Labirynt emocji

"Pieśni Leara - Labirynt" - reż. Grzegorz Bral - Teatr Pieśń Kozła

Jeśli nie wiesz, o czym jest „Król Lear", będziesz świadkiem niezwykłego koncertu, którym najprawdopodobniej będziesz urzeczony. Jeśli natomiast znasz historię króla i jego córek, wejdziesz w niewiarygodny świat ludzkiego przeżywania, świat, w którym roztrząsa się każdą impresję, a każde uczucie rozgryza się dotąd, aż zapiecze język i aż zaszklą się oczy. Te pieśni wydobywają pełnię smaku każdej emocji.

Kilkanaście obrazów malowanych dźwiękami, miliony dźwięków zrodzonych z przeżywania, przeżywanie zwielokrotniane, pogłębiane uczucia, rozdrapywane nastroje. To korytarze w labiryncie „Pieśni Leara". Tymi korytarzami wiedzie nas reżyser, który staje się narratorem – przewodnikiem. Przechodząc od jednej pieśni do drugiej, narrator rzuca zaledwie kilka słów – to one pomagają zanurzyć się w głębię znaczeń, którą aktorzy serwują nam w poszczególnych scenach. Sceny to obrazy – oszczędny ruch sceniczny tylko sugeruje pewne międzyludzkie „dzianie się". Obrazy to pieśni – pełnię znaczenia odnajdujemy w dźwiękach, w melodiach kruchych i złowrogich, twardych i ulotnych. A pieśni, to kłębowisko uczuć.

Mamy więc pieśń początkowej harmonii, pieśń – plotkę, śpiew błazna, lament Kordelii, śpiew aniołów i inne psalmy. Stanowią one pewną wariację na temat pieśni sakralnych, w większości po łacinie, co nie ułatwia zrozumienia ich treści. Jednak nie słowa pieśni grają tu rolę, ale ekspresja przekazu. W każdym z tych psalmów doświadczamy jakiejś silnej emocji. Emocje te płyną m.in. z doświadczenia ładu, intrygi, obawy, okrucieństwa i żalu, wiodą przez tęsknotę, pokutę i rozdarcie, aż do chaosu, który oznacza śmierć.

Dla niewtajemniczonych – jest to opowieść o królu, który postanowił przekazać królestwo swoim córkom. W zależności od tego, jak potrafiły opowiedzieć o swojej miłości do ojca, każda z nich miała dostać odpowiednią część we władanie. Najmłodsza – Kordelia – o swojej miłości nie potrafiła opowiedzieć, co (wbrew przekonaniu jej ojca) nie świadczyło wcale o tym, że jej uczucie było najsłabsze.

I właśnie lament odrzuconej Kordelii zrobił na mnie największe wrażenie. To powtórzona trzykrotnie pieśń, zaaranżowana na 3 etapy życia bohaterki. Okazuje się, że król odrzucił swoją najmłodszą córkę o wiele wcześniej, nim ostatecznie wyrzucił ją z królestwa. Kordelia śpiewa zatem swoją żałobną pieśń po raz pierwszy, gdy ma 4 lata, następnie w wieku lat 11, a na końcu jako siedemnastolatka. Jej śpiew jest początkowo szlochem: delikatny, łamiący się głos wznosi subtelną i cichą melodię, przerywaną łkaniem, by ostatecznie osiągnąć stabilną, przenikliwą żałość, wyrażoną w niezwykle pewnym, czystym śpiewie, który przeszywa słuchacza na wskroś.

Po odrzuceniu najmłodszej córki, król Lear sam doświadcza odrzucenia. Ładu, który początkowo panował w królestwie, nikt już nie pamięta. Ten pierwotny ład zostaje rozczłonkowany – dźwięki się rozsypują, słowa się rozpadają. Pieśń, która o tym opowiada, to pomieszanie śpiewu z krzykiem, bębnieniem i tupaniem. To dźwięki niepokojące, druzgocące, pełne paniki i brutalności. To dźwięki wojny. Ostatnia pieśń jest natomiast hołdem złożonym królowi, który za późno odkrył swój błąd, i królestwu, które na naszych oczach umiera.

Genialna choreografia, niesamowite skoordynowanie ruchu, śpiewu i gry na instrumentach, zatykające wzruszeniem dźwięki, których eskalacja prowadzi nas od raju do całkowitej, ostatecznej dezintegracji. Ta sztuka jest odpowiedzią na pytanie: „jak opowiedzieć to, co niemożliwe do opowiedzenia?".

Anna Mazurek
Dziennik Teatralny Wrocław
24 czerwca 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia