Liczne niespodzianki dla najmłodszych

"Kukułcze jajo, czyli przygody misia" reż. G. Kwieciński

Z roześmianymi buziami opuszczali najmłodsi widzowie Teatr Groteska po premierze spektaklu "Kukułcze jajo, czyli przygody misia".

Zarumienione policzki i uśmiechnięte od ucha do ucha buzie. Tak wyglądali najmłodsi, ale inajbardziej wymagający teatromani, którzy opuszczali teatr Groteska po premierze spektaklu "Kukułcze jajo, czyli przygody misia" w reżyserii Grzegorza Kwiecińskiego. To sztuka, która spełnia najważniejsze kryteria przedstawienia dla dzieci. Nie tylko bawi do tego stopnia, że publiczność śmieje się do rozpuku, ale i uczy szacunku do in-nych i propaguje wartości oparte na fundamentach, których zbudowany jest współczesny świat. Fabuła jest bardzo prosta. W pewnym lesie ptaki celebrują wysiadywanie swoich jajek. Poznajemy min. Pana Dudka (Michał Snarski) oraz opiekuńczą Panią Sikorową (Barbara Cieślak). Ptaki ćwierkają i przygotowują się do przyjęcia na świat piskląt, kiedy nagle ich spokój zakłóca przybycie kukułki szukającej dogodnego miejsca, by podrzucić tam swoje jajo. Żaden z ptaków nie chce jednak przyjąć podrzutka. Oko kukułki przykuwa więc czapka leżącego na leśnej trawie Misia (Olga Przeklasa).

Rezolutny bohater bez wahania postanawia wysiedzieć jajko. Nie wie jednak, jak trudne czeka go zadanie. W lesie czai się bowiem Lis (świetny Adam Godlewski), który z chęcią zje kilka jajeczek. Ten czarny charakter, co ciekawe, wyrasta w spektaklu na ulubieńca publiczności. Gdy tylko się pojawia, co zwiastuje muzyczny motyw rodem z kryminału, z pierwszych rzędów słychać spontaniczne piski. Dzieciaki ochoczo odpowiadają na pytania bohatera, śmieją się z jego zachowań i z chęcią niejeden z nich pomógłby mu wykraść z gniazda przekąskę.

W "Kukułczym jaju..." kluczową rolę gra jednak nie tylko przekaz, umacniany przez piosenki wykonywane na scenie, ale także scenograficzna oprawa autorstwa Przemysława Kar-wowskiego, która zachwyca kunsztem wykonania lalek.

Na scenie aż mieni się od bajecznych kolorów a na najmłodszych czekają liczne niespodzianki. Ich ulubieniec Lis udowodni bowiem, że wcale nie jest taki ciapowaty, na jakiego wygląda. To w gruncie rzeczy niezły cyrkowiec. Pokaz żonglerki w jego wykonaniu, tak jak cały spektakl po prostu trzeba zobaczyć.

Gwarantuję: w Grotesce nawet dorośli nie poczują się ani przez moment znużen

Urszula Wolak
Gazeta Krakowska
13 czerwca 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia