Lot bez turbulencji
12. Międzynarodowy festiwal Sztuka Szuka Malucha: "Aero" w reż. Moniki Kováčovej grupy teatralnej Odivo ze SłowacjiDoświadczeni "piloci", miła atmosfera, wygodne siedziska oraz błękitne niebo to gwarant dobrego lotu. Tak więc mali (choć nie tylko) pasażerowie "Aero", za którym stoi słowacka grupa Odivo, od dziś na pewno nie będą się bali teatralnych przestworzy.
Dzieci obdarzone są niesamowitym darem uważności i są świetnymi obserwatorami. Nie tylko widzą, co się dzieje wokół nich, ale również wyczuwają, w jakim ktoś jest nastroju (choć często chcemy to ukryć) i jakie łączą ludzi relacje. Wrażliwe dziecko także zauważa subtelne zmiany pogody oraz następstwo pór roku. Zwraca uwagę na różnice w bliższym sobie otoczeniu, jak to m.in. że śpi w innej pościeli albo ktoś zmienił fryzurę. I wszystko to oczywiście rejestruje.
O tym, że uwaga malucha - w tym przypadku w wieku 1,5-3 lat - skierowana jest na bieżącą chwilę wie doskonale grupa Odivo, która najmniejszym poznaniakom pokazała w trakcie dedykowanego im festiwalu "Areo". Proponowany przez Słowaków spektakl - zanurzony w codzienności, jest jednocześnie pokazem magicznych sztuczek. Mimo tego wśród scenicznych rekwizytów nie ma żadnej różdżki czy skrzyni. Bohaterem tego teatralnego spotkania jest powietrze, z którym Mária Danadová i Juraj Smutný - nie ukrywajmy tego - robią, co chcą.
Na niewielkiej przestrzeni ustawiają kilka wentylatorów. I mogłoby się wydawać, że w lipcowy dzień to nic nadzwyczajnego, jednak operując nimi na bieżąco potrafią z niczego (choć może raczej niewidzialnego) stworzyć coś niewiarygodnie pojemnego. Zaczarować albo raczej odczarować rzeczywistość. Na teatralne zaplecze Odivo składają się przedmioty, z których korzystamy na co dzień, jak np. torby foliowe czy suszarki do włosów albo te przypisane raczej wyłącznie dziecięcej zabawie bierki, pióra, balony czy różnej wielkości piłeczki.
Każde z nich jednak w scenicznych okolicznościach pokazuje swoją drugą twarz. Artyści na różne sposoby wprowadzają powietrze w ruch, by to uruchomiło kolejne działania. Świetnie animowane przez aktorów foliówki poddają się sile podmuchu i przeobrażają w radosne postaci. W niesamowitej choreografii występują również piłeczki. Lżejsze z nich kręcą skomplikowane figury, cięższe trzymają się nizin. Nad sceną w pewnej chwili pojawia się również magiczny pył. Przez chwilę myślę, że znaleźliśmy się w środku kolorowej zimowej zawieruchy.
"Areo" to wizualny majstersztyk - realizacja ta w żaden sposób nie przytłacza widzów nadmiarem kolorów czy wrażeń. To także muzyczne show - artyści dają popisowy koncert na dwie pompki. Ale też chuchają, dmuchają, a w tle szumi wiatr. Nie jest jednak na tyle silny, by "Aero" ze swoimi małymi pasażerami znalazł się w strefie nawet najlżejszych turbulencji. Tym samym ta półgodzinna podróż w (nie)znane staje się miłym doświadczeniem. Czymś, do czego maluch nie będzie bał się wracać.