Maestro, wal!

1. Festiwal Teatru Nie-Złego w Legnicy

Wydarzeniem największej rangi trzeciego dnia Festiwalu Teatru Nie-Złego był niewątpliwie Bal w operze w reżyserii Andrzeja Dziuka, sprowadzony do Legnicy prosto z Zakopanego. Spektakl ten stanowił wizualizację poematu Juliana Tuwima z lat trzydziestych ubiegłego wieku

Na tytułowym balu spotkają się przeróżni ludzie: politycy, dziennikarze, policjanci, dziwki, złodzieje, śmietanka towarzyska i przedstawiciele marginesu społecznego. Są na nim obecni także tajniacy. Hucznej zabawie towarzyszą dantejskie sceny: morale sięgają dna, alkohol leje się strumieniami, dochodzi do burd i cielesnych uciech w dowolnych konfiguracjach. Ojczyzna natomiast pozostaje daleko na drugim, a nawet trzecim planie.

Teatr Witkacego konsekwentnie od lat realizuję postulat otwartości i przymierza z widzem. Stąd też od samego początku, od momentu wpuszczenia widza w przestrzeń teatralną (tym razem była to scena przy ulicy Kartuskiej) mamy do czynienia z interakcją oraz prowokacją przyzwyczajonego do bierności odbiorcy sztuki. Postacie kreowane przez aktorów przed wejściem odprawiają zaklęcia, następnie porywają do tańca, przypatrują się, rozśmieszają, krzyczą. Odkąd przekroczyło się próg ceglanego budynku, jest się w innej rzeczywistości, my również wszak byliśmy zaproszeni na ten bal i byliśmy jego uczestnikami. Widownia była rozproszona. W miejscu centralnym stała obracająca się platforma, z której wyrastał słup z drążkami, będąca głównym miejscem scenicznej akcji. Nieco głębiej na właściwej scenie był ulokowany zespół muzyków – tam bal rozpoczynał się i dobiegł końca. Wygląd postaci bazował na karykaturze. Mężczyźni mieli pomalowane twarze, niezależnie od pełnionej funkcji społecznej wyglądali jak banda błaznów. Kobiety początkowo wytworne, ubrane wieczorowo, bardzo szybko pozostały jedynie w bieliźnie. Poemat wypowiadano bardzo emocjonalnie. Zespół położył nacisk na śpiewność słów i strof. Wszelkie aspekty techniczne były nienaganne. Znakomita gra aktorska, bez wyjątku. Zespolenie dzieła Tuwima z pobrzmiewającym w tle kontrabasem, trąbką, saksofonem oraz perkusją dają piorunujący efekt. Brak stagnacji. Aktorzy prezentują sporą sprawność fizyczną gdy na przemian tańczą, czołgają się i wykonują akrobacje. Na uwagę i pochwałę zasługuję również bardzo dopracowany i wystudiowany ruch sceniczny. Ta swoista choreografia wraz z warstwą muzyczną sprawia, że widz staje się częścią tego przedsięwzięcia, jest pochłonięty widowiskiem bez reszty.

Bal w operze w ujęciu Teatru Witkacego przeraża swą aktualnością. Ostrze satyry Juliana Tuwima godzi wciąż bez pudła w ludzką małostkowość, skłonność do samo destrukcji oraz brak kręgosłupa moralnego. Świat przedstawiony nieuchronnie chyli się ku upadkowi -między innymi dzięki rodzajowi ludzkiemu. To pamflet na polskie społeczeństwo i zapowiedź braku zmian na lepsze. Postaci poematu wykrzykują jedynie z prawdziwym przekonaniem: ,,IDEOLO!” płynące z przemówień i gazet. Bezrefleksyjnie poddają się manipulacji, odgrywają swoje życiowe i społeczne role, nie bacząc na kondycję duchową ludzkości i świata. Byle trwał bal i dalej nikt nie zważał, że wokół wali się świat…

Martyna Bielińska
Teatrakcje
26 września 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...