Manipulator i marionetki

"Pornografia" - reż: Jacek Bunsch - Teatr Zagłębia w Sosnowcu

Nadając swojej powieści tytuł "Pornografia", Witold Gombrowicz świadomie prowokował potencjalnych czytelników. Oczywistym i pierwszym skojarzeniem z tym słowem jest przecież niedozwolony przez społeczne normy obszar zachowań erotycznych. Tymczasem w powieści Gombrowicza (wydanej w 1960 r.), choć odważnej obyczajowo, nie tylko o seksualność chodzi. Autor rozszerza to pojęcie na wszelkie działania wyzwalające w ludziach niekontrolowane, złe instynkty, bądź pro wadzące do nieprzewidywalnych skutków.

Sceniczną adaptacje "Pornografii" wystawił właśnie Teatr Zagłębia w Sosnowcu w reżyserii Jacka Bunscha. W tym przedstawieniu narratorem jest wprawdzie Witold, ale głównym bohaterem - Fryderyk. Dwaj obywatele XX wieku, lądujący w odciętym od świata majątku ziemskim pana Hipolita, w którym czas zatrzymał przynajmniej sto lat wcześniej. 

Trwa II wojna, wali się europejska cywilizacja, ale mieszkańców dworku wojna mało obchodzi. Co najwyżej uprzykrza codzienne życie. Co rusz pod okna podchodzą przecież "jacyś partyzanci", a odgłos strzałów zakłóca nabożną ciszę. 

Witold i Fryderyk spadają w tę szlachecko-wiejską sielankę jak z kosmosu, zdumieni faktem, że takie miejsca i tacy ludzie w ogóle jeszcze istnieją. Pomiędzy obydwoma przybyszami jest jednak ogromna różnica. 

Witold w interpretacji Artura Hauke to właściwie duże dziecko, któremu spodoba się wszystko, co może urozmaicić nudny pobyt. A na pewno ucieszy go motanie miłosnej intrygi. 

O Fryderyku z początku nie wiemy absolutnie nic; zamknięty w swojej fizyczności spogląda tylko spod oka, jak zwierzę wietrzące łup. Zbigniew Leraczyk odkrywa zamiary Fryderyka powoli, ale w jego zachowaniach ważniejsza niż słowo jest narastająca, wyraziście i niepokojąco przez aktora pokazana, ekscytacja. Im bardziej niebezpieczna staje się sytuacja, tym Fryderyk głośniej i szybciej mówi, sprężyściej chodzi i częściej się uśmiecha. Wielki "stwarzacz wydarzeń" znalazł materiał, który bez specjalnego wysiłku może kształtować na swoją modłę. 

Dwoje młodych ludzi, których sprytnie (i nie bez własnego podniecenia) skojarzy w miłosną parę, to idealne narzędzie. Rozwali nim to, co go irytuje: zapyziałą ciszę dworku, tradycje i przyzwyczajenia jego mieszkańców, fałszywą pobożność i hipokryzję obyczajów. Aprzy okazji, jak sądzi, sprawi młodym frajdę. Gdy sytuacja wymknie się spod kontroli, radość Fryderyka przybierze zresztą na sile. Hipolit, którego Adam Kopciuszewski zabarwił poczciwym ciepłem, do końca ufa jednak wcieleniu zła, jakie przyjął pod swój dach. 

Przedstawienie w reżyserii Jacka Bunscha akcentuje wielowątkowość powieści Gombrowicza, ale moim zdaniem nie do końca oddaje jej ducha. 

Tekst powieści utkany jest z ironii i szyderstwa, pod ich powłoką czai się jednak groza. Groteskowe są postacie "Pornografii", ale nie opis manipulacji, jakim poddaje je Fryderyk. A erotyczna historia miłosna zamienia się w dramat, gdy w jej konsekwencji pojawia się śmierć. 

Tymczasem ton buffo, dominujący nad sosnowiecką inscenizacją i uprawniony w części pierwszej, nie znika, gdy wydarzenia zmierzają ku dramatowi. Śmierć, choć przychodzi w kuriozalnych dla ofiar okolicznościach, zawsze pozostaje jednak śmiercią. W inscenizacji Jacka Bunscha wygląda raczej na kolejną zabawę gości i domowników, a zdezorientowany widz ma wrażenie, że zwłoki zaraz wstaną i się do tej zabawy przyłączą. 

Oczywiście można "Pornografię" i tak interpretować, traci się jednak wtedy z pola widzenia jej wieloznaczne opozycje: młodość-starość, nagość-kostium (także mentalny), uczciwość-manipulacja. W jednorodnie komediowej adaptacji wypada też istotny wątek zazdrości, która dopada Fryderyka przy każdym spotkaniu z Henią i Karolem.

Henryka Wach-Malicka
Polska Dziennik Zachodni
12 marca 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...