Mamma mia, ten spektakl po prostu trzeba zobaczyć!

"Związek otwarty" - reż. Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska, Wojciech Rogowski - Bałtycki Teatr Dramatyczny w Koszalinie

Szukasz remedium na jesienne obniżenie nastroju? Możesz je znaleźć w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym - bez recepty i bez konsultowania się z lekarzem lub farmaceutą. Ale uwaga, skutkiem ubocznym może być chwila refleksji.

"Związek otwarty" to najnowsza propozycja Bałtyckiego Teatru Dramatycznego. Dario Fo, laureat Literackiej Nagrody Nobla z 1997 roku, tekst napisał wraz z żoną, Franką Rame. Można go przeczytać na co najmniej dwa sposoby. Na przykład powierzchownie - zadowolić się komedyjką o rozterkach małżonków, niewierności męża, tracącej zmysły żonie. Można, a nawet warto zobaczyć coś więcej - gorzką komedię o kryzysie związku.

Tekst na warsztat wzięli doskonale znani koszalińskiej publiczności Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska i Wojciech Rogowski. Oboje w roli aktorów i reżyserów. Od samego początku widzowie są wciągnięci w opowieść. Aktorzy na zmianę odgrywają sceny i zwracają się wprost do publiczności. Zatarta jest sama granica sceny - nie zdradzę jak, żeby nie odebrać przyjemności oglądania.

Tekst został wzbogacony o scenę, w której aktorzy pokazują się z prywatnej strony. Mają dystans do siebie, jeszcze bardziej zbliżają się do widzów i robią to z humorem. W opowiadanej historii nieostra staje się jej fikcyjność. Widz nawiązuje z aktorami relację, nawiązuje ją jednocześnie z bohaterami. Było to możliwe, bo twórcy prezentują zawodowstwo w każdym calu. Doskonale przygotowane żarty sytuacyjne świetnie grają ze sztuką improwizacji, po którą raz po raz sięgają Rogowski i Gruszczyńska-Ogonowska. Komizm sytuacyjny idzie w parze z intelektualnym, z zabawą słowem. To naprawdę dobrze przygotowany tekst.

Jeśli komuś wystarczy, że na pewno się pośmieje, niech nie czyta dalej, tylko biegnie po bilety. Garnitur spektaklu ma jednak podszewkę, bowiem całość nie jest tylko o otwartym związku. Szczerze - nie widziałam go wcale. Mąż - za przyzwoleniem - zdradza żonę, ona cierpi, a kiedy również decyduje się wejść w inną relację, on wpada w szał. Tak w jednym zdaniu można opowiedzieć tę historię. I gdzie tu związek otwarty? Antonina obserwuje, jak mąż oplata się w ciała innych kobiet. Zaczyna jej być w tej gorzkiej relacji duszno. Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska, przerysowując emocje, pokazuje, jak żona odchodzi od zmysłów. Tak, śmiejemy się, ale to, co widzimy, jest jednocześnie smutne. Widzimy, że kobieta jest bezsilna i krzywdzona. Poczucie niesprawiedliwości wykręca jej wnętrzności, dlatego szaleje, biega z pistoletem, łyka tabletki. Ta kobieta uzależniła swoje szczęście od drugiego człowieka. Od tego, co on myśli, robi. Mąż stał się źródłem jej dobrego samopoczucia.

Wreszcie dzieje się coś ważnego - Antonina dostrzega siebie i postanawia się sobą zaopiekować. Żyć dla siebie. Kto wie, może zapisała się na jogę, zaczęła pisać książkę kucharską, oglądać "House of cards", może założyła stowarzyszenie pomagające zwierzętom - tego nie widzimy. Wiemy tylko, że wreszcie zaczęła żyć dla siebie. I taka odrodzona kogoś poznała i popłynęła w tę relację. Wtedy pojawia się mąż - bo poczuł co stracił? Bo poczuł się, jak ona kiedyś? Odpowiedź należy do widza. Za tak odmalowaną gamę emocji, za grę sobą na sto procent aktorzy nagrodzeni zostali owacją na stojąco. Bardzo zasłużoną.

Mariusz Szczygieł w jednym z felietonów zdradził, co kiedyś usłyszał od aktorki Zofii Czerwińskiej. Powiedziała: "Najlepsze miejsce na namiot jest zawsze trochę dalej". "Nikt lepiej nie opisał ludzkiego nienasycenia, niespełnienia i zachłanności niż Zosia w jednym zdaniu" - podsumował. I niech to będzie puenta dla spektaklu.

Joanna Krężelewska
Głos Koszaliński
11 października 2018

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia