Kulturalny pakt z diabłem

"V.I.P." - reż. Małgorzata Bogajewska - Teatr Bagatela w Krakowie

Krakowski Teatr Bagatela, w ramach Letniego Festiwalu Komedii, zaprosił na tragikomedię "VIP", pióra Stiga Larssona, w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej. Spektakl wydaje się na pierwszy rzut oka prostą historią o tym, że oto dyrektor przychodzi do swoich pracowników Jednak to nietypowe spotkanie przeradza się szybko w psychopatyczno-perwersyjną grę, która nie ma granic i zasad.

Stig Larsson (nie mylić ze Stiegiem Larssonem, autorem kryminalnej serii "Millennium") to szwedzki poeta, dramaturg, prozaik, reżyser i krytyk. Jego opowieść "VIP" ma nerw społeczny. Tak jak scenografia Dominiki Skazy jest lodem konstrukcji skrajnie czystych, geometrycznych, ludzkich.

Maks (w tej roli Michał Kościuk) i Anna (Anna Rokita) to narzeczeństwo z niewielkim stażem; są jednak pełni marzeń i entuzjazmu. Wydają się nie mieć kłopotów. Naczelny dyrektor Maksa - Adam (Marcin Kobierski) - wchodzi w ich progi niczym nieoczekiwany gość. Ogląda urządzone współcześnie mieszkanie, słucha opowieści o nich samych. Dwójka bohaterów czuje, że nic im nie zagraża, że Adam nie spreparuje sensacji i że nie sprzeda ich jak towaru. W tak przyjaznej atmosferze ludzie się otwierają i często dochodzi do głębokich, ważnych, bardzo szczerych i prawdziwych zwierzeń. Rozmawia się nierzadko o sprawach trudnych i bolesnych, takich jak rozstania czy powroty, problemy związane z brakiem dzieci... Ale przecież zawsze jest nadzieja i jest źródło siły.

Tylko że Adam to nie Duch Święty, za którego się podaje, ale podstępny "anioł światłości", przewyższający swojego pracownika i jego dziewczynę inteligencją. Jawi się jako arogancki, bezczelny, a jednocześnie uczuciowy. Posługuje się ideami, moralnością, filozofią, psychologią, ludzkimi pragnieniami, kulturą, edukacją, sztuką, muzyką, systemami ekonomicznymi i rozrywką, by zmienić życie Maksa i Anny w pełną bezwarunkowego podporządkowania grę. Niedługo potem w ich mieszkaniu pojawia się brat Maksa - uzależniony od narkotyków i alkoholu agresywny Igi (Adam Szarek) ze swoją dziewczyną Leną (Ewelina Starejki).

Każdy gra w tym spektaklu postać niejednoznaczną. Cała piątka to galeria rozmaitych, nie pozbawionych wiarygodności psychologicznie typów ludzkich. Sytuacje i dialogi są tyleż karykaturalnie, co i autentyczne życiowo. Pozornie komediowa wymowa całości ma ponadczasowe walory i stawia wiele powakacyjnych pytań. Czy Maks i Anna byli zwyczajnie bezmyślnymi, lecz kochającymi się głęboko ludźmi, czy też osobnikami pozbawionymi moralności i prawdziwych uczuć? Czy próbują tylko wskrzesić świeżość i intensywność dawnego uczucia, które po latach obumarło?

Konsumpcja kolejnych transakcji przypomina u Małgorzaty Bogajewskiej perwersyjny rytuał podszyty seksem i przeczuciem śmierci. Niewątpliwym walorem tej inscenizacji jest to, że reżyserka nie mnoży scenicznych efektów, ale kontrapunktuje je groteską i mocno wisielczym humorem. By znów, kiedy trzeba, choć to zaskakujące, odkrywać czysto ludzki, wręcz intymny wymiar bohaterów.

Adam wydaje się być prawdziwym szatanem, wodzącym na pokuszenie ludzi, egoistycznym chłopcem wpadającym w szał, gdy nie otrzyma ulubionej zabawki. Jednak z biegiem akcji pokazuje w sobie więcej uczuć, jest szczery i prowokuje innych do zmierzenia się z niewygodnymi pytaniami, co także głęboko zastanawia i sprawia, że trudno jednoznacznie tę postać ocenić. Coś dziwnego zaczyna dziać się z ludźmi. Z Marcina Kobierskiego wolno wysuwa się przerażający sztukmistrz ludzkiej psychiki. Bardzo ciekawą i wiarygodną postać udało się stworzyć Adamowi Szarkowi jako nieprzewidywalnemu bezrobotnemu. Równie sugestywna aktorsko jest przejmująca Lena, w interpretacji Eweliny Starejki. Zespołowe aktorstwo jest zresztą kluczem do sukcesu całego spektaklu.

Kto jest winny - bezczelny pracodawca, narzeczony, który wyraża zgodę na postępek narzeczonej czy ta, która niezbyt skutecznie broniła się przed Adamem? - To wszystko sprawił grzech, że ludziom jest ze sobą źle - śpiewał swego czasu Krzysztof Krawczyk. A zatem kto jest winny? Biblijny Adam, Ewa czy wąż? W starotestamentowej Księdze Rodzaju po upadku pierwszych ludzi, Bóg zawołał pierwszego Adama (nie Adama i Ewę, nie węża, ale tylko Adama) i rzekł do niego: - Gdzie jesteś?

Piotr Grosman
Teatr dla Was
29 lipca 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia