Lubow Raniewska, Mefistofeles i Szekspir
Rok 2022Mija rok, w którym było coraz więcej wrażeń i artystycznych doznań, a coraz mniej lęku i barier psychologicznych wywołanych przez pandemię. Spośród obejrzanych oper, spektakli teatralnych i przeczytanych książek, najciekawsze prezentują się następująco.
Teatralizowany koncert
Muzyczne wydarzenie „Ballady i romanse" Jacka Hałasa i Radzimira Dębskiego, które zabrzmiało 21 września 2022 roku w Złotej Sali Filharmonii w Szczecinie, a w dniu 14 października 2022 miało swoją premierę online na kanale You Tube Filharmonii, ilustruje fantastyczne przeniesienie literatury, sztuki ludowej w sferę dźwięków. Wielką trzeba posiadać wyobraźnię muzyczną, być wrażliwym na literaturę oraz na obrzędy ludowe typowe dla określonego obszaru kulturowego, żeby poprzez instrumenty muzyczne wyrazić ducha mickiewiczowskich „Ballad i romansów" w stulecie ich wydania, tak efektownie obchodzone przez świat sztuki polskiej, głównie teatralnej.
Orkiestra Filharmonii w Szczecinie pod batutą Radzimira Dębskiego przekonuje, że jej możliwości wykonawcze oraz stworzenie metafizycznego klimatu są bez granic. Projekt muzyczny autorstwa Jacka Hałasa, „artysty poszukującego i czerpiącego w swojej twórczości z muzyki tradycyjnej, muzykanta, śpiewaka i tancerza oraz Radzimira Dębskiego – jednego „z najbardziej intrygujących i popularnych kompozytorów młodego pokolenia", udowadnia w jak oryginalny sposób można przekazać poprzez muzykę świat stworzony przez Adama Mickiewicza. Jak można nadać mu wyraziste oblicze poprzez instrumenty ludowe, głównie przez dźwięki liry korbowej w perfekcyjnym wykonaniu Jacka Hałasa. A rozbudowana sekcja perkusyjna usytuowana przed dyrygentem ma moc nadania koncertowi duchowego klimatu, stworzenia oryginalnych dźwięków porządkujących całą muzyczną przestrzeń. To brawurowe dzieło łączy w sobie obrzędowość i wierzenia ludowe ze światem realnym. Obrazuje obrzęd przejścia z jednego świata do drugiego, co w sposób bardzo wyobrażeniowy i odnoszący się do uczuć odbiorcy przekazują muzycy. Orkiestra jest poprowadzona bardzo ekspresyjnie przez Radzimira Dębskiego! A muzyczne partie solowe dają szanse muzykom i śpiewakom ludowym na zaprezentowanie swoich doskonałych warsztatów pracy z instrumentem.
Koncert jest dostępny na kanale Filharmonii You Tube.
Okno otwarte na teatralny świat
Teatr w Oknie to „pierwszy tego typu teatr studyjny na świecie". Adres – ulica Długa 50/51 w Gdańsku. Wielkie brawa dla projektu „Monoteatr: Shakespeare un/limited"! W dniach od 1 do 4 grudnia tego roku widzowie w Teatrze w Oknie i w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim obejrzeli monodramy, które były również transmitowane w czasie rzeczywistym na kanale YouTube Teatru w Oknie. Wystąpili polscy i zagraniczni mistrzowie monodramu: Piotr Kondrat, Wiesław Komasa, Lydia Danylczuk, Pip Utton, Tim Crouch. A do tego po każdym spektaklu interesujące dyskusje. Warto było spędzić kilka wieczorów razem z tak znakomitymi aktorskimi osobowościami i z ich interpretacjami Szekspira.
Słońce świeci dzieciom
Spektakl „Słońce świeci wszystkim" w reżyserii Leny Alberskiej ogniskuje w sobie linię programową Teatru Baja Pomorskiego w Toruniu skierowaną do młodych widzów. Jest przykładem zharmonizowania wszystkich elementów przedstawienia, pobudza wyobraźnię, a nade wszystko, przekazuje zawartą myśl i sens oraz cel, dla którego powstał. Zawiera w sobie tradycję, przeszłość i teraźniejszość Baja Pomorskiego, który z artystyczną fantazją spogląda w przyszłość. Spektakl ten traktuje dzieci z szacunkiem, kształtuje ich emocjonalność oraz osobowość. Aktorki i aktorzy zaprezentowali w nim wysoki poziom gry i pracy z lalkami. A tegoroczny międzynarodowy festiwal „Spotkania", pokazał jak należy prowadzić i układać program, żeby dać widzom szansę na obserwowanie rozwoju artystycznego europejskich i polskich teatrów oraz lalkarzy, a także zaprezentował najciekawsze nurty w teatrze dla dzieci.
Przebudowa teatru
Gmach Teatru Polskiego im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy, jak pamiętam, od zawsze przyciągał artystów wielkiego formatu. W kontraście do nich, wydawało się, że jego wnętrze, pokrywane z dekady na dekadę patyną czasu, pozostanie niezmienne. Tymczasem, aktualna dyrekcja teatru wzięła na swoje barki trud przeprowadzenia gruntownej przebudowy gmachu i nadania mu współczesnego kształtu. Decyzja ta stała się dla mnie symbolem wprowadzania Teatru Polskiego na kolejną nową artystyczną orbitę. Konsekwentnie i na europejskim poziomie odbyła się w tym roku II edycja konkursu dramaturgicznego „Aurora. Nagroda dramaturgiczna Miasta Bydgoszczy". A XXI Edycja Festiwalu Prapremier, która w tym roku odbyła się pod hasłem „Oświecenie", przekonała, że jest nie tylko największym teatralnym świętem w mieście, ale nadaje mu format europejski. I jeszcze jedna ważna rzecz. Teatr Polski pamięta także o najmłodszych widzach i każdego sezonu daje im w prezencie, to co ma najlepszego. Czyli wspaniałą grę aktorską, nowoczesne formy reżyserskie i scenograficzne, a także zaprasza dzieci do prawdziwego teatru, w którym czeka na nie magia.
Janusz Żak jako Mefistofeles na granicy ironii i grozy
Już dwa lata temu, w spektaklu dla młodych widzów „Operowy zawrót głowy" w reżyserii i pod kierownictwem muzycznym Magdaleny Małeckiej-Wippich, Janusz Żak w partii „Wykrzyknika" nie tylko zachwycił młodych widzów talentem aktorskim, lecz przede wszystkim lekkim operowaniem głosu, którym wyśpiewał wszystkie emocje, zwłaszcza te, wobec scenicznej Kropki, w roli której wystąpiła Julia Pruszak, jak i wobec całego świata. I tak, jak znakomicie wprost zagrał i zaśpiewał w spektaklu dla dzieci, tak i fantastycznie i brawurowo poprowadził postać Mefistofelesa, w partii którego wystąpił w „Fauście" Charlesa Gounoda, w reżyserii Pawła Szkotaka, w premierze Opery Nova w Bydgoszczy, w październiku w roku 2022. Janusz Żak tworzy poprzez postać Mefistofelesa osobliwie pociągający widza operowy klimat noir. Ucieleśnienia Zło, bezwzględność i mroczność szatana. Głęboka barwa głosu Janusza Żaka wprost hipnotyzuje, roztacza wokół siebie aurę nikczemności. Jego arie wywołują dreszcze przerażenia, a diaboliczny śmiech odzwierciedla iście piekielną grę prowadzoną z manipulowanym przez niego Faustem oraz Małgorzatą. Lecz Janusz Żak nie kreuje postaci Mefistofelesa jednowymiarowo. Balansuje na granicy groteski i ironii oraz grozy i strachu. Głos oraz znakomite ciekawe interpretacje aktorskie są atutem tego artysty i dobrym prognostykiem.
Pismo lustrzane i mnóstwo symboli-zagadek
Plakat do opery „Fausta" Charlesa Gounoda w reżyserii Pawła Szkotaka i sprawującego kierownictwo muzyczne Piotra Wajraka, której premiera odbyła się w październiku tego roku w Operze Nova w Bydgoszczy obrazuje fantastyczną wyobraźnię plastyczną oraz znajomość i wrażliwość wobec tego dzieła operowego jego autora, prof. Jacka Staniszewskiego z Wydziału Grafiki, Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Pomysł plastyczny odsyła do skojarzeń z pracami i pismem lustrzanym, jaki stosował Leonardo Da Vinci oraz wyraźnie nawiązuje do przekroju poprzecznego anatomii głowy człowieka. Przy czym, uwaga autora koncentruje się na szczegółach anatomicznych w obrębie szyi. Ich nazwy zapisane zostały od strony prawej ku lewej i podobnie jak u Leonarda trzeba użyć lustra by je odczytać. Pomysł fantastyczny, bo takie ukrycie treści słów odwołuje się do przesłania dzieła, jakim jest „Faust". Co więcej, autor koncentruje swą uwagę na szyi, na której mięśniach osadził drabinki, mające swoją symbolikę, i sugerujące „wspinanie się" myśli do mózgu człowieka. Tylko że obszary mózgowe nie zostały określone nazwami. Pozostały czyste. Czy to po tych drabinach do mózgu Fausta wspinał się Mefistofeles? Część twarzowa głowy jest zwęglona... Czy uosabia stan ducha Fausta? A może powinna kojarzyć się z piekielną smołą... Odwiecznym symbolem Zła, potrafiącym zdobyć i opanować ludzkie serca i umysły... I tutaj autor daje odbiorcom nieograniczone pole do wyobraźni, wprowadzając widzów w klimat warstwy literackiej i muzycznej opery.
Podwodny portret wspomnień i czasu
Bardzo ciekawą myśl artystyczną prezentuje również plakat do spektaklu „Wiśniowy sad" Antona Czechowa w tłumaczeniu Agnieszki Lubomiry Piotrowskiej, w reżyserii Łukasza Kosa, którego premiera odbyła się 20 listopada 2022 roku w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu. Jest on wynikiem zbiorowej koncepcji artystycznej, realizującej pomysł zaproponowany przez scenografa Pawła Walickiego. Sesja zdjęciowa do plakatu spektaklu odbyła się z udziałem Ewy Galusińskiej, kreującej Lubow Raniewską. Marta Wudarska, specjalistka ds. komunikacji teatru, zajęła się produkcją, Grzegorz Olkowski, specjalizujący się w fotografii prasowej, wykonał ujęcia podwodne, Nika Tarnowska, plastyczka i graficzka teatru, ujęła efekty projektu w plakat. - „Zamysłem artystycznym Pawła Walickiego, było stworzenie „portretu pod wodą", mającego reprezentować stan umysłu Lubow Raniewskiej, unoszącej się we wspomnieniach – mówi Marta Wudarska. – Paweł zasugerował nam, że woda to znak czasu. Lubow Raniewska nie tonie, lecz unosi się w wodzie, która jest symbolem czasu. Czas zabrał jej młodość, dziecko i miłość mężczyzn". Tu warto dodać, że powstał także teaser spektaklu oraz making of sesji zdjęciowej do niego.
Lubow Raniewska ponadczasowym typem kobiecości
Ewa Galusińska jako Lubow Raniewska w spektaklu „Wiśniowy sad" Antona Czechowa w tłumaczeniu Agnieszki Lubomiry Piotrowskiej i w reżyserii Łukasza Kosa w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu, znakomicie uosabia nie tylko koncepcję reżyserską, ale przede wszystkim idealnie odnajduje się w osobowości kreowanej postaci.
Jej egzemplifikacja przeżywanych zmiennych nastrojów, uczuć, emocji, podejmowania zaskakujących decyzji, oceny rzeczywistości jest tak wiarygodna, że chwilami odnosi się wrażenie, iż aktorka stapia się z postacią stworzoną przez Czechowa, zanurza się w jej emocjach, daje się porwać jej uczuciom jak rzecznym wirom.
Pomimo kostiumu z epoki Czechowa, idealnie oddającego koronkami, zwiewnością i lekkością kroju jej osobowość i podkreślającego jej kobiecość, Lubow Raniewska swobodnie wkracza do naszej współczesnej rzeczywistości. W moim odczuciu, Ewa Galusińska stworzyła jedną z najciekawszych kreacji Lubow Raniewskiej, łącząc w sobie przeszłość z teraźniejszością i wykreowała ponadczasowy psychologicznie i emocjonalnie typ kobiety.
Uteatralnione muzyczne światy Kamila Patera
W sezonie 2016/2017 w Teatrze im. Wilama Horzycy Kamil Pater, skomponował muzykę do spektaklu „Roberto Zucco" w reżyserii Leny Frankiewicz. Napisałam wówczas, że Kamil Pater, po raz kolejny udowadnia, jak cudownie czuje teatralną materię, do której tworzy muzykę. Jego gitara kreowała wręcz transowy klimat, uskrzydlała słowa aktorów. Chwilami działała podprogowo, to znów burzyła ciszę, to stawała się dźwiękową pajęczyną oplatająca umysły bohaterów. Eksplodowała tragedią Koltesa-Roberta Zucco, by wreszcie zaprowadzić go do gwiazd. Wykonywana na żywo, odbierana była wszystkimi dostępnymi zmysłami.
Nie inaczej jest w przypadku tegorocznego spektaklu „Nocy i dni czyli między życiem a śmiercią" genialnego spektaklu w każdym jego aspekcie, w reżyserii Michała Siegoczyńskiego którego premiera odbyła się 1 kwietnia 2022 roku. Muzyka skomponowana przez Kamila Patera organizuje cały spektakl i jest niewiarygodnie zharmonizowana z myślą reżysera, przesłaniem pisarki, sensem spektaklu, a przede wszystkim z osobowościami występujących postaci na scenie. Jest zespolona z grą aktorską. Muzyka tego kompozytora nie tylko odzwierciedla stany emocjonalne postaci, ona je stymuluje, wyzwala w nich emocje. Liczne cytaty muzyczne związane są z stylem pokolenia, przerzucają widza w czasie, balansują pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Ilustrują, a raczej dopełniają emocjonalnie czas i wydarzenia historyczne, w których uczestniczą postaci sceniczne. Muzyka Kamila Patera razem z pomysłem reżyserskim, scenografią i grą aktorską wynosi spektakl ten wysoko w sfery mikro – makrokosmosu. Jestem przekonana, że spektakl „Noce i dnie, czyli między życiem a śmiercią" doczeka się wkrótce monografii, bo w pełni na nią zasługuje.
Spektakl ten jest również wyjątkowo czytelnym odzwierciedleniem współpracy, a przede wszystkim wzajemnego porozumienia artystycznego Michała Siegoczyńskiego i Kamila Patera. Pamiętam spektakl „Beksińscy", którego premiera odbyła się w listopadzie 2017 roku w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, w którym to Kamil Pater idealnie oddawał muzyką stany psychiczne głównych postaci, a które w reżyserii Michała Siegoczyńskiego stawały się znakiem traumatycznych przeżyć...
Maciej Skowera dla teatru i literatury
Książka „Carroll, Baum, Barrie. (Mito)biografie i (mikro)historie", której autorem jest Maciej Skowera, a która wydana została przez Wydawnictwo „Universitas" w tym roku, pomogła mi jeszcze raz przeżyć i zrozumieć sens spektaklu „Wyspa" w reżyserii Darii Kopiec, dramaturgii Zuzanny Bojdy w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu, który obejrzałam w wersji online w czasie pandemii. Dzięki tej książce mogłam ponownie odnieść się i do przedstawienia „Alicji w Krainie Czarów, w adaptacji i reżyserii Pawła Paszty, również wystawionego w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu, który obejrzałam w styczniu 2020 roku.
Autor w fascynujący literacko sposób analizuje w książce biografie pisarzy wymienionych w tytule, wiąże je z ich twórczością – z Alicją w Krainie Czarów, Czarnoksiężnikiem z Krainy Oz oraz Piotrusiem Panem.
Jako że postaci te często pojawiają się na scenach teatralnych niemal całego świata, interesujące a wręcz fascynujące są rozważania Macieja Skowery na temat adaptacji, wykorzystywania wybranych motywów i budowania nowych światów przedstawionych. I właśnie, oprócz wielu wartości merytorycznych tej książki, są one bardzo cenne i dla krytyków teatralnych, literackich, a przede wszystkim udowadniają tezę, że znajomość podstawowej klasycznej literatury dla dzieci warunkuje jej adaptacje w innych dziełach literackich a przede wszystkim w teatrze.
Świat lalek Jadwigi Mydlarskiej- Kowal
I kolejna pozycja. A jest nią "Teatr plastycznej metafory. Scenografie Jadwigi Mydlarskiej-Kowal", której wydawcą jest Muzeum Śląskie w Katowicach.
W poszukiwaniu źródeł, z których powstała publikacja o scenografiach Jadwigi Mydlarskiej-Kowal, warto wirtualnie zajrzeć do Centrum Scenografii Polskiej, mieszczącej się w Muzeum Śląskim, prezentującego między innymi największe scenograficzne osiągnięcia współczesnego teatru.
Jadwiga Mydlarska uznana jest jako jedna z czołowych scenografek pokolenia twórców zmieniających „oblicze polskiego teatru lalek". Po pierwszej części, merytorycznej, część druga publikacji to „Projekty scenograficzne i fotografie ze spektakli". To równie emocjonalna część publikacji podobnie jak pierwsza, tylko że teraz słowo zostaje zastąpione obrazem ilustrującym pracę twórczą artystki.
- Zebrane w publikacji projekty, rysunki i szkice autorstwa Jadwigi Mydlarskiej-Kowal stanowią nie tylko bezcenny materiał dla badaczy polskiego teatru lalkowego i dramatycznego, ale są także unikatowymi dziełami sztuki, poruszającymi fundamentalne problemy egzystencji kondycji ludzkiej – napisała Ryś w słowie „Od Wydawcy". I słowa te najpełniej ujmują cel i sens jej wydania. Czy szkic projektu postaci „Jana Chrzciciela" autorstwa Jadwigi Mydlarskiej do spektaklu „Akropolis Wrocławska Szopka" Henryka Jurkowskiego w reżyserii Wiesława Hejny nie jest jak „facsimile" sygnujące jej artystyczną duszę?
Warto zwrócić uwagę na redakcję całości autorstwa Elżbiety Spadzińskiej-Żak. Na oprawę plastyczną publikacji balansującej wokół barw plastycznych, różnicującej czcionką i barwą zastosowane cytaty, wypowiedzi, dającej słowu, rysunkom i fotografiom sporo przestrzeni i światła. Ma się wrażenie, że wszystkie osoby pracujące nad powstaniem tej książki, powołały do życia postać Jadwigi Mydlarskiej-Kowal nie tylko z szacunku do jej twórczości, ale przede wszystkim odtworzyły jej wewnętrzny artystyczny świat, do którego nas zapraszają.
Anne z ducha, ognia i rosy
I jeszcze jedna ważna książka. Jako że na teatralne sceny trafia bardzo często „Ania z Zielonego Wzgórza", teraz pewnie już jako „Anne z Zielonych Szczytów" Lucy Maud Montgomery w nowym tłumaczeniu Anny Bańkowskiej. Wydana przez Wydawnictwo Marginesy otwiera przed czytającym zupełnie nowe pole wyobraźni. Myślę, że nowa Anne ujmie serca młodych czytelników a może i wkrótce teatralnych widzów, równie entuzjastycznie jak Ania, którą znaliśmy dotychczas.
Zwróćmy uwagę na umieszczony cytat z wiersza „Evelyn Hope" angielskiego poety i dramaturga Roberta Browninga. Czy Anne nie przypomina dziewczynki stworzonej przez „ducha, ogień i rosę" i to za sprawą szczęśliwych gwiazd jej horoskopu? Zanim przeczytamy nowy przekład „Anne z Zielonych Szczytów", koniecznie wsłuchajmy się w słowa „Od tłumaczki" Anny Bańkowskiej. Być może wówczas łatwiej będzie zrozumieć, dlaczego aż tak wielkie znaczenie w imieniu Anne ma na końcu „e" ... I dlaczego warto po latach spotkać się ponownie z Anne Shirley.