Magia teatru zadziałała

Festiwal Teatrów Ulicznych

Gdyby za recenzję uznać liczbę widzów, tegoroczny Festiwal Teatrów Ulicznych wypadałoby uznać za wyjątkowo udany. W czwartkowy wieczór w cieniu Sukiennic głównym bohaterem była... kobieta. Wszystko dzięki słynnemu Teatrowi Ósmego Dnia, który pokazał spektakl "Czas Matek".

To była wizualna uczta: opowieść o kobietach, które nie tylko dają życie, dbają o ognisko domowe i harmonię, ale także najbardziej dotkliwie przeżywają dramat pola bitwy, usłanego grobami ich dzieci. Z pewnością zobaczyliśmy jeden z najważniejszych występów tego festiwalu. 

Ciężarem tematu dorównywało mu "Purgatorium" Grupy Bez Vat, spektakl "mistycznej drogi". Przedstawienie rozpostarte między niebem a ziemią, sacrum i profanum. Wraz z aktorami przemierzamy rozmaite miejsca. W umownie traktowanych przestrzeniach baru, piekła czy pralni widz szuka znaczenia "czyśćca", by w końcu dojść do wniosku, że ważenie dobra i zła odbywa się w codzienności, na naszych oczach. 

Nie zabrakło oczywiście miłości. Opowiadał o niej spektakl "Podano do stołu" Teatru Akrobacji Fullstop - kameralna historia mieszcząca się gdzieś pomiędzy niebem a ziemią. Dziewczyna siedzi przy stoliku czekając na ukochanego. Zamiast niego jednak w jej życiu pojawia się... przystojny kelner. Tańcząca w powietrzu z pomocą wstęg materiału para znakomicie oddaje grę między kobietą i mężczyzną, sens miłości i pożądania. 

Sporo pojawiło się akcentów cyrkowych. Klauni, żonglerzy i kuglarze obecni byli w występach grup Equivokee czy Le Prato. Wywoływali salwy śmiechu, wprowadzając widzów w znakomity nastrój. W tym samym nurcie mieści się spektakl "Śmieszne twarze" Fenix Theatre Company, w którym kolorowe stwory próbują nawiązać kontakt z przypadkowymi przechodniami. Ze zmiennym szczęściem na początku niestety, bo krakowianie byli dość nieufni wobec przybyszów "znikąd". Na szczęście teatr pokonał mur niepewności. 

Festiwal rozpełzł się po mieście. Tym razem scenografią był nie tylko Rynek Główny. Oprawą dla spektakli stały się bowiem także Mały Rynek, plac Wolnica na Kazimierzu, plac przed Galerią Krakowską czy nawet podwórko przy ul. Karmelickiej 27. Teatr zajrzał w zakamarki, na przedstawienia można było się natknąć przechodząc na zakupy lub idąc na spacer. I to największa zaleta takich imprez - wyjście do przypadkowego widza. Magia teatru zadziałała.

Łukasz Gazur
Dziennik Polski
13 lipca 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia