Lekcja historii

"Nasza klasa" - reż: Ondrej Spišák - Teatr Na Woli w Warszawie

"Nasza klasa" to kontrowersyjna historia uczniów z jednej klasy. Sztuka pokazuje, jak zaskakująco może potoczyć się życie. Ideologia, nacisk społeczny i strach okazują się być silniejsze niż przyjaźń i moralność

Podczas przedstawienia widzowie są prowadzeni przez życie bohaterów: od szczęśliwych lat przedwojennych, przez porażające wydarzenia podczas wojny, do Polski w czasach powojennych. Zostaje poruszona tematyka trudnych stosunków polsko-żydowskich. "Nasza klasa" jest nawiązaniem do tragedii w Jedwabnem, gdzie w 1941 roku zamknięto i podpalono w stodole kilkuset Żydów. 

Spektakl rozpoczyna się sceną w szkolnej klasie. Postaci po kolei wstają, mówią, kim są ich rodzice i kim oni sami chcieliby być w przyszłości. Taki początek pokazuje, że ludzie, którzy dopuścili się okrutnych zbrodni, w dzieciństwie, podobnie jak każdy, mieli marzenia i plany. Przedstawiana historia jest opowiadana przez każdą z postaci. Bohaterowie, poza toczącymi się wydarzeniami, mówią to, czego nie można zobaczyć. Wiele razy akcja jest zatrzymana na chwilę, aby bohater powiedział, co myśli. W ten sposób widz może głębiej poznać osobowość postaci. Narracja w czasie przeszłym powoduje dystans do drastycznych wydarzeń.

Przez cały spektakl wszyscy aktorzy są na scenie. Gdy poszczególne osoby odgrywają swoje kwestie, reszta zastyga w bezruchu i milczy. W ten sposób widz wie, na czym powinien się w danym momencie skupić. Akcja przez większość czasu jest napięta. Wplecenie groteskowych momentów powoduje chwilowe rozluźnienie. Sceny bicia i gwałtów, mimo braku rekwizytów takich jak pistolet czy sztuczna krew, są bardzo brutalne. Dodatkowo, wulgarne słownictwo nadaje ostry charakter scenom.

Nie sposób przemilczeć świetnej gry aktorskiej. Wszyscy są znakomici. Anna Gryszkówna (Rachelka) genialnie gra najpierw młodą, wesołą, skromną dziewczynę, potem zgorzkniałą, niezadowoloną z życia kobietę. Zocha (Izabela Dąbrowska) jest najzabawniejszą postacią, rozbawiła publiczność, przykladowo naśladując konia. Na szczególne wyróżnienie zasługują również Monika Fronczek (Dora), Przemysław Sadowski (Menachem) i Leszek Lichota (Władek).

Scenografia jest bardzo skromna. Głównymi rekwizytami są szkolne ławki i krzesełka. Podczas spektaklu aktorzy wiele razy sprawnie je przestawiają. Każda postać, umierając zabiera ze sobą krzesełko (symbol przynależności do klasy) i wychodzi przez drzwi, za którymi jest ciemność. Zmiana stanu politycznego w Polsce zaznaczana jest powieszeniem na ścianie kolejno krzyża, sierpa i młota, swastyki. Kostiumy aktorów, na początku budzą zdziwienie. Można odnieść wrażenie, że są wyrwane z kontekstu (np. strój wojskowego, księdza). Dopiero po kilkudziesięciu minutach spektaklu staje się jasne, że stroje te są charakterystyczne dla zawodów poszczególnych postaci. Cała reszta potrzebnych rekwizytów jest wyimaginowana (na przykład kieliszki, jedzenie na weselu Rachelki i Władka). Dzięki takiemu chwytowi widz musi posłużyć się wyobraźnią. Nieliczne rekwizyty nie rozpraszają, pozwalają skupić się na grze aktorów i przeżyciach bohaterów.

Przedstawienie jest bardzo przygnębiające. Okazuje się, że nie ma szczęśliwego zakończenia dla żadnego z bohaterów. Większość postaci zginęła z rąk kolegów, a ci, którzy przeżyli, i tak zmarnowali swoje życie. Spektakl pokazuje, jak trudno wyzwolić się z wpojonych już w dzieciństwie wzorców.

Spektakl wywołuje na widzach ogromne wrażenie. Pozostaje w myślach na długo. Skłania do przemyśleń na temat tego, co działo się z życiem i psychiką człowieka podczas wojny i jakie to zostawiło znamiona do końca życia. "Nasza klasa" jest nie tylko bardzo poruszającym przedstawieniem, ale również ważną lekcją historii.

Żaneta Ziółkowska
Dziennik Teatralny Warszawa
19 grudnia 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia