M/K niepotrzebne skreślić

"ID", Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie, Teatr Współczesny w Szczecinie

Spektakl Marcina Libera, balansujący na granicy performansu, luźno wykorzystujący konwencję teatru dokumentalnego, bazujący na narracji i maksymalnym kontakcie z odbiorcą, trafia prosto do celu.

Aktorzy przedstawiają się nam z imienia i nazwiska, opowiadają o sobie i z bliska zaglądają nam w oczy w niewielkiej przestrzeni stworzonej w Łaźni Nowej. Nie dadzą widzom szansy zdystansowania się, ucieczki. Musimy więc zapytać: kim są oni? Kim są bohaterowie ich opowieści? Kim jesteśmy my sami? Jakie dane mamy w swoim ID i czy ID = I? Ile wspólnego ID ma z id?

Na scenie trójka ludzi: Arkadiusz Buszko, Beata Zygarlicka i Robert Gondek czyli: Sylwin Rubinstein, żydowski tancerz i transwestyta, który po utracie siostry bliźniaczki w pogromie zaczyna nosić sukienki; Heidi Stern, NRD-owska pływaczka, stająca się mężczyzną po długoletnim faszerowaniu sterydami i Maria od Cegieł, fabryczna przodowniczka pracy, składająca kobiecość w ofierze na ołtarzu Polski Ludowej, opowiada nam o sobie ustami aktorów. Ich historie ukazują tragedie płynące z przymusu wypełnienia tabeli „dane” w naszych ID. Mówią także o bezwzględności społeczeństwa, które z ID szykuje bliźnim swoiste prokrustowe łoże.

Zaznaczamy w ID rubryczkę M/K* (*niepotrzebne skreślić) - nie ma trzeciej opcji. Jeśli nie pasuje Pan/Pani/?, proszę się przystosować. Coś uciąć, coś wydłużyć... Więc ponawiamy pytanie: M/K?

Proces zaczyna się już przed narodzinami: będzie chłopczyk czy dziewczynka? Potem już tylko trudniej. Śpimy w błękitnych czy różowych śpioszkach? Siusiamy za drzwiami z kółeczkiem czy z trójkącikiem? Musimy wybierać, albo pozwolić, żeby wybierano za nas. Musimy się zdecydować i nazwać chłopcem lub dziewczynką, mężczyzną lub kobietą, jednym albo drugim; konsekwentnie używać męskich lub żeńskich końcówek czasownika i wypełnić rubrykę K/M w swoim ID.

Świetnie pomyślane są w spektaklu dekoracje. Weterani Teatru Współczesnego w Szczecinie przez większą część czasu snują swoje opowieści na pustym tle białej ściany. Przypomina nam ona ciągle kolejne z pytań formułowanych przez twórców: co czyni nas takimi, jakimi jesteśmy? Czy człowiek to rzeczywiście tabula rasa, czy też przychodzi na świat razem ze szkieletem przyszłej tożsamości?

Heidi zapytała kiedyś znajomego fizjoterapeuty, czy to przez środek, który przyjmowała została Andreasem. „Na pewno był katalizatorem”, odpowiedział. 

A co ukształtowało nas? W spektaklu aż roi się od elementów podkreślających, że także my, na co dzień, narażeni jesteśmy na działanie różnych substancji, które mogą wpływać na naszą gospodarkę hormonalną. Aktorzy z uśmiechem odczytują nam przerażające nazwy składników i możliwe środki uboczne najprostszych, popularnych leków przeciwbólowych. Kiedy już raz zacznie się analizować wszelkie wpływy, nie sposób jest postawić jasną granicę.

Na zakończenie spektaklu z ogromnych zdjęć badawczo przypatrują się nam twarze – męskie, kobiece. Atrakcyjna blondynka z wyrazistym makijażem okazuje się Arkadiuszem Buszko, Macho z zaczesanymi włosami, wąsikiem i męską, kwadratową szczęką to Beata Zygarlicka. Więc M/K? Konia z rzędem temu, kto potrafi zaznaczyć właściwą odpowiedź.  

Aleksandra Kamińska
Dziennik Teatralny Kraków
3 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia