Lem wg Bartnikowskiego
"Dzienniki gwiazdowe" - reż. Andrzej Bartnikowski - Olsztyński Teatr LalekOlsztyński Teatr Lalek zaprasza 26 września na premierę żywoplanowo-lalkowej wersji "Dzienników Gwiazdowych" Stanisława Lema w adaptacji i reżyserii Andrzeja Bartnikowskiego.
"Dzienniki Gwiazdowe", to seria fantastycznych opowieści, których bohaterem jest astronauta Ijon Tichy. Przemierza on niczym Guliwer kosmiczną przestrzeń, odwiedzając nieznane cywilizacje, będące karykaturą ziemskiej kultury. Widzimy w krzywym zwierciadle szalonych naukowców, których wynalazki bywają nierzadko zagrożeniem dla ludzkiej egzystencji. Rozwój techniki idzie tu w parze z zanikiem humanitaryzmu, sprowadzając człowieka do roli zaprogramowanej maszyny. W ostatecznym rozrachunku to niedoskonałość człowieka czyni go tak wyjątkowym. To spostrzeżenie Tichego powoduje, że opuszcza on bezduszną Enteropię, aby powrócić na Ziemię.
Niepowtarzalny komizm, przenikliwość satyry społecznej i politycznej, rozważania nad istotą człowieczeństwa i zagrożeniami jakie niesie rozwój techniki, to wszystko znaleźć można w wielu utworach Stanisława Lema - najbardziej znanego w świecie polskiego autora powieści fantastyczno-naukowych.
W naszym Teatrze zobaczyć będzie można żywoplanowo-lalkową wersję "Dzienników Gwiazdowych" w adaptacji i reżyserii Andrzeja Bartnikowskiego. Zapraszamy!
Premiera 26 września 2015.
Spektakl dla młodzieży i widzów dorosłych.
***
Kiedy po raz pierwszy czytałem "Dzienniki gwiazdowe" miałem lat kilkanaście i poza literaturą science fiction nie istniała dla mnie żadna inna. Odebrałem wtedy tę książkę jako lekką i pełną humoru, którego próżno by szukać w poważnych książkach moich ówczesnych ulubieńców, takich jak Isaac Asimov, Roger Zelazny, Gene Wolfe, czy Frank Herbert. Śmiałem się na głos, czytając o Tichym, który podbił oko samemu sobie po wpadnięciu w pułapkę pętli czasowej. I wydawały mi się wtedy "Dzienniki gwiazdowe" po prostu dobrą komedią ubraną w anturaż fantastyczno - naukowy.
Po okresie fascynacji fantastyką nadszedł czas zmęczenia tą konwencją, zaczęły mnie interesować całkiem inne rzeczy. Przez wiele lat nie wziąłem do ręki żadnej książki fantastycznej, w poczuciu (jakże fałszywym), że nic już ciekawego nie mam w tej literaturze do odkrycia.
Parę lat temu, ot tak z ciekawości, wróciłem do kilku książek Lema, w tym i do "Dzienników". Jakież było moje zdumienie, kiedy odkryłem, że czytam nie jakąś komedię sf., ale niezwykle fascynujący traktat filozoficzny, ubrany w atrakcyjny kostium powieści skrzącej się humorem i niczym nieskrępowaną wyobraźnią. Czy może być lepszy materiał na niebanalny spektakl?
I oto nastąpiło drugie w moim życiu spotkanie z Ijonem Tichym.
Tym razem, nie grał on wyłącznie roli gawędziarza, starającego się zabawić mnie wesołymi historyjkami ze swoich podróży, które sam jeden tylko wie, czy rzeczywiście odbył. Tym razem zadawał mi pytania - podobne do tych, które sam zadaję sobie od bardzo wielu lat:
Czy moje "ja" to coś jednolitego i stałego, czy może raczej rodzaj złudzenia wytwarzanego przez różne sprzeczne siły, starające się zawłaszczyć całość procesów, które zwykłem nazywać "mną"? Czy ludzkie poczucie bycia istotami wyjątkowymi jest uzasadnione, czy może to tylko przejaw naszej gatunkowej krótkowzroczności, powstrzymującej nas przed widzeniem rzeczy takimi, jakimi są? Czy najbardziej fundamentalne przekonania, jakie leżą u podstaw naszego postrzegania siebie i całej widzialnej rzeczywistości, są czymś obiektywnym, czy może jedynie iluzją, w jakiej żyje ta zdziwaczała i niedojrzała rasa zamieszkująca zagubioną na krańcach wszechświata planetę, na którą nie dociera światło prawdziwej wiedzy?
Ciekawie rozmawia się z tym Tichym. Nigdy nie wiadomo, czy mówi coś serio, czy żartuje. Wiadomo tylko, że jak bardzo nie śmieszyłyby nas jego historie, zawsze poddadzą w wątpliwość coś, co uważamy za oczywiste. Tak oczywiste, że nawet nie przyszłoby nam do głowy, aby się nad tym zastanawiać.
I nie zaczęlibyśmy, gdyby nie fakt, że on tak ciekawie opowiada...
Andrzej Bartnikowski