Malajkat: "Teatr rozrywkowy? To krzywdzące stwierdzenie"

granica między rozrywką ambitną a komercyjną?

Gdzie przebiega granica między rozrywką ambitną a komercyjną? - pyta Wojciech Malajkat, dyrektor Teatru Syrena.

Miasto nie chce dofinansowywać teatrów: Syreny, Kwadratu i Romy, nazywając je "rozrywkowymi". To jeden z punktów reformy teatrów miejskich, którą przewiduje ratusz. Napisaliśmy o tym we wczorajszej "Gazecie". Co sądzą o tym dyrektorzy teatrów.

Wojciech Malajkat, dyrektor Teatru Syrena

Zaskoczyły mnie plany władz miasta wobec Teatru Syrena. Kiedy obejmowałem dyrekcję w styczniu tego roku, nie było mowy o obcięciu dotacji. Jestem też zdziwiony, że Syrena została zakwalifikowana do teatrów rozrywkowych. To krzywdzące. Gdzie przebiega granica między rozrywką ambitną a komercyjną. W ostatnich latach i podczas mojej tegorocznej kadencji staramy się zmienić profil. Pokazujemy spektakle familijne, na których mamy komplety, balet współczesny, recitale wybitnych aktorów. Zamierzam wystawić tu przedstawienie "Halo, Szpicbródka".

Nie wyobrażam sobie prowadzenia Syreny bez miejskich dotacji. Pieniądze z ratusza pokrywają 65 proc. naszych wydatków, resztę wypracowujemy sami. Nie mamy sponsorów, bo większość firm nie widzi dla siebie korzyści w sponsorowaniu teatru. Gdyby Syrena nie miała dotacji, musiałbym sprzedawać bilety po 200 zł. A już dziś część widowni odchodzi od kasy, bo bilety, np. na recital pani Barbary Krafftówny, kosztują 65 zł. Dyrektor Marek Kraszewski mówi, że istnieją organizacje, które mogłyby dokładać do biletów. Ja takich nie znam.

Tomasz Dutkiewicz, dyrektor Teatru Komedia

Moim zdaniem - przynajmniej teoretycznie - istnieje taka możliwość, by teatry utrzymywały się bez miejskich dotacji. Dowodem tego są Teatr Bajka czy Capitol. Tak działają teatry na Broadwayu czy West Endzie. Jak dokładnie miałoby wyglądać przejście z dzisiejszej sytuacji do samodzielnego funkcjonowania teatrów rozrywkowych w Warszawie, tego nie wiem. Nad tym należy jeszcze dobrze pomyśleć.

Nie chciałbym wypowiadać się, jak taka zmiana wpłynie na Teatr Komedia. Jestem w stałym kontakcie z dyrektorem biura kultury Markiem Kraszewskim i wierzę, że mojemu teatrowi krzywda się nie stanie.

List czytelniczki
Jestem oburzona! Czy 100 mln rocznie na utrzymanie teatrów to naprawdę jest tak dużo dla budżetu miasta? Warszawa jest stolicą! Na pewno są na to pieniądze! A nawet jeśli trzeba szukać oszczędności w czasach kryzysu to czemu akurat kosztem kultury? Dlaczego miasto chce ograniczyć liczbę teatrów właśnie kosztem tych najbardziej popularnych, jak Teatr Muzyczny Roma? Bez dofinansowania nie poradzą sobie, chyba że drastycznie wzrosną ceny biletów, a tego właśnie nie chcemy. Kogo wtedy będzie stać na obejrzenie dobrego musicalu na światowym poziomie? Mam nadzieję, że jest to tylko kolejny głupi pomysł urzędników, który nie dojdzie do skutku.
Z poważaniem, Zuzanna Wedlejt

Not. Izabela Szymańska
Gazeta Wyborcza Stołeczna
22 października 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...