Martwe życie martwych dusz
"Umarła klasa" - reż. Tadeusz Kantor - Cricot2 - Zespół Filmowy „X"Jeśli kiedykolwiek czułaś/eś, że twoje życie się nie porusza, jak zatrzymany kadr lub wszystko, czego cię nauczono, jest nieważne, to Umarła klasa jest Twoją lekturą obowiązkową.
Spektakl Umarła klasa został wyprodukowany przez Zespół Filmowy „X" w roku 1976. Utwór Tadeusza Kantora jest uznawane za jedno z największych dzieł XX-wiecznego teatru.
Twórca zafascynowany śmiercią, stworzył obraz klasy pełnej uczniów, w wieku zdecydowanie nie szkolnym o trupich, pomalowanych na zielono, twarzach. Ponoć inspiracją do powstania scenariusza był widok opustoszałej sali w Bełkowie koło Osiek.
Muszę szczerze przyznać, że w moich próbach interpretacji musiałam zasięgnąć pomocy z powstałych już wcześniej recenzji. Kierował mną zwyczajny strach przed popełnieniem tzw. gafy.
W przeczytanych przeze mnie tekstach, autorzy zwracają uwagę na ukazanie przez Kantora nieruchliwości fotografii. Martwych kadrów, nieruchomych postaci, które właściwie nie żyją.
Większość recenzentów skłania się ku nawiązaniu do powojennego, utraconego pokolenia młodych ludzi, dla których dzieciństwo zupełnie nie zaistniało.
Moje myśli powędrowały w (powiedzmy) podobnym kierunku...
Serce zawsze staje mi na parę sekund, kiedy widzę jakiekolwiek nawiązanie do instytucji zwanej szkołą. Lata spędzone na ogólnym kształceniu mnie, jak i moich rówieśników, nie należą do ulubionej części mojego życia. Niekoniecznie z powodu całego systemu edukacji, który niewątpliwie w naszym kraju kuleje. Główną przyczyną mojej niechęci do tejże instytucji jest marksistowski podział klasowy, tworzony przez samych uczniów. Jesteś ładny, masz pieniążki to jesteś super cool, lubisz zdobywać wiedzę i niekoniecznie w głowie ci najnowsze najki to nie jesteś wart uwagi. Nie, przepraszam, jesteś - przed sprawdzianem, bądź też w jego trakcie. I wiadomo, że zachowań tych tak naprawdę nie tworzą uczniowie, ale ich rodzice, którzy taki model nakładli im do głów, a czasem również, niestety nauczyciele, którzy na słodki uśmiech blondwłosej piękności miękną i anulują jedynkę, bo przecież: „Kasia na pewno się starała".
W jakim świecie zostaliśmy wychowani, że mimo narodzin w kraju wolnym od wojen, sami stwarzamy przestrzeń walki o byt? Jakby w genach zapisano nam potrzebę pokazywania swojej siły, bądź też chowania się w cień, kiedy tej siły nie mamy lub nie chcemy pokazywać.
Na lekcjach wyczyniamy głupoty, robimy kawały: sobie i nauczycielom, naukę traktując jak największe zło, jakie nas spotkało. Potem dorastamy. Nagle okazuje się, że ta piękna Kasia z 3a nie skończyła studiów, a ten pryszczaty Konrad, co zawsze siedział w kącie projektuje statki kosmiczne. Nagle Życie to nie życie. Nagle ideały przestają nimi być. Ładna buzia nie załatwi ci kariery. Z reguły...
Ale szkoła kształci młodzież do służby w korporacji na ASAP. Na maturze, najważniejsze to wbić się w tzw. klucz. Tylko jedna odpowiedź jest właściwa. Twoje zdanie się nie liczy. Powtarzaj w kółko tę jedną prawdę, aż w końcu stanie się ona twoją prawdą.
Bez własnego zdania, bez uczuć i emocji. Manekiny. Bez wrażliwości na krzywdę drugiego człowieka. Bo ktoś kiedyś tak powiedział. Po prostu.
W spektaklu aktorzy nigdy nie kończą rozpoczętych tematów swojej kwestii. To jak nie wbicie się we wspomniany już przeze mnie klucz - Co autor miał na myśli?
I tylko jedna odpowiedź jest prawdziwa.
Dlaczego?
Nie wiadomo.
Bo tak.