Kwadrat na Marszałkowskiej

rozmowa z Andrzejem Nejmanem

Przez najbliższe 10 lat Teatr Kwadrat będzie funkcjonować w budynku przy ul. Marszałkowskiej - zapowiada dyrektor teatru Andrzej Nejman. W planach Teatru jest także kompleksowy remont budynku i wybudowanie małej sceny.

PAP: Ponad rok temu Teatr Kwadrat zainaugurował działalność w dawnej siedzibie Teatru Bajka, przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie; miał tam jednak funkcjonować tylko czasowo, ponieważ miasto zaplanowało dla was docelową siedzibę na Nowym Mieście. Czy są jakieś nowe informacje w tej sprawie?

Dyrektor Teatru Kwadrat Andrzej Nejman: Rada Warszawy uchwaliła ostatnio przekazanie nam w użytkowanie siedziby przy ul. Marszałkowskiej na czas nieokreślony. Będziemy tam funkcjonować długo, ponieważ ubiegamy się o dofinansowanie ze środków norweskich na poważny remont budynku. Warunkiem przyznania tych środków jest działalność danej instytucji w jednym miejscu przez minimum 10 lat.

To nie zmienia faktu, że nadal jesteśmy przychylni planom miasta, które chce umieścić nasz Teatr na stałe w budynku dawnego kina Wars na Rynku Nowego Miasta. Ten pomysł zrodził się już jakiś czas temu, ale ciągle nie udało się zdobyć środków na adaptację tamtego budynku. Potrzebne jest kilkadziesiąt milionów zł, ale w czasach kryzysu zdobywanie tych pieniędzy zostało odłożone. Na razie będziemy więc funkcjonować na Marszałkowskiej.

PAP: To miejsce spełnia oczekiwania zespołu?

A.N.: Tak, choć sala teatralna właściwie jest w ruinie. Większość widocznych usterek po prostu przykryliśmy draperiami. Mamy nowe fotele i wyremontowane łazienki dla widzów - to rzeczy, które naprawdę musieliśmy zrobić od razu. Choć już systemy wodociągowe, elektryczne i kanalizacyjne pamiętają lata pięćdziesiąte.

Teraz musimy zdobyć pieniądze na remont zaplecza teatralnego i zrealizować prawdziwą profesjonalną przebudowę. Tak naprawdę właściwie nie mamy prawdziwego "backstage'u". Są dwie małe klitki, które udają garderoby. Nie mamy kulis, bo tam gdzie zwykle w teatrze znajdują się kieszenie sceniczne, my mamy wyjścia ewakuacyjne. Plany remontu są już zatwierdzone przez konserwatora zabytków, mamy też pozwolenie na budowę. Nie mamy jeszcze tylko pieniędzy.

PAP: Jakie ma pan plany, aspiracje dotyczące Teatru Kwadrat, na najbliższe lata?

A.N.: Naszym zadaniem, podstawową, zapisaną w strategii instytucji misją, jest odciągnąć ludzi od telewizorów i uświadomić im, że przychodzenie do teatru po prostu jest fajne. W myśl idei tzw. audience developmentu, czyli rozwijania widowni, mamy aspiracje, aby z czasem stać się teatrem środka. Na razie jesteśmy teatrem popularnym, rozrywkowym i mamy tego pełną świadomość.

PAP: Może przypomnijmy, że jesteście teatrem popularnym i komediowym, ale - teatrem miejskim, z wielkimi tradycjami.

A.N.: Tak. I różnimy się znacząco od teatrów prywatnych, z którymi czasem jesteśmy myleni. Czym się różnimy od teatrów komercyjnych? Po pierwsze - dbamy o swoich aktorów, zatrudniając większość z nich na etatach. Dzięki temu mają komfort pracy i poczucie bezpieczeństwa. W naszej branży, proszę mi wierzyć też istnieje problem umów "śmieciowych".Po drugie, możemy sobie pozwolić na realizowanie sztuk wysokoobsadowych, czyli takich, w których gra kilkanaście osób. W przedstawieniach teatrów komercyjnych, głównie ze względu na koszty, zwykle grają trzy do pięciu osób.

Nie zarabiamy jedynie na nazwijmy to, celebryctwie, a to niestety odbywa się w niektórych teatrach komercyjnych. Chcemy pokazać, że teatr popularny może być realizowany w szlachetnym stylu, że choć gramy spektakle rozrywkowe - bo taki jest profil naszego teatru - to one zawsze były i są na najwyższym poziomie artystycznym i zawodowym. W naszych spektaklach występują świetni uznani polscy aktorzy. Nie można przecież odmówić zawodowstwa Janowi Kobuszewskiemu, Andrzejowi Kopiczyńskiemu czy Pawłowi Wawrzeckiemu.

PAP: Jak pan konstruuje program Teatru Kwadrat? Czy jest coś czego nie pokazałby pan nigdy publiczności?

A.N.: Obiecaliśmy sobie, że na afiszu Teatru Kwadrat nigdy nie pojawi się słowo "seks". Chciałbym też zastosować system "trójpolówki", żeby każdy znalazł coś w naszym repertuarze dla siebie. Jeżeli na przykład teraz realizujemy farsę, to następną premierą będzie komedia obyczajowa, a po niej - klasyczna komedia kostiumowa. Bardzo bym chciał, żeby udało nam się taki płodozmian zastosować, to jest nasza strategia na najbliższe dwa lata. Do tego prawdopodobnie dojdą bajki dla dzieci, bo to widz, którego poszanowanie odczuwam jako osobisty obowiązek.

Liczę też na to, że dzięki środkom norweskim uda nam się wygospodarować dodatkowe pomieszczenie - tzw. małą scenę, na 80 miejsc, gdzie nasi aktorzy mogliby grać w sztukach mniejszych, intymnych a nawet w monodramach. Wtedy widz mógłby w kameralnej atmosferze spotkać się oko w oko z ulubionym aktorem. Za rok planuję zacząć remont, a za półtora roku - mam nadzieję otworzymy tę nową małą salę.

PAP: Jest pan dyrektorem Teatru Kwadrat prawie od trzech lat. Kieruje pan zespołem, który składa się z pana kolegów-aktorów. Teraz jest pan ich szefem, jak wam się pracuje?

A.N.: Pracuję z przyjaciółmi, którzy przyjmowali mnie do tego teatru, którzy mnie teatru uczyli i którzy się mną przez lata opiekowali, karmili i co tu ukrywać poili. Wiem, jakie są ich potrzeby, bo to też były i są moje potrzeby. W tym sensie łatwiej jest im ze mną negocjować rozmaite rozwiązania. Na przykład zawsze będę pozwalał im grać w filmach i w telewizji. Wpisuję to sobie po prostu w strategię marketingową współczesnej instytucji kultury.

Poza tym, to dzięki naszym aktorom przecież, Teatr Kwadrat ciągle się rozwija, podwoiliśmy widownię i obroty finansowe w ciągu zaledwie trzech lat. Nie wiem czego więcej oczekuje się od dyrektora. Wydaje mi się, że póki co, no cóż chyba sobie radzę.

(-)
(PAP)
4 maja 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...