Ludzie są bombardowani

Rozmowa z Davidem Hare, reżyserem, scenarzystą i pisarzem.
Ile w teatrze politycznym jest prawdy, a ile fikcji? Opieram się na prawdziwych wydarzeniach, ale takich, o których przebiegu mało kto wie. Odbyły się w zaciszu gabinetów, za zamkniętymi drzwiami. Prezentuję więc na scenie wersję powstałą w mojej głowie. To trochę spekulacji, trochę własnych projekcji na temat. Tak jak Szekspir biorę wydarzenia historyczne, ale nadaję im treść. Buduję relacje między ludźmi. To jest prawdopodobna rekonstrukcja, ale stworzona tak, by ludzie mogli powiedzieć: "to mogło się wydarzyć". Przecież nikt nie wie, o czym rozmawiali Bush i Blair, gdy poszli na długi spacer. Taki spacer miał miejsce w rzeczywistości. Przebieg ich rozmowy w sztuce wypełniłem już swoją wyobraźnią. Czy nie uważa Pan, że ludzie są już znudzeni wojną? Przecież na co dzień czytają o niej w gazetach i oglądają ją w serwisach informacyjnych. Czy jeszcze muszą oglądać wojnę na scenie, tak jak w Pana sztuce "Stuff Happens"? Ludzie nie są znudzeni tematem wojny w Iraku. Gdyby tak było, to spektakle "Stuff Happens" w Wielkiej Brytanii nie byłyby wyprzedane z wyprzedzeniem. Nie oglądano by tego przedstawienia w Central Parku, gdzie widownia mieści 2000 ludzi. Nasi widzowie wiedzą doskonale, że teatr da im o wiele więcej przeżyć niż suche wiadomości telewizyjne. Ja nie chcę pokazywać życia na scenie. Piszę sztuki, które bazują na życiu. Tak, żeby każdy widz odnalazł w nich siebie i mógł się jakoś identyfikować. Teatr metafory czy rozdęte produkcje pod hasłem "artystyczne" są oderwane od życia, a nie ma nic bardziej nudnego niż sztuka oderwana od życia. W swoich sztukach często bardzo krytycznie odnosi się Pan do mediów, widząc w nich zagrożenie. Ja krytykuję wersję życia prezentowaną przez media. To wielki i skomplikowany temat. Ludzi nie można poznawać tylko na podstawie ich opisu w prasie czy telewizji. Każdy człowiek wywodzi się z pewnego środowiska, jest zbiorem cech charakteru, intencji, radości i rozczarowań. Tego media najczęściej nie ujmują. Pokazują tylko pewien mechanizm. Dlatego wolę teatr, bo pokazuje ludzi takimi, jacy są. Jest on jedną z form sztuki, która pozwala na związek pomiędzy widzem a wykonawcą. Myślę, że ludzie są bombardowani ze wszystkich stron konsumpcjonizmem i chcieliby się wsłuchać w źródła tego, co można nazwać sensem istnienia.
Regina Gowarzewska-Griessgraber
Polska Dziennik Zachodni
13 marca 2008
Portrety
David Hare

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia