Maluchy w łódeczce
"Łódeczka" - reż. Alicja Morawska-Rubczak - Teatr im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej GórzeNa premierę "Łódeczki" wg scenariusza i w reżyserii Alicji Morawskiej-Rubczak do foyer Teatru im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze w niedzielę (22 czerwca) przybyły dzieci w wieku od jednego roku do czterech lat. To chyba pierwszy w historii jeleniogórskiego teatru dramatycznego spektakl dla widzów w tym przedziale wiekowym.
Podobnie jak spektakl przeznaczony tylko dla widzów dorosłych rządzi się swoimi prawami i dramaturgicznymi regułami, tak i "Łódeczka" ma swoje wymogi. Przed wejściem na salę należy zdjąć buty, można też przynieść ze sobą "przytulne" obuwie zamienne, czyli kapcie. A podczas trwania przedstawienia nie spożywa się pokarmów i napojów.
Ustawiona w kameralnej przestrzeni holu Teatru im. Norwida łódka od początku intryguje maluchy. Dzieci obchodzą ją wkoło, próbują zajrzeć do środka, pytają, co lub kto się tam znajduje. W przestrzeni wyściełanej miękkimi poduszkami do siedzenia najmłodsi z najmłodszych czują się bezpiecznie i chętnie wkraczają do prawdziwie magicznego świata.
W "Łódeczce" autorstwa Alicji Morawskiej-Rubczak nie jest ważna logiczna historia, a komunikat płynący z przestrzeni działań i wywołanie wrażeń: wzrokowych, dźwiękowych i dotykowych. Podział między sceną a widownią jest płynny. Na scenie dzieje się naprawdę dużo, kolejne obrazy dość szybko migają przed dziecięcymi oczami, nie dając przestrzeni na nudę. Nie ma tu głośnej muzyki czy wybuchów, ale za to można się wiercić i rozmawiać. Autor muzyki Wojciech Morawski chlupocze, szeleści, gra na instrumentach. Kompatybilna jest scenografia, którą zaprojektowała Barbara Małecka, ekspertka ds. edukacji kulturalnej oraz teatru dla najnajmłodszych, teatrolog i producentka wydarzeń artystycznych. Jej autorstwa są również kostiumy. Tutaj mały widz ma prawo głośno wyrażać swoje opinie, ma prawo do ekspresji i okazywania emocji, np. płaczu, który w tym wieku jest emocją zupełnie naturalną.
Aktorzy (Marta Kędziora i Małgorzata Osiej-Gadzina / Robert Dudzik i Robert Mania; chapeau bas za umiejętność zorganizowania i zaimprowizowania scenek z maluchami, bo umiejętność to niezwykle trudna i wymagająca ogromnej cierpliwości) ubrani w jasne kostiumy zachowują się jak dwójka dzieci, które bawią się w żeglarzy. Nie posługują się niczym wyszukanym, a do zabawy wystarczą im np. różne kształty poduszki (są to np. ryby i koło ratunkowe), do których aż chce się przytulić. Nie ma tu gwałtownych gestów i ruchów, które mogłyby kogoś wystraszyć. Na szczególne słowa uznania zasługuje moment płynnego przejścia od spektaklu do wspólnej zabawy.
To było także wydarzenie dla dorosłych. Wszyscy bawili się świetnie. Każdy dorosły mógł przypomnieć sobie, co leży u podstaw teatru: dialog z widzem (także bezsłowny) i wyobraźnia. Naprawdę cieszy otwartość rodziców na tego rodzaju inicjatywę, co dało się zauważyć w czasie pierwszych prezentacji "Łódeczki". Bo dorośli najczęściej myślą, że dzieci w tym wieku nie rozumieją wielu wyrafinowanych pomysłów, a tymczasem fakty (badania i doświadczenie pedagogów kreatywności i psychologów) pokazują, iż maleńkie dzieci pojmują znacznie więcej, niż często się przyznaje. Bywa też tak, że rodzice obawiają się tego, co ich dziecko może robić w czasie spektaklu, jak oni sami powinni się zachowywać i jak zareagować. I dlatego niesłychanie ważne jest, by zachęcać do większego uczestnictwa w kulturze teatralnej niemal "od kołyski". W dużej mierze nie tylko od twórców teatru dla najmłodszych zależy, czy zechce ją kontynuować, czy zniechęci się po pierwszej wizycie w teatrze. Główna odpowiedzialność za rozwój dziecka spoczywa na rodzicach i to rodzice decydują, czy ich pociecha zniechęci się do teatru gdy np. straszliwy smok doprowadzi dziecko do płaczu. Bo inaczej przyciąga się uwagę dziecka rocznego, a innymi bodźcami oddziałuje się ze sceny na sześciolatka.
Sensoryczne oddziaływanie teatru dla najnajmłodszych to niewątpliwie niezwykle ważny i niesłusznie deprecjonowany w stosunku do dorosłego teatru obszar. Teatr inicjacyjny jak żaden inny spełnia te i inne założenia. Przecież mali widzowie stykają się tu ze sztuką i kulturą po raz pierwszy. Twórcy spektaklu potraktowali tych odbiorców jak każdą inną publiczność - bardzo poważnie i z szacunkiem. I dołożyli wszelkich starań, by najpełniej poruszyć dziecięce zmysły.
Maluchy z teatru wyszły zachwycone i podekscytowane tym, co przeżyły. Spotkały tu wiele osób w swoim wieku i wspólnie przeżywały emocje wywołane możliwością dotykania nieznanych przedmiotów w nowym miejscu, które szybko daje się oswoić. "Łódeczka" zachwyca w każdym wcieleniu. To sztuka koloru, dźwięku, ale także zapachu oraz dotyku. Interaktywna i mądra.
Zdaje się, że dyrektorujący od tego sezonu Piotr Jędrzejas znakomicie wyczuł potrzebę chwili. Najpierw wyszedł naprzeciw oczekiwaniom zaniedbanej przez lata w Teatrze im. Norwida tej najmłodszej publiczności i stworzył odbywające się w niedzielne poranki warsztaty edukacji twórczej TEATsYKI dla dzieci w wieku 3-8 lat, prowadzone wspólnie przez doświadczonych instruktorów (pedagogów i aktorów). A teraz mamy spektakl "Łódeczka", siódmą premierę mijającego sezonu artystycznego 2013/2014. Wspaniale, że wśród najważniejszych wydarzeń Teatru im. Norwida znalazło się miejsce również dla spektaklu kierowanego do widzów, którzy nie ukończyli piątego roku życia.