Legendy jak z bajki

"Legendy o Maryi" - reż: Jiří Heřman - 2. Festiwal Opery Współczesnej

Nowy sezon operowy we Wrocławiu rozpoczął II Festiwal Opery Współczesnej, na którym zaprezentowano aż dwie premiery, w tym światowe prawykonanie, a także wybór najlepszych spektakli kompozytorów współcześnie tworzących. Ewa Michnik zdecydowała się na pokazanie jeszcze nigdy nie wystawianego w Polsce dzieła Bohuslava Martinů - "Legendy o Maryi" - w koprodukcji z Národní Divadlo w Pradze. Już teraz, u progu nowego sezonu, można nazwać tę premierę wydarzeniem i zaliczyć w poczet najciekawszych spektakli operowych.

Bohuslav Martinů w Polsce znany jest jedynie z twórczości stricte koncertowej, a szkoda, bo "Hry o Marii" uchodzą za jedną z jego najlepszych oper. On sam, jako wybitny reprezentant czeskiej awangardy, wypracował swój własny styl muzyczny, którego echa można przyrównywać do twórczości Igora Strawińskiego czy Hindemitha. W "Legendach…" wprawne ucho usłyszy zapewne inspiracje kompozytora kulturą średniowieczną i ludową. 

Operę cechuje wyrazistość stylu, wyczucie tematu (należy wspomnieć, że libretto kompozytor napisał wspólnie z Vitezslavem Nezvalem), a także prostota zaszyta w niezwykle urodziwej instrumentacji. Martinů w swym dziele pięknie zastosował polifonię bachowską, wszystkie solowe partie wokalne są melodyjne, zaś partie chóru mocno zróżnicowane dynamicznie i rytmicznie. Całość nasączył muzycznymi emocjami i przejrzystą formą. Wszakże czeski kompozytor przez lata mieszkał we Francji, gdzie miał styczność z ówcześnie panującym stylem wypowiedzi muzycznej.

Dzieło składa się z czterech, tak naprawdę nie powiązanych ze sobą części. Mimo że inspirowane jest nowotestamentową Ewangelią wg św. Mateusza, to mamy kolejno do czynienia ze starofrancuską i staroflamandzką sztuką, ludową poezją morawską, francuskimi miraklami, psalmami i tekstami liturgicznymi.

Zespół Opery Wrocławskiej już nie po raz pierwszy przygotował premierę  w koprodukcji z innym teatrem. Tym razem polskiej publiczności zaprezentowano ciekawostkę operową, a współpraca z Narodowym Teatrem w Pradze okazała się trafiona. Czeska instytucja kierowana jest przez młodego, utalentowanego reżysera operowego Jiří Heřmana. I to właśnie jego wizję mogliśmy podziwiać we Wrocławiu.

Heřman wykreował bajeczny, odznaczający się wieloma ciekawymi rozwiązaniami scenicznymi spektakl. Każdy akt, każda opowieść była swoistą perełką. Wiele kolorytu wnosiło samo libretto, które emanowało prawdziwością i przekazem wartości moralnych. Najkrócej streszczając fabułę, mamy do czynienia z czterema przypadkami kobiet, które pobłądziły w życiu, a sama Matka Boska pomogła im wyjść z opresji i problemów. Tak więc jest opowieść o pannach roztropnych i nieroztropnych, które nie uchroniły światła, o Mariken z Minegue, która uwiedziona przez diabła przemierza u jego boku świat. Jest także pięknie zinscenizowana scena narodzenia Jezusa z cudownym uzdrowieniem bezrękiej córki kowala i wreszcie, bodaj najbardziej pikantna, opowieść o Siostrze Paskalinie, która uciekła z klasztoru dla ukochanego, po czym wraca i okazuje się, że w tym czasie zastępowała ją Maryja. Całość komentowana był przez narratora-aktora Włodzimierza Chomiaka (wielkie brawa!). 

Reżyserowi wręcz fenomenalnie udało się te wszystkie historie połączyć - nie było najmniejszego nawet momentu zastoju na scenie. Uwagę zwróciła pomysłowa i malownicza scenografia Pavla Svobody. Ogromne wrażenie robiła zwłaszcza scena z potężnym obrazem Maryi z dzieciątkiem bez twarzy, gdzie później w tle pojawiła się osoba bohaterki, o której traktuje opera. Dopełnieniem całości była wizjonerska choreografia Jana Kodeta sprawnie wpleciona w zdarzenia bohaterów (rewelacyjna scena baletowa ze stołami w III części!). 

Jeśli dodamy do tego kreacje wokalne i warstwę muzyczną – mamy mistrzowsko zrealizowany spektakl. A w tym temacie bardzo wiele można powiedzieć. Dawno tak wspaniale nie brzmiał chór, a w zasadzie dwa, bo zespół operowy połączył swoje siły z Chórem Filharmonii Wrocławskiej świetnie przygotowanym przez Agnieszkę Franków-Żelazny. Artyści zostali podzieleni na część komentującą zdarzenia i uczestniczącą w nich na scenie. 

Podobali się soliści, a zwłaszcza Anastazja Lipert wcielająca się w postać Maryi i Mariken. Przestawiła postać dobrodusznej i oddanej sprawie ludzkiej osoby. Rewelacją wieczoru okazała się także Anna Bernacka jako Panna nierozsądna i córka kowala ze swoim urzekającym i stale rozwijającym się mezzosopranem. Charyzmatyczna i bogata aktorsko Evgenija Kuznetsova (Siostra Paskalina) brylowała na scenie silnym i zdecydowanym sopranem dramatycznym. Głosy męskie zdominował Jacek Jaskuła (Diabeł), którego popis głosowy był bezkonkurencyjny. Pięknie, z odpowiednim wyważeniem emocji i barwy zaprezentowała się orkiestra pod batutą Tomasza Szredera.

Choć spektakl odbył się w ramach festiwalu opery współczesnej i zaliczany jest właśnie do takich, myślę, że jest to dzieło dla każdego. Osobiście nazwałbym „Legendy o Maryi” klasyką współczesności w czeskim sztafażu. Polecam!

Maciej Michałkowski, Tomasz Maleszewski
Dziennik Teatralny
12 listopada 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...