Macbett i jego środkowy palec
"Macbett" - reż. Mateusz Przyłęcki - Grupa PapahemaPapahema po raz kolejny udowodniła, że białostocka scena teatralna należy do nich. Ich "Macbetta" trzeba zobaczyć. Bawiąc się konwencjami prezentują najwyższy poziom. Spokojnie poradziliby sobie na scenach nie tylko w Polsce, ale i za granicą. A kiedy pomyślimy, że Teatr Papahema powstał w Białymstoku, aż serce rośnie.
Młodzi aktorzy tworzący grupę zaprosili do spektaklu znajomych z Akademii Teatralnej. Razem udało im się stworzyć rzecz świeżą, interesującą, zaskakującą i przede wszystkim ciekawą. Na warsztat wzięli historię o Makbecie. Ale nie tą szekspirowską, a wariację na jej temat, którą stworzył Eugene Ionesco. Ukazuje on mechanizm rodzenia się żądzy władzy z perspektywy doświadczeń dwudziestowiecznych totalitaryzmów. Z II wojną światową rozpoczął się trwający do dzisiaj proces racjonalizacji i systematyzacji okrucieństwa. Zbrodnie ludobójstwa są jego krwawym pokłosiem. Krwi w spektaklu nie uświadczymy, ale jest za to surowe mięso wrogów władzy, obsceniczne gesty wykonywane przez Macbetta i Banco i uzasadniona nagość (o co w teatrze często jest bardzo ciężko, ponieważ nagość pojawia się głównie, by widza zaszokować. Tu jej rola jest zupełnie inna, ale o tym musicie przekonać się sami). Są też piosenki (tak, tak w historii o Makbecie udało się wpleść trochę wodewilu!) i inteligentny humor, do którego Teatr Papahema zdążył już swoich widzów przyzwyczaić.
Aktorzy akcję "Macbetta" przenieśli na pole golfowe, na którym zapadają najważniejsze decyzje. W końcu golf to rozrywka elit. A pole golfowe staje się oazą luksusu i pozornego pokoju w świecie ogarniętym wojną. Tutaj nie docierają strzały, a egzekucje przypominają wyszukaną zabawę seksualną w której ważną rolę odgrywają... piłeczki golfowe. I w końcu kij, który staje się wyrafinowaną wersją kija baseballowego, a do tego zastępuje sztylet i berło jednocześnie.
Jeśli chodzi o grę aktorską, to jak zwykle u Papahemy ciężko jest wskazać najlepszych, ponieważ wszyscy są rewelacyjni. Jednak pewne jest, że słabej kreacji nie znajdziemy. Mateusz Trzmiel jako Banco zachwyca mimiką, gestykulacją i artykulacją. Macbett Pawła Rutkowskiego jest trochę gapowaty, a Duncan, w którego wciela się Rafał Pietrzak jest jakby rodem wyjęty z klipu disco polo albo z wiejskiego wesela. Świetnie wypadają też panie - Helena Radzikowska jako Lady Duncan i Lady Macbett oraz Katarzyna Gacal, która wciela się w żołnierza i Caddie. Zresztą to do niej należy ostatnie słowo. Jakie? Przekonajcie się sami. Naprawdę warto.