"Lato Muminków" w Teatrze Lalek

rozmowa z Mariuszem Kiljanem

Od spokojnych, pełnych ciepła i zrozumienia dla inności bohaterów Tove Jansson mali widzowie nauczą się tolerancji - mówi Mariusz Kiljan, autor inscenizacji i reżyser "Lata Muminków" we Wrocławskim Teatrze Lalek

Czemu do pokazania dzieciom na scenie wybrał Pan opowieść o Muminkach?

Dolina Krzemowa zalewa nas amerykańskimi bajkami, wymyślanymi tylko po to, żeby ściągnąć tam jak najwięcej pieniędzy z całego świata. Mnóstwo bajek o wiele bliższych dzieciom i o wiele trafniej do nich skierowanych, schowane jest na półkach, do których dzieci nie mogą dosięgnąć. Dorośli uważają, że te schowane bajki są zbyt rozwlekłe, a przecież mają biblijne tendencje tworzenia dzieci na swoje podobieństwo. Ubieramy najmłodszych po swojemu, mówimy do nich językiem zrozumiałym dla nas. I niszczymy ich dziecięcy świat, nie zwracając uwagi na to, że dzieci chcą w nim być, mają swoją wrażliwość, rytm, tempo i odmienne od naszego postrzeganie rzeczywistości. Dla nich jesteśmy duzi, oni są mali. A my chcemy im wcisnąć nasze widzenie świata szybkim sposobem przekazu, dorosłymi dowcipami. Taki przekaz jest w kinach, w 2 i 3D. "Lato Muminków" jest cenne, bo dla Muminków wszystko jest spowolnione. Powoli odkrywają miłość, lęk, współczucie, traktują je jak podstawowe odruchy. Te cechy my, dorośli, powinniśmy pielęgnować jak najdłużej, nie zabijać potrzeb dziecka zbytecznymi gadżetami.

Ze wszystkich opowieści o Muminkach wybrał Pan "Lato Muminków". Czemu? To traumatyczna opowieść zanurzona w powodzi!

Muminki ciekawie rozmawiają o powodzi. Tatuś Muminka mówi pięknie: "rzeka zagościła u nas". Powódź u Muminków to kolejna "osoba", która zagościła w ich domu. Muminki nie uciekają przed powodzią, odchodzą z domu, bo zrobiło się tam dla nich za mało miejsca. I szukają nowego, w którym będą mogły się odnaleźć. Dolny Śląsk powodzie nawiedzają tak często, że pomyślałem: dla dzieci powódź jest naturalna. I naturalne będzie, że Muminki też przeżywają powódź. Ale nie powódź jest najważniejsza w spektaklu, tylko przyjście Muminków do teatru. Dzięki tej opowieści mam nadzieję, że część późniejszych dorosłych przyjdzie później do teatru na spektakle dla dorosłych.

Muminki mają terapeutyczne zadanie, leczą ze smutków?

Mówią prostym językiem, postrzegają rzeczywistość w naturalny sposób, dla nich wszystko jest zupełnie nowe. Strach jest spowodowany czymś dziwnym. Boją się Buki, a Buka to przecież zima, czyli coś, czego nie potrafimy do końca określić. Muminki oswajają dzieci z trudną, niepojętą rzeczywistością. A dzięki dzieciom i Muminkom także dorośli przypominają sobie, że można na świat patrzeć inaczej. Mam 3,5-letniego synka i muszę się uczyć świata mojego dziecka. Zupełnie inaczej, niż ja, postrzega trawę rosnącą w ogródku. Widzę trawę z pozycji kosiarki, a on z wysokości kolan, jako dziwną miękkość, w którą można się zagłębić. Najcudowniej dla niego jest, kiedy ojciec turla go po trawie. To jest jego świat, świat Muminków.

Bohaterowie przeprowadzą dzieciaki przez cały teatr. Po co?

W teatrze dzieci będą się uczyć nowych słów, śpiewać, postrzegać różne przedmioty w różny sposób, oglądać kolory. Poszczególne sceny dzieją się w różnych miejscach: w charakteryzatorni, garderobie, rekwizytorni. Dzieci w każdym z tych miejsc będą miały zadanie do wykonania i poznają kolory tych przestrzeni. Nie będą się uczyły piosenki jak w amerykańskim filmie, że "królewna jest piękna", ale nauczą się różnych dziwnych słów.

Dziwnych?

Dziwnych dla dorosłych. "Przepraszam" jest dla dorosłych tak odległe, jak kosmos. Lepiej znamy słowo "komputer" niż "przepraszam". Chcę nauczyć dzieci: "przepraszam", "dziękuję" i różnych zachowań, np. pewności, że lepiej być razem niż osobno. Muminki przez swoją delikatność i ciepło łatwiej przypomną te słowa i określenia. Dzieci je znają, a nie używają w zabieganym świecie dorosłych.

Mała Mi nie jest sympatyczną osóbką, Emma, pokazująca przybyszom teatr, też na początku nie była miła. Bohaterowie Tove Jansson uczą współistnienia i tolerancji?

Mała Mi jest rezolutna, wścibska. I jako filozof rozważa, gdzie jest lepiej: w piekle, czy w niebie. Każda postać ma swój charakter: Tatuś Muminka ciągle się zastanawia i ciągle mu się "wydaje". Mamusia Muminka jest matką - ziemią, nadopiekuńczą macierzą, zawsze wie, jak znaleźć rozwiązanie. Muminek jest chłopcem i poznaje świat, ale za chwilę będzie taki, jak tata. Panna Migotka to ucieleśnienie wszystkich cech kobiet. Mimbla to wcielenie emocji, nazwałem ją współczesnym człowiekiem, everymanem, bo wciąż za czymś biegnie. Muminki są kolorowe dzięki swoim charakterom. Od nich uczymy się tolerancji dla inności.

Małgorzata Matuszewska
POLSKA Gazeta Wrocławska
25 października 2010
Portrety
Mariusz Kiljan

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...