Łukasz Barys laureatem konkursu
2. Konkurs o Nagrodę Dramaturgiczną im. Tadeusza Różewicza - Gliwice: 18 listopada 2023 r.Łukasz Barys laureatem Konkursu o Nagrodę Dramaturgiczną im. Różewicza za sztukę „Szwaczka".
Poeta i prozaik Łukasz Barys został laureatem II edycji Konkursu o Nagrodę Dramaturgiczną im. Tadeusza Różewicza za sztukę „Szwaczka". To jego debiut w dziedzinie dramaturgii. Uroczystość finałowa odbyła się w sobotę w Teatrze Miejskim w Gliwicach. Laureat otrzymał nagrodę główną w wysokości 50 tys. zł.
„Szwaczka to gorzka diagnoza kondycji współczesnych dwudziestokilkulatków - ich niedojrzałości, narcyzmu, lęku przed dorosłym życiem. Młode pokolenie w sztuce ma inną świadomość. To pokolenie jest dostosowane do nowych czasów. Ono sobie lepiej radzi. Bo wie, że trzeba sobie radzić. Choć może udaje, że tak jest? Ba, chyba na pewno nie radzi sobie lepiej. Łukasz Barys ukazując Pokolenie Z, które wyrusza właśnie do walki o swój świat, swój los i los całej planety, zdobył się na współczucie dla obu stron, obu pokoleń. I to jest jego i nasze zwycięstwo" - powiedziała na scenie w laudacji Małgorzata Sikorska-Miszczuk, przewodnicząca kapituły nagrody.
W Kapitule zasiadali również: Zyta Rudzka, Beniamin Bukowski, Roman Pawłowski i Paweł Szkotak.
Laureat II edycji konkursu, Łukasz Barys jest poetą i prozaikiem. Wydał książkę poetycką „Wysokie słońce" oraz powieści „Kości, które nosisz w kieszeni" i „Jeśli przecięto cię na pół". Otrzymał Nagrodę im. Adama Włodka oraz Paszport „Polityki".
- Dotychczas pisałem wiersze i prozę, sztuki wydawały mi się zbyt trudne, choć miałem je w planach, no ale się tego zadania długo nie podejmowałem. Do napisania "Szwaczki" zachęcił mnie konkurs, ponieważ w przeszłości wiele razy brałem udział w różnych konkursach, przede wszystkim poetyckich - powiedział Łukasz Barys.
Autor nagrodzonej sztuki przyznał, że inspiracją do jej powstania była opowieść jego teściowej o pracy szwaczki.
- Pomysł na ten dramat narodził się podczas spotkań rodzinnych. Moja teściowa opowiadała mi wiele historii ze szwalni. Nie były to opowieści tragiczne, wręcz całkiem w porządku, a ona bardzo lubi tę pracę. Dramat, który dałem jej przeczytać, bardzo się jej spodobał i życzyła mi, żebym wygrał, bo chciałaby go zobaczyć na scenie. Powiedziała, że dość ciekawe oddałem w nim pewne problemy.
Dodał, że chciałby, aby jego książki czy właśnie dramaty czytali ludzie wszystkich zawodów, nie tylko osoby związane z kulturą i sztuką, dlatego postanowił być w swoim pisarstwie bardziej przezroczysty. - Nudzi mnie już nowatorstwo formalne. Chciałbym pozostać konserwatywny w formie, a być nowatorski, jeśli chodzi o tematy.
O "Szwaczce" powiedział w ten sposób: - To wieloaspektowa sztuka, w której najbardziej skupiłem się na tym, by opowiedzieć pewną historię, zaś różne problemy odbijają się w tym tekście. Jest to po prostu historia obyczajowa, którą można odczytywać na różne sposoby. Są narcystyczni dwudziestolatkowie, jest pokolenie w średnim wieku, którego przedstawicielką jest szwaczka. Nie chciałem podchodzić w sposób dydaktyzujący do tematu, pokazywać, że młodzi ludzie z Pokolenia Z myślą wyłącznie o sobie i swoich telefonach, jak to często przedstawiają publicyści. Główny bohater nie bardzo wie, co ma ze sobą zrobić. Wrócił z Warszawy, mieszkania sobie nie kupił, bo nie miał za co. Jest rozżalony, bo dziewczyna źle go traktuje... Jest w tej sztuce dużo takich form niechęci wobec świata. Ukazuję w niej nędzę relacji ludzkich. Zakończenie można odczytywać na dwa sposoby... W końcu szwaczka odnajduje miłość czy też jakieś spełnienie, choć kosztem pozostałych relacji.
- To sztuka pisana w tradycyjnej formie, ale ma wiele mroku, jak u Ibsena. Coś tu wisi w powietrzu, jakieś zagęszczenie niepokoju, czegoś, co jest niewypowiedzialne, niewidzialne, ale jest. Całkiem dobrze to Łukaszowi Barysowi wyszło. Forma, którą wybrał, jest konsekwentnie prowadzona, a metafory, które tu zawarł, świetnie "pracowały". I jako praktyczka teatralna uważam, że "Szwaczka" jest materią, która nie stawia oporu scenicznego, wręcz przeciwnie. Dobrze, jakby dostała się w ręce kogoś, kto jest czuły i wrażliwy, reżysera, który umie wyłapać to, co między słowami - podsumowała Małgorzata Sikorska-Miszczuk.
W finale tegorocznej edycji konkursu znalazły się także dramaty "Dobre papiery" Anny Wakulik i "Pray the gay away" Michała Kordy, których autorzy otrzymali wyróżnienia.
Zgromadzonych na małej scenie gości powitała poetka i dramaturżka Joanna Oparek, która wraz z poetą i tłumaczem Juliuszem Pielichowskim i dyrektorem Teatru Miejskiego, Grzegorzem Krawczykiem tworzą Radę Programową Nagrody.
- Cieszę się, że spotykamy się na II edycji nagrody - ten nasz pomysł na konkurs dramaturgiczny stał się bytem utrwalonym w kulturze. Spowodował, że tylu wspaniałych autorów napisało już tyle nowych sztuk. Chcieliśmy tym konkursem zainspirować do pisania dramatów także innych literatów, poetów jak Tadeusz Różewicz. To świetnie, że jest dobry odzew na hasło "współczesna dramaturgia". Wiele osób, które nigdy dla teatru nie pisało, wzięło udział w konkursie. Liczę, że dalej będziemy ośmielali ludzi do pisania dla teatru i będzie on coraz bardziej zróżnicowany i poetycki - powiedziała Joanna Oparek.
Sobotnie spotkanie w Teatrze Miejskim było okazją do wysłuchania rozmowy przedstawicieli kapituły o pisaniu sztuk. Dyskutowano m.in. o tym, że na konkurs nadsyłane są bardzo różne teksty, sporo z nich podejmuje jednak aktualne, czasem podobne tematy. Mówiono o tym, że jest potrzeba kształcić ludzi w pisaniu dramatów, bo jest z tym problem, a nowatorskich pomysłów jest niewiele, być może już się wyczerpały.
- Nagroda, którą zainicjowaliśmy w 100-lecie urodzin związanego przez wiele lat z Gliwicami Tadeusza Różewicza jest wyrazem naszej determinacji oraz wewnętrznej potrzeby czynnego wspierania twórców piszących dla teatru oraz promowania wartościowych zjawisk zachodzących we współczesnej dramaturgii w Polsce. Obecny sezon rozpoczęliśmy na dużej scenie prapremierą sztuki „Freak" Piotra Rowickiego, wyróżnionej w ubiegłorocznej edycji konkursu; na scenie kameralnej odbyła się kilka tygodni temu prapremiera „Dobrej Rodziny" Joanny Oparek; tuż po niej zrealizowaliśmy własnym sumptem „telewizyjną" realizację utworu „Feblik" Małgorzaty Maciejewskiej, która w 2022 r. zdobyła nagrodę główną – nagranie będzie bezpłatnie udostępnione w internecie; w ręce czytelników oddaliśmy „Kartotekę Dramaturgiczną 1", a w niej trzy uznane w 2022 r. przez kapitułę konkursu za najlepsze sztuki: Małgorzaty Maciejewskiej, Jolanty Fainstein i Krzysztofa Szekalskiego. Robimy zatem wszystko co możemy, aby autorów poświęcających swój talent i czas dla teatru konfrontować z widzami i wspierać - podsumowuje Grzegorz Krawczyk, dyrektor Teatru Miejskiego w Gliwicach, przewodniczący Rady.
Podczas zamknięcia gali dyrektor Krawczyk zapowiedział trzecią edycję konkursu. Wyraził również nadzieję, że zwycięski tekst Barysa zostanie zrealizowany na scenie Teatru Miejskiego.