Lauba Pełno Bluesa
Rozmowa z Andrzejem MatysikiemSztajgerowy Cajtung: Bywalcom Sztygarki znane są koncerty spod znaku Lauby Pełnej Bluesa. Skąd pomysł na tego rodzaju muzykowanie na Śląsku?
Andrzej Matysik: Ta potoczna i swojska nazwa, „Lauba", przyjęła się bardzo szybko i pewnie, choć pełny tytuł festiwalu to: „Front Porch Blues, czyli... Lauba pełno bluesa". A naczelną ideą festiwalu jest nawiązanie do klasycznej bluesowej tradycji muzykowania na front porch, czyli ganku. Bo właśnie na gankach drewnianych chałup rozsianych po polach bawełny amerykańskiego stanu Missisipi na początku XX wieku urodziła się muzyka nazywana dziś bluesem. „Lauba pełno bluesa" to ukłon w stronę tej tradycji, bo i u nas, na Śląsku, te ganki spełniały swoją rolę integracyjną, gromadząc sąsiadów po pracy, na chwilę relaksu w cieniu. Gdy bywałem na festiwalach amerykańskich, dojrzewał w mej głowie pomysł urządzenia festiwalu właśnie w takich warunkach, z wykorzystaniem historycznej, śląskiej infrastruktury. W Skansenie koncerty odbywają się na gankach zabytkowych chałup. Festiwal od samego początku zdobył sympatię miłośników bluesa, równie z powodu bogatego programu jak i przepięknej, niepowtarzalnej lokalizacji, jaką zapewniają przyjazne do grania i słuchania bluesa tereny chorzowskiego Skansenu i Sztygarki.
Sz. C.: Podczas tegorocznej edycji festiwalu program uzupełnia również teatr - monodram „Moja mama Janis". Czy ten spektakl o rock-bluesowej ikonie traktujecie jako jednorazowe urozmaicenie, czy może nowy kierunek, w którym chcecie się rozwijać?
A. M.: To nie pierwszy przypadek połączenia teatralnych prezentacji w Magazynie Ciekłego Powietrza z Laubą. Kilka lat temu w podobnych okolicznościach zaprezentowany został bardzo atrakcyjnie wystawiony spektakl „Kobieta bez instrukcji" z udziałem Violetty Smolińskiej i czołowych śląskich bluesmanów, Romana Wojciechowskiego, Jacka Gazdy, Stanisława Witty i Sebastiana Riedla bardzo zgrabnie łączący świat teatru ze światem naszej muzyki. „Moja Mama Janis" to spektakl, który od lat jest z powodzeniem prezentowany w warszawskim Teatrze Roma. Jolanta Litwin-Sarzyńska niezwykle sugestywnie wciela się w postać dziewczyny, co prawda nie samej Janis, a nawet nie należącej do generacji wielkiej śpiewaczki bluesa, ale brawurowo przedstawia udane polskie wersje jej wielkich przebojów, a także przekonująco przybliża jej osobowość. Wielkim walorem jest udział doborowego składu muzyków towarzyszących, w gronie których będzie Sławek Wierzcholski. Będzie to chyba pierwsza prezentacja tego spektaklu na Śląsku. Będziemy szczęśliwi, jeżeli uda się stworzyć taką tradycję i za rok znowu przedstawić coś równie ciekawego.
Sz. C.: Podczas Lauby prezentują się nie tylko polscy muzycy. Czy Wasz festiwal jest unikatem w tej części Europy?
A. M.: Rokrocznie staramy się przedstawiać atrakcyjny program Lauby, także z udziałem uznanych artystów zagranicznych, w szczególności z Ojczyzny Bluesa, USA. Grali już m.in. Carlos Johnson, Frank Morey, John Clinton, Keith Dunn, grupa Mofo Party Band a także cała polska czołówka, że wspomnę tylko Magdę Piskorczyk, Karolinę Cygonek, Boogie Boys, Sławka Wierzcholskiego i Nocną Zmianę Bluesa, Kasę Chorych, JJ Band, HooDoo Band, Wielką Łódź, Around The Blues, Ściganych, Adama Kulisza, Leszka Windera, Jana Skrzeka, Leszka Cichońskiego, Romana Puchowskiego. Co roku też na Laubie stwarzamy możliwość pokazania się lokalnym, śląskim i zagłębiowskim bluesmanom. Z gwiazd światowego formatu będziemy w tym roku gościć jednego z najwybitniejszych harmonijkarzy świata, Paula Lamba. W duecie z gitarzystą Chadem Strentzem, w dwóch 45 minutowych setach (15'15 i 18'30), zagrają w niedzielę na scenie w Zagrodzie Bogatego Chłopa.
Z wielką radością gościmy zawsze czołowych bluesmanów z najbliższej zagranicy, czyli z Czech i Słowacji. W tym roku, dzięki pomocy finansowej Funduszu Wyszegradzkiego, zaprezentujemy wyjątkowo liczną grupę artystów z krajów Grupy Wyszegradzkiej. Także pośród publiczności mamy wzrastającą ilość czeskich i słowackich miłośników bluesa. Ci, którzy raz zawitali na Laubę, wracają tu po roku w większym gronie. Dla wielu przyjazd do Chorzowa był pierwszym kontaktem z naszym miastem. I tak jest co roku.
Sz. C.: A jak na tle kolegów z zagranicy wypadają rodzimi artyści?
A. M.: W gronie polskich wykonawców Lauby mamy i takich, którzy zaliczyli udane występy, a nawet odnieśli sukcesy na festiwalach europejskich i amerykańskich (Boogie Boys, Magda Piskorczyk, JJ Band, Sławek Wierzcholski i Nocna Zmiana Bluesa, Kajetan Drozd Acoustic Trio, Adam Kulisz). Blues jest muzyką amerykańską i o tym nie można zapominać, jednocześnie jednak w bluesie podziały ze względu na narodowość i kolor skóry nie są najważniejsze. Albo się bluesa czuje i gra się go z serca, albo nie, a publika wyczuje to już po pierwszych dźwiękach. Na pewno będzie można tego doświadczyć w dniach 16 -18.08 podczas festiwalu „Front Porch Blues, czyli ...Lauba pełno bluesa" w Skansenie i Sztygarce, kiedy to bluesa w najlepszym wydaniu będzie pod dostatkiem. Kto jeszcze tej bluesowej atmosfery nie zasmakował, niech skorzysta z okazji, tym bardziej, że oprócz obcowania z muzyką, będziemy na łonie przyrody wtopieni w absolutnie niepowtarzalne otoczenie Skansenu, co razem tworzy oryginalny klimat „Lauby".
Z Andrzejem Matysikiem, redaktorem naczelnym Kwartalnika TWÓJ BLUES, pomysłodawcą i współorganizatorem festiwalu „Front Porch Blues czyli... Lauba pełno bluesa" rozmawiały Anka Miozga, Magda Widuch