Losy w gwiazdach zapisane - Cyganeria powraca do Łodzi
„Cyganeria" (La Bohème) – komp. Giacomo Puccini - libr. Giuseppe Giacosa i Luigi Illica - reż. Marcin Łakomicki -Teatr Wielki w ŁodziW sezonie artystycznym 2024/2025 Teatru Wielkiego w Łodzi trwają obchody 70-lecia znamienitej sceny operowej kierowanej aktualnie przez profesora Marcina Nałęcza-Niesiołowskiego. Jednym z wydarzeń sezonu był Festiwal Pucciniowski zorganizowany w setną rocznicę śmierci kompozytora. Rafał Janiak pełniący funkcję zastępcy dyrektora ds. artystycznych jednocześnie był dyrektorem artystycznym tego festiwalu.
Podczas festiwalowego przeglądu dzieł Pucciniego przypomniano inscenizacje z repertuaru łódzkiej sceny operowej doskonale znanego melomanom takie jak: „Madama Butterfly", „Tosca" w wersji koncertowej, „Turandot" oraz rzadko graną na świecie, a w Polsce tylko w Łodzi „Dziewczynę z Dzikiego Zachodu". Ponadto teatr gościł Uniwersytet Muzyczny im. Fryderyka Chopina w Warszawie ze spektaklami: „Sour Angelica" i „Gianni Schicchi" oraz Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki z Poznania z „Manon Lescaut". Premierowa „Cyganeria" była, jak określa Rafał Janiak „punktem kulminacyjnym" festiwalu.
Kolejna odsłona barwnego świata cyganerii trafia na scenę Teatru Wielkiego prawie rok od piątej łódzkiej wersji Traviaty. Jacek Marczyński w festiwalowym programie przypomina piękny wątek wędrówki młodziutkiego Giacomo Pucciniego z Lukki do Pizy, aby móc obejrzeć Aidę Verdiego. Następnie postanawia, że zostanie kompozytorem operowym. Wiadomo, że postanowienie zrealizował, a jeżeli faktycznie zainspirował go ikoniczny Giuseppe Verdi jest to wyraz symbolicznego przejęcia pałeczki od włoskiego mistrza opery przez kolejnego wybitnego jego rodaka. Werystyczny rodowód Traviaty Verdiego i Cyganerii Pucciniego, pomimo ponad czterech dekad odległości na prapremierowej osi czasu stanowi wspólny mianownik dla siły przekazu oraz ładunku emocji i dramatu obydwu dzieł.
Oczywiście losy bohaterów łączy tragiczna śmierć, ale problemy kochanków „Cyganerii" są dużo mniej skomplikowane i wynikają bardziej z prozy życia i niedojrzałości emocjonalnej oraz braku komunikacji. Dlatego Puccini i jego opera są być może bliższe współczesnemu odbiorcy.
Poznajemy zatem czwórkę przyjaciół, młodych artystów w ciasnym mieszkanku, ale radosnych, pełnych życia, w którym jest dużo zabawy, a mało pieniędzy. Żyją z dnia na dzień, tworzą i robią to, co im w duszy gra. Świętują nieoczekiwany przypływ gotówki za sprawą żywiołowego Schaunarda (gościnnie Bartłomiej Misiuda), co zakłóca właściciel kamienicy Benoit (Rafał Pikała) próbując wyegzekwować spłatę czynszu. Młodzieńcy sprytnie pozbywają się go i ruszają w rozrywkowy rajd po mieście, jednak literat Rodolfo (gościnnie Andrzej Lampert) zostaje, aby dokończyć artykuł obiecując szybkie dołączenie do radosnej wyprawy. Niespodziewanie w trakcie pracy w mieszkanku pojawia się Mimi (gościnnie Iwona Socha). Urocza dziewczyna wpadła po sąsiedzką przysługę, ale zabawia dłużej, co kończy się wspaniałym sopranowo-tenorowym duetem zakochujących się nowych znajomych w scenerii czarownej, rozgwieżdżonej nocy.
Scena ta jest najpiękniejszą, zjawiskową wręcz ilustracją dla zmysłów i nawet tylko dla niej warto (chociaż jest oczywiście dużo więcej powodów) zatracić się w akurat tej inscenizacji nieśmiertelnej Cyganerii. Kompilacja świateł (Irena Selke), video (Przemysław Jeżmirski) i scenografii (Elena Zamparutti) ilustruje nie tylko wydarzenia, ale i nastroje bohaterów, co szczególnie imponująco podkreśla przepyszne niebo nad kochankami w kontraście do ich biedy i skromnych wynajmowanych pokoików. To rodzące się uczucie obdarza młodych ludzi bezcenną miłością. Blask i kolory dekoracji oraz intensywne barwy kostiumów Cristiny Aceti podsycają też radosny nastrój zabawy w kolejnych obrazach opery, gdzie śpiew, młodość i beztroska dominują w poczynaniach przyjaciół, chociaż mocne akcenty fuksji i żółtych barw zdają się zwiastować silne emocje kochanków, zazdrość i burzliwe zwroty akcji. Schody i srebrna, okazała kotara zdobiąca scenę podkreślają zabawowo-rozrywkowe obrazy bawiącej się bohemy. Wesoła kompania dzieci – energetycznych chórzystów w żółtych uniformach ilustruje szczęśliwe sceny z życia bohaterów.
Obydwa znakomite chóry są zarówno muzyczną, jak i wizualną oprawą opery tworząc atmosferę i anturaż wielkomiejskiego klimatu Paryża, w którym notabene Puccini nigdy nie zabawił. Oprócz związku hafciarki Mimi i Rodolfo rozkwita na nowo trudna miłość trzpiotki Musetty (gościnnie Milena Arsovska) i malarza Marcellego (Arkadiusz Anyszka). Niestała w uczuciach Musetta uwodzi Marcellego znudzona romansem z podstarzałym adoratorem Alcindoro (Robert Ulatowski). Wkrótce wznowione relacje kochanków komplikuje zazdrość, a czarę goryczy przelewają nuda, bieda i choroba. Ostatecznie perypetie obu par zmierzają do tragicznego finału. Spóźnione żale adoratorów, szlachetna postawa Musetty i wreszcie śmierć zawiedzionej w miłości Mimi stanowią smutne zwieńczenie niezobowiązujących romansów i igrania z uczuciami i namiętnością podsycaną zazdrością.
Libreciści „Cyganerii" zainspirowani „Scenami z życia cyganerii" („Scenès de la vie de bohème") Henri Murgera oraz dyscyplinowani oczekiwaniami i wizjami Pucciniego planowali dużo obszerniejsze dzieło, ale wielokrotnie je skracali, co być może przybliża nieco niespodziewany wątek rozpaczy Rodolfo po tak niefrasobliwym obejściu się z rozkochaną w nim chorą Mimi. De facto ustabilizowane życie rodzinne czy uporządkowany tryb życia to sztandarowe antypostulaty bohemy. Brak wsparcia chorej partnerki tłumaczony biedą nie jest mocnym argumentem. Akt rozpaczy jest spóźniony wobec wcześniejszych losów tej krótkiej miłości, aczkolwiek czułe i wspierające gesty Musetty, czy Colline'a deklarującego sprzedaż płaszcza (gościnnie Michał Romanowski) przywracają wiarę w wartości pomimo pozornej życiowej nonszalancji artystów.
Łódzka inscenizacja wydaje się być dość oszczędna w formie, chociaż nie nazwałabym jej minimalistyczną, a tym bardziej surową czy współczesną. Wydaje się ułatwiać odbiór widzowi XXI wieku, bo treść opery jest uniwersalna, pełna życiowych doświadczeń, mierząca się z kulturowymi przemianami, prozą życia konfrontowaną z pragnieniem oswobodzenia się artystów z okowów codzienności i konwenansów, a poziom skomplikowania uczuć przez przyziemne sprawy i niełatwe emocje zawsze jest aktualny.
Scenografia w ostatnim obrazie wizualizuje rozpadający się beztroski świat naszych bohaterów w obliczu choroby i śmierci. Swoisty skrót od miłości do obojętności i spóźniona refleksja jak ulał też pasują do naszych czasów, w których tempo życia i demonstracja własnych potrzeb i często egoistycznych pobudek wybrzmiewają szczególnie silnie. Najsilniej jednak w „Cyganerii" w koncepcji inscenizacji Marcina Łakomickiego i pod batutą rzutkiego dyrygenta i dyrektora Rafała Janiaka wybrzmiewa moc zespołu Teatru Wielkiego w Łodzi, który wskrzesza geniusz Pucciniego współpracą doskonałych solistów, świetnie przygotowanej orkiestry i znakomitych chórów, w których zgrabnie i wdzięcznie dopełniają się doświadczenie, profesjonalizm i młodzieńcza energia.
Wielki ostatni mistrz włoskiej opery Giacomo Puccini ewidentnie stawiał w swym dziele na współpracę, co jak można zaobserwować po ciepłym przyjęciu premiery zawsze się opłaca.
__
premiera 7 grudnia 2024 r.