"Meandry" świata Wiesława Ochmana
"Meandry" Wiesław Ochman w kręgu Przyjaciół - aut. Jerzy SkrobotWiesława Ochmana Jerzy Skrobot opisał już w 2000 roku w "Światłocieniach", później poświęcił słynnemu śpiewakowi tom "Tonacje sławy", następnie skupił się na jego malarskiej pasji w książce "Obrazy wyśpiewane kolorem", teraz, i słusznie, powrócił do opowieści tego twórcy. Jest wszak Wiesław Ochman nie tylko artystą światowego formatu, bywalcem i erudytą, ale i gawędziarzem fantastycznym, który o spotkaniach z ludźmi umie opowiadać, barwnie i rozlegle.
Jak miłe i owocne jest życie emeryta, dowodzi od lat Jerzy Skrobot, wybitny dziennikarz radiowy, autor reportaży, za które zdobył m.in. laur Złotego Mikrofonu. 15 lat zamknął osiemnastą książką! Niegdyś jego spotkania z ludźmi szły w eter, teraz przekłada je na kolejne tomy, zawsze w twardej oprawie.
Wiesława Ochmana Jerzy Skrobot opisał już w 2000 roku w "Światłocieniach", później poświęcił słynnemu śpiewakowi tom "Tonacje sławy", następnie skupił się na jego malarskiej pasji w książce "Obrazy wyśpiewane kolorem", teraz, i słusznie, powrócił do opowieści tego twórcy. Jest wszak Wiesław Ochman nie tylko artystą światowego formatu, bywalcem i erudytą, ale i gawędziarzem fantastycznym, który o spotkaniach z ludźmi umie opowiadać, barwnie i rozlegle. Tak więc powrócił Skrobot do rozmów z przyjacielem - a jest w nich kompetentnym i wrażliwym partnerem - by w tomie "Meandry" scalić oba Ochmanowe światy. Muzyki i sztuk pięknych. Efekt - wspaniały. Bo też, jak przyznaje wielki śpiewak za Albertem Schweitzerem - jest się bogatym wówczas, gdy się ma dobre wspomnienia. A on miłych i ładnych zachował w swej pamięci na niejedną książkę. Nie oznacza to, że mistrz pięknego śpiewu nie potrafi być w swych sądach dosadnie złośliwy.
Kpi więc z "twórczych eksperymentów" reżyserów, co to sprawiają, że kobiety z oper Pucciniego chodzą na szpilkach, a bohaterowie Wagnera - w dżinsach; z tych, którzy w operach Mozarta chcą widzieć "kochających inaczej" albo przenoszą akcję "Wesela Figara" w czasy nam współczesne. "Klasę reżysera poznaje się po umiejętności przekonania widza, że przyczyny konfliktów sprzed trzystu albo nawet dwóch tysięcy trzystu lat bywają aktualne i ważne w dzisiejszych czasach, ponieważ my sami zmieniamy się psychicznie o wiele wolniej niż używane przez nas cywilizacyjne gadżety" - dowodzi śpiewak, który także bywał reżyserem.
Nie patyczkuje się też z tzw. krytykami, wynoszącymi byle humbug na piedestał w przeświadczeniu, że "przełkną go pretensjonalni ćwierćinteligenci, z biegiem lat awansujący do rangi półgłówków". Krytykuje Ochman zjawiska i przywary, nie są to jednak złośliwostki ad personam. Zatem pytany o Wojciecha Cejrowskiego - i to w kontekście wspaniałego Olgierda Budrewicza - woli odpowiedzieć: "bez komentarzy".
Wynurzenia wybitnego śpiewaka w rozmowie z Jerzym Skrobotem łączą fakty i anegdoty z refleksją, z myślą kogoś, kto już wszystko udowodnił światu na scenach Nowego Jorku, Londynu, Mediolanu, Berlina, Madrytu, Paryża, Buenos Aires i teraz z dystansem mędrca opowiada o sobie i ludziach. Prowadzi nas zatem po kulisach oper świata, po pracowniach malarskich, odsłania sekrety sztuki, jak i słabostki artystów; sam przyznaje, że nie lubi zup owocowych i rybnych, a uwielbia kuchnię pikantną, co raz przypłacił... eksmisją z sypialni.
Podtytuł książki "Wiesław Ochman w kręgu Przyjaciół" mógłby sugerować, że to oni mówią o śpiewaku, a jest akurat odwrotnie. Już 24 nazwiska z okładki robią wrażenie: Zdzisław Beksiński, Leonard Bernstein, Jerzy Duda-Gracz, Maria Fołtyn, Andrzej Hiolski, Gustaw Holoubek, Herbert von Karajan, Kazimierz Kord, Tadeusz Łomnicki, Krzysztof Penderecki, Czesław Rzepiński, Tadeusz Strugała, Teresa Żylis-Gara... A spotkamy jeszcze niemal cały areopag krakowskiej ASP (Eugeniusz Eibisch, Jan Szancenbach, Marian Konieczny, Allan Rzepka). Aż szkoda, że eleganckiego tomu nie dopełnia indeks nazwisk. Pomógłby się poruszać po tych meandrach.