało przywołane wprost, organizuje całość znaczeń spektaklu). Dążenie do wzmocnienia siły przekazu i waga prezentowanych treści ma zapewne usprawiedliwić niedbałą w wielu momentach i nieco niedopracowaną formę tekstu, czyli m.in. niezręczności składniowe i proste koncepty. Powinniśmy chyba przymknąć oko także na nierównomierny rozkład napięć, skutkujący niekiedy dłużącymi się scenami.

Można by zatem założyć, że przedstawienie młodego reżysera to przede wszystkim efekt  ożywionej debaty, celowo bardziej przypominającej warsztatowe work in progress niż skończone dzieło sceniczne. Pojawia się jednak pewna sprzeczność, wynikająca z przeciwstawienia chaosowi autentycznej ekspresji prawdziwego teatru, z całą jego sztucznością i subtelnością. Doskonale opracowane sceny, zwłaszcza epizody z udziałem Rafała Kronenbergera, Ewy Skibińskiej (dialog aktorki z urzędnikiem), Katarzyny Strączek, Adama Szczyszczaja i Haliny Rasiakówny (rozmowa reżyserki, aktora i urzędniczki) oraz świetnie skomponowane role (Igor Kujawski jako, niestety, raczej drugoplanowa postać) przypominają o tym, iż mimo wszystko, mamy do czynienia z wysoką sztuką.

Oczywiście, problem napięcia między życiem a twórczością od dawna jest podejmowany w teatrze. Sfer tych nie musi dzielić przepaść, a ich niewspółmierność może być źródłem prawdziwego artyzmu. W spektaklu „Czy pan to będzie czytał na stałe?” nie udało się jednak produktywnie połączyć sztuczności i weryzmu. Obie dziedziny nie przystają do siebie i chyba właśnie dlatego, jak już wspomniałam, coś tu nie gra.

Nie gra, także dlatego, że widz zostaje uwięziony w potrzasku utrudniającym (czy wręcz wykluczającym) dokonanie rzetelnej oceny spektaklu. Pierwszeństwo treści nad formą (usprawiedliwione buntem w słusznej sprawie) pozbawia podstaw krytykę estetycznych niedostatków.  Co gorsza, prostota przekazu omija prawdopodobnie swój cel – „władza”, do której spektakl jest skierowany, omija przecież teatry z daleka.

Katarzyna Lisowska
Dziennik Teatralny Wrocław
14 lipca 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia