Liliom mówi do widowni

"Liliom" - reż: Grażyna Kania - Teatr Miejski w Gdyni

Rola Lilioma, podmiejskiego łajdaka, jest wprost stworzona dla Dariusza Siastacza, ale możliwości tego aktora aż proszą się o postać wbrew jego powierzchownemu wizerunkowi.

"Liliom" Ferenca Molnara w reżyserii Grażyny Kani to siódma w tym sezonie premiera Teatru Miejskiego im. W. Gombrowicza w Gdyni. Niestety, nie do końca udana. 

"Liliom. Życie i śmierć łajdaka. Legenda przedmiejska w siedmiu obrazach" Ferenca Molnara - autora m.in. szkolnej lektury "Chłopcy z placu broni", jednego z najwybitniejszych węgierskich literatów XX wieku - jest historią o zdeprawowanym mężczyźnie (w tej roli Dariusz Siastacz), ulubieńcu kobiet, który otrzymał od nich już wszystko. Zainteresowanie, pieniądze, opiekę i miłość, nawet wybaczenie przemocy i zdrad. Ostatnią kobietą jego życia jest młodziutka Juli (Katarzyna Bieniek), która swój los składa w jego rękach, choć nic nie wymaga w zamian. Może tylko trochę uwagi. Ją i jej nienarodzone dziecko Liliom krzywdzi najbardziej - woli popełnić samobójstwo, niż wejść w rolę męża i ojca. W zaświatach czeka go rozrachunek, a kiedy po latach na moment wróci na ziemię zobaczyć swoje dziecko, zrozumie, co stracił.

W zamyśle reżyserki Grażyny Kani historia Lilioma rozgrywa się współcześnie, w świecie rządzonym przez seks i przemoc. Liliom zaś to mężczyzna znacznie starszy od literackiego pierwowzoru. - Chciałam, by był lekkoduchem zmęczonym rolą ulubieńca kobiet, który staje przed pytaniem: co w życiu przeżyłem - opowiada reżyserka. Tyle że dla dramaturgii spektaklu ta różnica wieku jest bez znaczenia. Co więcej, dodatkowo utrudnia widzowi zrozumienie, dlaczego Juli zatraca się w tym związku. Widz ma jeszcze jeden kłopot: nie widzi żadnej interakcji między parą bohaterów. Każdy z nich wypowiada swoje kwestie w kierunku widzów, jakby do nich kierując swoje słowa. Para kochanków rozmawia więc ze sobą za naszym, widzów, pośrednictwem. To z pewnością celowy zabieg inscenizacyjny, ale czemu ma służyć?

I Dariusz Siastacz, i Katarzyna Bieniek dobrze wywiązują się w powierzonych im ról, choć wspomnieć trzeba, że po raz kolejny Dariusz Siastacz został obsadzony w sposób nader oczywisty. Rola podmiejskiego łajdaka jest dla niego stworzona, ale możliwości tego aktora aż proszą się o rolę wbrew powierzchownemu wizerunkowi.

Na wiele ciepłych słów zasługuje natomiast przekład Grażyny Kani (która z niemieckiego i węgierskiego tłumaczyła z pomocą Gusztava Hamosa) - opracowany z dużym językowym wyczuciem. Kilkakrotnie powtarzane frazy nabierają dodatkowych znaczeń, pozwalając tekstowi wybrzmieć do końca.

Ferenc Molnár "Liliom". Przekład Grażyna Kania, współpraca Gusztáv Hámos. Reżyseria Grażyna Kania, scenografia Patrycia Walczak. Występują: Liliom - Dariusz Siastacz, Juli/Lujza - Katarzyna Bieniek, Mari - Anna Iwasiuta, Muskatowa -Olga Barbara Długońska, Ficsur - Rafał Kowal, Hollundrowa - Dorota Lulka, Hugo - Grzegorz Wolf, Linzmann/Koncypista - Piotr Michalski, Policjant - Mariusz Żarnecki, Tokarz - Sławomir Lewandowski. Następne spektakle 28-30 maja, godz.19.

Katarzyna Fryc
Gazeta Wyborcza Trójmiasto
29 maja 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...