Manekiny z lamusa

"Bal manekinów" - reż: Ryszard Major - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

"Bal manekinów" w reżyserii Ryszarda Majora - najnowsza premiera Teatru Wybrzeże - to spektakl przeraźliwie i irytująco archaiczny. Paradoksalnie jego najciekawszym i najbardziej ożywczym elementem jest tekst Brunona Jasieńskiego sprzed 80 lat

Raz w roku, nocą, manekiny uciekają z witryn wystaw i urządzają wspólny bal. Na jedną z takich imprez trafia przypadkiem Paul Ribandel, socjalistyczny poseł. Manekiny, bojąc się odkrycia ich tajemnicy, obcinają człowiekowi głowę. Jeden z nich nakłada ją na barki i tak "przebrany" wyrusza na toczący się równolegle bal śmietanki finansowej kraju...

Brzmi interesująco? Niestety - to, co widzimy na dużej scenie Wybrzeża, interesujące już nie jest. Spektakl w reżyserii Ryszarda Majora całkowicie pogrąża przeraźliwie archaiczna i nieciekawa inscenizacja. Kuleje tu praktycznie wszystko: od mało zajmującej scenografii Jakuba Krechowicza (otwarte szafy z ubraniami lub klubowe bary), poprzez wyjęty żywcem rodem z innej epoki ruch sceniczny (aktorzy wygłaszając kwestie kręcą się wokół własnej osi lub kreślą trójkąty; drobią dwa kroki w prawo, by wypowiedzieć zdanie i dwa w lewo, aby wygłosić następne), po niezamierzenie komiczne efekty dźwiękowe (puszczone z taśmy, głośne uderzenia szpicruty lub spoliczkowania bohatera).

Spektakl otwiera popis niczym z "Tańca z gwiazdami" - występ czterech zawodowych par tanecznych. Ich obecność szkodzi tylko spektaklowi: bez sensu wirują przez całe widowisko pomiędzy aktorami, co tylko podkreśla mniejsze umiejętności taneczne tych ostatnich. Poza tym prawie cały "Bal manekinów" to utrzymane w jednostajnym rytmie, zupełnie niepotrzebne wejścia i zejścia aktorów, ogrywane niczym kilkadziesiąt lat temu. Na dodatek reżyser uparł się być szalenie dokładnym; co - przy jednoczesnym braku fantazji - niepotrzebnie komplikuje sytuacje sceniczne. Na przykład: wejście Paula Ribandela poprzedza dźwięk tłuczonego szkła puszczony z taśmy, po chwili bohater wbiega na scenę, pchając przed sobą (!) drzwi na kółkach ze stłuczoną szybą, które po chwili szarpaniny za kulisy grzecznie "odwozi" inny aktor. Gdy do tego dodamy piosenki, na dodatek puszczone z playbacku - mamy spektakl, który prawdopodobnie nie zrobiłby furory pół wieku temu. A teatr - po gdańskim "Balu manekinów" chciałoby się dodać "na szczęście!" - zmienia się bardzo szybko.

Szkoda aktorów męczących się w tym spektaklu. Bo, biorąc pod uwagę możliwe pole do popisu, dali z siebie w "Balu manekinów" sporo. Całe widowisko - pomimo obecności na scenie aż dwudziestu trzech aktorów Wybrzeża, statystów i tancerzy - ciągnie jednak Mirosław Baka. Jako Paul Ribandel jest on pewny siebie, efektowny i lekko autoironiczny.

Najbardziej jednak w inscenizacji sztuki Jasieńskiego szkoda potencjału tkwiącego w samym tekście. Bo - pomimo nieudolności twórców oraz blisko ośmiu dekad, które minęły od jego powstania - zabrzmiał on niezwykle świeżo; może stanowić podstawę teatru jak najbardziej aktualnego, dotykającego współczesnych problemów. Jednak reżyser nie dołożył do tej kąśliwej satyry na "błędy i wypaczenia" demokracji nic od siebie, nie próbował nawet odnieść tekstu do dzisiejszej sytuacji. Co więcej - sceny przepełnione komizmem ledwo wywołują tu lekki uśmiech.

Manekiny żyjące własnym życiem, wymykające się nocami ze sklepów i pracowni krawieckich; bezlitosna, swojsko brzmiąca satyra na kulejącą i skorumpowaną demokrację; wołanie o obronę praw pracowników i pytania o intencje osób, które chęć ich obrony deklarują - te pomysły fabularne i idee, silnie obecne w sztuce Jasieńskiego, powinny wcisnąć widza w fotel. Jednak niemożliwe jest to przy takim spektaklu, jakim jest realizacja Majora - widowisku szalenie archaicznym, letnim, bezbarwnym, granym w jednostajnym tempie, pozbawionym autorskiej interpretacji i jakichkolwiek prób odniesienia do dnia dzisiejszego. Twórcy, zamiast krzyczeć do publiczności, leciutko się uśmiechają; zamiast widza poruszyć, pokazują mu aktorów drepczących w kółko i liczących kroki. Taki teatr szkodzi wszystkim jego twórcom i widzom. Bo ci ostatni następnym razem pewnie wybiorą się do muzeum archeologicznego (z całym szacunkiem dla tego typu instytucji), a nie do teatru.

Duża Scena Teatru Wybrzeże (Gdańsk, Targ Węglowy) Bruno Jasieński "Bal manekinów", reżyseria Ryszard Major, kostiumy Ewa Krechowicz, dekoracje Jakub Krechowicz, muzyka Andrzej Głowiński

Mirosław Baran
Gazeta Wyborcza Trójmiasto
23 lutego 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia