Ludy pierwotne zamieszkują Francję

"Bóg mordu" - reż. Marek Gierszał - Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie

Przy odpowiedniej dawce adrenaliny, kondensacji napięcia i alkoholu współczesne paryskie mieszkanie może zamienić się w ring bokserski, gdzie nie obowiązują żadne zasady. Po "Bogu mordu" Teatr Polski w Szczecinie opuściły dobre maniery

Wyreżyserowana przez Marka Gierszała sztuka Jasminy Rezy to zabawne, zaskakujące studium psychiki ludzkiej podane w mało wytwornej formie i z lekkim niedosytem mimo wszystko.

Wchodzimy do małej sali Teatru Polskiego, gdzie widownia otacza scenę, przypominającą nieco wnętrze prehistorycznej jaskini, ale jaskini należącej do ludzi wykształconych i kulturalnych, bo czytających gazety i zachwycających się albumami wielkich malarzy. Światła się zapalają a my poznajemy "ludy pierwotne" z francuskiej klasy średniej, które zamieszkują tę jaskinię. Powodem spotkania dwóch par małżeńskich jest bójka ich 11-letnich synów. Z zachowaniem wszelkich zasad grzeczności i kurtuazji przystępują do "polubownego" załatwiania sprawy. Czujemy napięcie, czekamy na impuls, na gong, który porwie te cztery perfekcyjnie ułożone postaci do walki na śmierć i życie. Wiemy od samego początku, że czeka nas jatka i choć eskalacja stresu trzyma widza w garści, efekt finalny wydaje się być za mało krwisty.

Gdy do gry wkracza alkohol, scena zaczyna powoli przypominać pobojowisko. Tony się podnoszą, słowa ostrzą, a brutalność każdej ze stron zdaje się sprawiać każdemu przyjemność. Nagle znika katolickie, dobre wychowanie, opadają maski a na wierzch wychodzą najwstrętniejsze ludzkie myśli i popędy. Lata edukacji i ewolucji odchodzą w zapomnienie. Zostaje wściekła furia nieusatysfakcjonowanej żony, sarkazm niespełnionego męża, okrucieństwo i niekontrolowane odruchy wymiotne. Jeżeli zamiarem było uczynienie z widza antropologa, a ze sceny pola do obserwacji, to ważne szczegóły umykają pod naporem żartu i agresji. Zamiast dyskretnego obnażania wad, dostajemy jatkę, w której brakuje jedynie siekier i noży.

Oklaski należą się przede wszystkim Dorocie Chrulskiej, za jej dzikość i pasję, bo prawda jest taka, że kobiety w tym spektaklu mają o wiele gorzej. Może to dlatego, że w naszym społeczeństwie wciąż ciężko jest zaakceptować pierwotną stronę kobiecej natury? Tak czy owak, brawo za łamanie stereotypów.

Agata Pasek
stetinum.pl
25 stycznia 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia