Magiczna noc w Poznaniu zakończona

1. madeinpoznan.noc - relacja

Magiczny dla Poznania dzień - 17 kwietnia już minął. Zostały jeszcze pozytywne emocje i wrażenia z niebywałych przygód i zjawisk, których doświadczyli uczestnicy festiwalu "madeinpoznan.noc".

Po raz kolejny artyści pokazali nam nie tylko znaczenie kultury pozainstytucjonalnej, ale również jak bardzo potrafi ona być intrygująca, a przede wszystkim komunikatywna dla widza. Najciekawszy jednak jest fakt, że sztukę w offowym wyrazie odbieramy jak niezapomnianą przygodę, przeżycie i coś, co jest dla nas znakomitą rozrywką, przy której świetnie się bawią nawet osoby niebędące smakoszami teatru.

Cała teatralna przygoda rozpoczęła się od spektaklu OUN Katarzyny Pawłowskiej z Teatru Porywacze Ciał. Jak sama aktorka stwierdziła na początku „to nie jest spektakl, to jest moje wystąpienie.” Elementem najbardziej rzucającym się w oczy była interakcja z publicznością. Pawłowska rozmawiała z nią, śmiała się, dotykała jej. Zminimalizowała w całości dystans pomiędzy aktorem, a widownią. Prawie cały czas widza dotykał nie tylko aktor, ale również absurd bez wątpienia komiczny. Nagłe i gwałtowne egzaltacje aktorki, krzyki, wybuchy - zaciekawiały. Jednak ów absurd zaczął w pewnym momencie dokuczać, ponieważ wciąż słychać było wypowiadane z niesamowitą ekspresją teksty, których sens widać było jak przez gęstą mgłę. Wszystko to nadrabiała wręcz zdumiewająca i bezprecedensowa rekwizytornia. Gumowe rękawiczki, pływaki dla dziecka, kukiełki, farby, klatki dla ptaków, baloniki, węże zostały odlogicznione. Przy dokładniejszym przejrzeniu się monodramowi Pawłowskiej dostrzegamy, iż przedstawiła nam doskonały, karykaturalny, przerysowany obraz artystów. Ukazała nam ich w krzywym zwierciadle, jako ludzi, którzy usiłują być genialni i zawsze chcą się czymś wyróżnić.

Najzabawniejszym wystąpieniem, od którego ze śmiechu bolał wielu widzów brzuch były „Przygody pana Ch. W. de Pręcie” Teatrzyku Kukiełkowego Kuby Kaprala. W pierwszej części tytułowe prącie odkrywa w sobie żyłkę podróżnika i postanawia odkryć nowe, oczywiście dziewicze lądy. W części drugiej doznaje on typowych problemów egzystencjalnych, jakie może mieć męski organ płciowy. Widzimy typowe dylematy upersonifikowanego penisa na tle z jego przygodami, takimi jak występ hiphopowy, potyczki z waginą, czy lot w kosmos. Doskonale dobrana muzyka z kultowych kawałków z efektami specjalnymi, za których ogarnięcie podziwiam pana Kaprala. To wszystko wieńczy oryginalny pomysł i mamy widowiskowy ubaw po pachy.

Czarną owcą festiwalu, okazał się niestety najbardziej oczekiwany przez poznańską publiczność spektakl grupy Movements Factory pt. „Gramy4You”. Ci, którzy przyszli na premierę spodziewając się niezapomnianego widowiska taneczno-muzycznego, którego atmosferę podsyciła obecność na scenie znanego muzyka Czesława Mozila, zawiedli się. Spektakl w swoich założeniach miał uwypuklić przed widzami stereotypy męskości. Niestety okazał się on tylko kolażem dziwnych ruchów i gestów, które właściwie niczego nie znaczyły. Niewerbalna forma przekazu ze sceny jest bardzo trudna. Niestety tańce i gesty widoczne na scenie nie były ani ładne, ani zrozumiałe, przez co można definiować spektakl jako brzydko opakowaną pustkę. W dodatku okrojona scenografia składająca się z białego tła i pięciu krzeseł wyzbyta jest jakiejkolwiek symboliki. 

Wydarzeniem, które obróciło do góry nogami Dworzec Główny w Poznaniu okazał się happening Teatru Strefa Ciszy pt. „Last minute”. Kilkuset poznaniaków zgromadzonych na dworcu, jak również przypadkowych podróżnych obserwowało ustawicznie pojawiające się postaci, które w komiczny sposób odtwarzały atmosferę dworca kolejowego. Wśród nich zaobserwowaliśmy uczestników maratonu, mężczyznę z książką przykutego kajdankami do dworcowej poręczy, babcie z wnuczkami spieszącą się na pogrzeb, podróżnego z Hawajów, młodą parę biegnącą na ślub, kelnera przeciskającego się przez tłok z tacą pełną szklanek herbaty nalanej po sam brzeg, sprzedawcę z balonami i konikiem na biegunach, parę tańczącą tango. Wszystkiemu towarzyszyła pulsująca muzyka z dworcowych głośników zamiast codziennych zapowiedzi pociągów. Wydarzenie jak najbardziej pozytywne i ciekawe, które choć na chwile przyćmiło prozaikę dworca kolejowego.

Czas na gwiazdę wieczoru Teatr Usta Usta w spektaklu pod tytułem „Radioaktywni”. Zdumiewająca forma, dzięki której ów spektakl dla niejednego widza staje się ogromną przygodą i przeżyciem. Długo pozostanie w naszej pamięci. 

Spektakl został stworzony w formie jednego, wielkiego audiotele. Na samym początku wyłoniono czterech kandydatów, którym przydzielono litery A, B, C i D. Zadaniem widzów było wysyłanie smsów na swojego faworyta. No właśnie, a co z widzami? Otóż publiczność została podzielona na czteroosobowe grupki. Każda z nich wsiadła do taksówki i wyruszyła w ezoteryczną podróż po Poznaniu. W czasie podróży słuchamy audycji radiowej przygotowanej specjalnie na „Radioaktywnych”. Taksówkarze zawozili widzów do podanych miejsc, w których rozgrywała się akcja. Były to między innymi stary amfiteatr i wielkie schody na poznańskiej cytadeli, przyuliczny plac zabaw, park w pobliżu rzeki Warta, czy też pięknie oświetlony poznański most. W czasie tej podróży, w każdym z miejsc poznawaliśmy z bliska bohaterów, a wszystko to doprowadziło do zaskakującego rozstrzygnięcia. Usta Usta poruszyło problem masowych konkursów audiotele, które powoli zaczynają decydować za nas jakie podjąć decyzje. Ograniczają nas zmuszając do wyboru pomiędzy A, B, C czy D, w skutek czego nasza aktywność staje się tylko motorem napędowym komercyjnej machiny. Teatr Usta Usta wyraźnie wysuwa się na prowadzenie jeżeli chodzi o innowacyjność w sztuce i jakość teatru offowego, w dodatku nie tylko w Polsce. Okazuje się, że forma przekazu może być jedną wielką przygodą, a przestrzeń teatru nieograniczona. Mówiąc żartem - boję się, że po obejrzeniu, a właściwie przeżyciu tego, co przygotował Teatr Usta Usta spektakle w teatrach instytucjonalnych przestaną nam sprawiać przyjemność.

Witold Kobyłka
Dziennik Teatralny Poznań
20 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia