Marzycielka

"Bulwar zdradzonych marzeń" - reż: Robert Talarczyk - Gliwicki Teatr Muzyczny

Jak pięknie jest pielęgnować w sobie marzenia. Dzięki nim można na chwilę zapomnieć o codziennych troskach i dać się ponieść wyobraźni. Wystarczy stworzyć swój własny, alternatywny świat, by stać się kimś wyjątkowym. Jednego dnia być gwiazdą światowej sceny i występować przed tysięczną publicznością, drugiego podróżować po świecie w poszukiwaniu przygody. Wyobraźnia nie zna granic, dlatego może stać się niebezpieczna. W swoich własnych marzeniach zagubiła się Jagoda - bohaterka monodramu muzycznego "Bulwar zdradzonych marzeń"

Jagoda (Wioletta Białk) wiodła zwyczajne życie: praca, mąż, syn, telewizor, praca, mąż, syn, telewizor, praca, mąż, syn, telewizor… i tak w kółko. Jej ambicje były jednak znacznie większe. Od zawsze chciała być gwiazdą i występować na wielkiej scenie, tak jak Edith Piaf czy Bjork. Niestety „marzenia” sprawiły, że straciła ciepłą (ale nudną) posadę na poczcie. Pod naciskiem rodziny postanowiła poszukać szczęścia w wielkim mieście. Chcąc wydostać się z szarej rzeczywistości, zatraciła się w marzeniach o sukcesie. Zostawiła przeszłość za sobą i podążała ścieżką pozornego szczęścia. Czy udało jej się zrealizować choć jedno ze swoich marzeń…?

Monodram muzyczny to jedna z najtrudniejszych form artystycznych. To teatr jednego aktora, który musi zawładnąć sceną oraz sercami widzów. To próba osobowości, a także temperamentu. Pomóc może tu reżyser – to on jest prawdziwym demiurgiem, który posiada władzę nad sceną. Dzięki zaufaniu między tymi dwoma indywidualnościami, widz może stać się świadkiem widowiska o prawdziwej sile. Monodram muzyczny jest o tyle trudniejszy od zwykłego monodramu, że aktor w swoją opowieść musi swobodnie wpleść fragmenty muzyczne. To zadanie wielkiej wagi, jednak w przypadku „Bulwaru zdradzonych marzeń” udało się.  

Przedstawienie Gliwickiego Teatru Muzycznego wywołuje skrajne emocje: od śmiechu po łzy – tak jak ma to miejsce w prawdziwym życiu. Aktorka cofa się pamięcią do przeszłości, aby móc opowiedzieć widzom całą swoją historię. Tu nie ma miejsca na kłamstwo, tutaj wszystko dzieje się naprawdę, a życie zostaje zobrazowane za pomocą muzyki.  

Nie można nie wspomnieć o scenografii i całkowitym wykorzystaniu przestrzeni scenicznej przez aktorkę. Misternie zbudowane schody dają namiastkę sceny, natomiast stolik pełni funkcję okienka na poczcie czy stolika kawiarnianego. Aktorka w jednej chwili jest waleczna i zdeterminowana, a w drugiej łagodna i naiwna. Te emocje wyraża za pomocą stroju, który zmienia podczas przedstawienia, a także dokładnie dobranych rekwizytów: kasku wojskowego, płaszcza jesiennego, wysokich, czarnych szpilek itd.  

Violetta Białk jako Jagoda daje z siebie wszystko od początku wchodząc w rolę i – jak na bileterkę przystało - sprawdza nawet bilety podczas zajmowania przez widzów miejsc. „Bulwar zdradzonych marzeń” nie jest spektaklem łatwym i przyjemnym – przekazuje pewne gorzkie prawdy o życiu, a jedna z nich mówi, że marzenia uzależniają i aby nie popaść w obłęd, trzeba je sobie umiejętnie dawkować.

Joanna Garbarczyk
Dziennik Teatralny Katowice
17 października 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...