Matka zrozumie

"Matka Putina" - aut. Anna Chudek-Niczewska - reż. Anna Januszewska - Teatr Mały w Szczecinie

Krzesło, stół i tylko ona na scenie. Matka Putina. Wiera Putina. Staruszka, która marzy o tym, żeby przed śmiercią jeszcze raz zobaczyć swojego syna Wowę, którego po raz ostatni widziała, kiedy miał on 10 lat. To wybitna rola Anny Januszewskiej, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty.

Anna Chudek-Niczewska napisała tekst, który bazuje na pewnej mało znanej historii Wiery Nikołajewny Putiny, która wbrew oficjalnej wersji Kremla, podawała się za biologiczną matkę Władimira Putina. 97-latka zmarła w 2023 roku. Wcześniej staruszka udzielała wywiadów m.in. dla "The Sun" czy "Telegraph",w których przekonywała, że Władimir Putin to jej biologiczny syn i pokazywała wspólne zdjęcia, które faktycznie przedstawiały chłopca podobnego do przyszłego prezydenta Rosji. Gdy miał 10 lat, oddała go na wychowanie swoim rodzicom, a oni oddali go do adopcji zamożnej parze. Oficjalny życiorys Putina głosi, że urodził się on w Sankt Peterburgu, wówczas Leningradzie, jako syn Marii i Vladimira.

W spektaklu starsza kobieta, w oblężonej przez rosyjskie wojska gruzińskiej wiosce, w emocjonującym monologu opowiada o zaskakujących wydarzeniach sprzed lat, z okresu dzieciństwa swego nieślubnego syna.

To jakby spowiedź. Wiera opowiada swoją historię jednej ze swoich córek. Wyrzuca z siebie wszystko to, co ukrywała przez wiele lat. To historia prostej, trochę naiwnej dziewczyny, która marzy o tym, żeby wyrwać się z małej wioski do wielkiego świata. Jej przepustką do tego świata miała być szkoła, w której całkiem nieźle jej szło. Jej przekleństwem stali się mężczyźni, którzy umiejętnie wykorzystali jej naiwność i zauroczenie. Nieślubne dziecko z żonatym mężczyzną, nieudane małżeństwo z pijakiem i kolejne ciąże, zaprzepaściły jej marzenia. Zamieszkała w małej gruzińskiej wiosce, nieszczęśliwa, tęskniąca za rodzicami na Uralu i za swoim pierworodnym synem.

Anna Januszewska, mimo że sporo młodsza, tworzy postać Wiery Putiny absolutnie wiarygodnie. Jak kiedyś Aleksandra Śląska, szykująca się do roli królowej Bony, powiedziała reżyserowi Januszowi Majewskiemu: "Ja ci zagram młodość", tak Anna Januszewska "zagrała starość". Aktorka wypełnia sobą scenę, tworzy cały kolorowy świat, który widzimy, mimo że na scenie tylko krzesło i stół. Jej Wiera ma dar opowiadania. Zabiera nas w podróż przez jej życie. Widzimy tę małą wioskę na Uralu, w której się wychowała, widzimy Taszkient, pełen ludzi i gwaru, kolorowy, fascynujący, bo taki jest widziany oczami bohaterki. Widzimy przystojnych mężczyzn, w których się zakochuje; Wierę wirującą w tańcu. Obskurną salę porodową i nachlaną położną. Aż w końcu nędzną chatę na gruzińskiej wsi, w której utknęła na resztę życia.

Podróżujemy przez świat bohaterki i z zapartym tchem i czekamy, co będzie dalej. Przecież to pasjonująca historia.

Anna Januszewska tworzy tu rolę wybitną. Być może jedną z jej najlepszych (obok Królowej Małgorzaty w "Iwonie, księżniczce Burgunda" czy słynnej Dulskiej). Absolutnie panuje nad sceną, nad widzami. Żongluje emocjami od radości, przez smutek po rozpacz. Raz jest delikatna, niemal eteryczna, by za chwilę stać się silną wiejską babą. Każde słowo, każdy gest, wnoszą coś nowego, napędzają akcję, przekraczają granice, te rzeczywiste i te istniejące w naszej wyobraźni.

Anna Januszewska, mimo targających jej bohaterką emocji, nie miota się na scenie. Jest precyzyjna we wszystkim, co prezentuje. Jest Wierą, która cierpi, bo kocha. Cierpi, bo kocha nieszczęśliwie. Cierpi, bo jest bezradna, pozbawiona jakiejkolwiek mocy sprawczej.

Aktorka włożyła w tę rolę cały swój talent i wygrała. Wygrała poruszającą rolą w poruszającym przedstawieniu.

Małgorzata Klimczak
Dziennik Teatralny Szczecin
20 lutego 2024

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia