Lekcja państwa Królików

"Królik Królik" - reż: Paweł Szumiec - Teatr Ludowy w Krakowie

Gdy w rodzinie Królików nie ma co jeść - nikt z Królików nie rozpoczyna głodówki protestacyjnej. Ani w cieniu Sejmu, ani przed Urzędem Rady Ministrów, ani za Pałacem Prezydenta, ani w piwnicy rezydencji ministra finansów, ani na stryszku letniego domku premiera.

Słowem, kiedy Królik głoduje - nigdzie nie GŁODUJE, ponieważ głoduje w domu. I tak się w wyreżyserowanej przez Pawła Szumca komedii Coline Serreau "Królik Królik" sprawy mają z każdym dopustem bożym.

Skąd się bierze ta dla nas niepojęta elegancja zachowania Królików? Nie gustują w ulicznym teatrze? Nie czują mięty do dzielenia się z bliźnimi swym cierpieniem, jak opłatkiem na mszy? A może Bóg obdarzył ich dobrym smakiem po prostu?

W każdym razie, gdy najstarszy z Królików, głowa rodziny, Tata (Krzysztof Górecki) traci pracę - nie zapisuje się do Związku Zawodowego i nie węszy za starymi oponami. Nie. Tata wraca do domu, do tej dziury małej, przyjaznej, gdzie łazienka miesza się z jadalnią, sypialnia i kuchnią. Wraca i uśmiecha się cienko. Córkom - Marii (Patrycja Durska) i Blance (Dominika Markuszewska) - nie udają się małżeństwa, ale nie podcinają sobie żył na placu miejskim.

Wracają do domu. Wraca do domu, a nie porywa się z motyką na policję, syn Daniel (Piotr Pilitowski), pożal się Boże terrorysta. Podobnie z synem Albertem (Tadeusz Łomnicki), co pod "przykrywką" studenta - zamach bombowy szykuje. On też lubi dom. Jak wszyscy, nawet sąsiadka Królików, Pani Duperri (Małgorzata Kochan), która pożyczy Mamie (Beata Schimscheiner) materace, gdy się Mamie na głowę zwalą wszystkie ukochane dzieci, plus niedoszły mąż Blanki, wysoce nerwowy Gerard (Piotr Franasowicz).

Inaczej mówiąc: u Królików jest tak jak wszędzie bywa. Trochę codziennych fiask, garść kłopotów do rozwiązania, odrobina ciemności w uczuciach, jakieś niepowodzenia w pracy lub miłości, dzień w dzień ta sama spokojna mordęga, dzień w dzień ten sam spokojny brak świetlanej przyszłości. Szara normalność. Tak, u Królików jest jak wszędzie, tyle tylko, że Królikowie nie pyskują w żadnym Hyde Parku.

Owszem, czasem skoczą sobie do gardziołek, obrażą się wzajem na siebie. I owszem, świat czasem bardzo zaboli Królików. Lecz w ostatecznym rachunku wszystko zawsze kończy się u nich na poziomie uśmiechu najmłodszego z nich, tytułowego Królika o imieniu Królik (Paweł Kumięga). Na poziomie ciepłego uśmiechu chłopca.

To jest u Szumca najciekawsze i zupełnie nie z naszego świata. Oto garść ludzików szarych jak ty - nie pyskuje na kanwie swych ran życiowych, nie protestuje, nie maszeruje, nie skanduje, nie rozbija namiotów, nie utrudnia ruchu ulicznego, nie strajkuje, nie wyje do kamer, nie łka w mikrofon i nie pali gum. Żaden z Królików publicznie nie duka retorycznego banału nad paprykami: "Jak żyć, panie Premierze?", ponieważ Królikowie dobrze wiedzą, jak żyć, zwłaszcza gdy już nie da się żyć.

W odrobinę gorzkiej, może i melancholijnej komediowej opowieści Szumca Królikowie, gdy nadchodzi katastrofa -tańczą,jak kiedyś Zorba. Gdy nie mają gdzie dzieci do snu położyć - zwyczajnie w kącie je kładą. Gdy komornik w drzwi pięścią wali - to go nie wpuszczają i opieprzają na dodatek. Gdy policja po Daniela przyła-zi - w wannie go ukrywają. Gdy nie mają co jeść - z uśmiechem jedzą marchewki. A gdy już nawet na pół marchwi nie mają? Co wtedy? Genialna Mama przynosi wtedy ze sklepu cztery butle gorzałki! Więc? Więc bolesna szkoda, że większość dzisiejszych Polaków to nie Królikowie.

Paweł Głowacki
Dziennik Polski
3 kwietnia 2012
Teatry
Teatr Ludowy

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...