Męczennica miłości, wściekła intrygantka, święta?

"Maria Stuart" - reż. Adam Nalepa - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

Polityka jest sexy - powiedziała ostatnio reżyserka Agnieszka Holland. Katarzyna Figura, kreując rolę Elżbiety w spektaklu "Maria Stuart", zdaje się temu przeczyć. Ale teatr, owszem, teatr sexy bywa...

Polityka jest sexy - oznajmiła kilka dni temu w telewizji Agnieszka Holland, autorka dramatu "Zabić księdza", Filmowej rekonstrukcji bestialskiego mordu politycznego popełnionego na księdzu Jerzym. Skrót myślowy efektowny, lecz diablo ryzykowny. Kiedy bowiem w polityce jazda po władzę idzie po bandzie, tragedia wisi na włosku.

Słówko na ten temat. Polska reżyserka szykuje się do kręcenia kilku kolejnych odcinków głośnego amerykańskiego thrillera politycznego "House of Cards". Bohater serialu, charyzmatyczny kongresmen Frank Underwood, dał się poznać jako bezwzględny rzecznik dyscypliny organizacyjnej Partii Demokratycznej. W wyścigu o władzę nie cofnie się przed niczym. Zepchnięcie niewygodnej partnerki z peronu pod pociąg to dla niego tyle, co pstryknięcie palcem. Pozbawiony przez prezydenta USA stanowiska sekretarza stanu postanawia się odegrać.

Jakkolwiek atrakcyjnie fabułę serialu rozwinie Agnieszka Holland, zdarzenia zmyślone, choćby nawet jakąś inspirację czerpały z życia, pozostaną zdarzeniami zmyślonymi. Fikcja nie ma szans na konfrontację z faktami historycznymi.

Mówię o tym po obejrzeniu w Teatrze Wybrzeże inscenizacji "Marii Stuart" Friedricha Schillera, dramatu legendarnej królowej, który ożywiał wyobraźnię Lope de Vegi, Juliusza Słowackiego, Stefana Zweiga. Maria Stuart była namaszczoną królową Szkocji i francuską delfina. Była także pretendentką do korony angielskiej.

Roztrząsając tragiczny los królowej, artyści potykają się o pytanie, kim była naprawcie? Namiętną kochanką, męczennicą, wściekłą intrygantką? Może anielską świętą była?

Nie mniej intrygująca w tym historycznym autentycznym dramacie jest postać jej rywalki, królowej Elżbiety I. Maria Stuart i Elżbieta były kuzynkami. Obie odebrały znakomite wykształcenie. Posługiwały się na przykład biegle greką i łaciną (w kronikach odnotowano, że królowa Elżbieta spierała się po łacinie z polskim posłem). Antagonistki podzielił zajadły konflikt, który buchnął, kiedy Maria - wytaczając kwestię proceduralną - zakwestionowała wybór Elżbiety na tron Anglii. Elżbieta - córka Henryka VIII i Anny Boleyn - w świetle kanonu Kościoła katolickiego była bękartem.

Drugiego podobnego konfliktu na szczytach europejskiej władzy historia nie zna. W śmiertelnym zmaganiu dwóch koronowanych głów na pobudki personalne nakładały się złożone problemy wiary. Religia rzymskokatolicka starła się z reformacją. Na spornych kwestiach doktrynalnych niemniej ważyły motywy osobiste. Maria miała 24 lata, kiedy jej polityczne ambicje fatalnie pokrzyżowało szaleństwo zmysłów. Stefan Zweig opisał to w dwóch zdaniach: "Żądza władzy królowej Marii po raz pierwszy przestaje górować nad pożądaniem. Namiętnie i lekkomyślnie rozbudzona kobieta trwoni to, czego monarchini strzegła z pewną rozwagą i teraz jak w przepaść rzuca się w ekstazę namiętności".

Dorzućmy kilka konkretów. Oto Maria wkrótce po zaślubieniu lorda Darnleya, wdała się w burzliwy romans z hrabią Bothwellem. Namiętność, jaka Marię ogarnęła w stosunku do Bothwella, należy do najbardziej pamiętnych feblików w historii. I jeszcze jeden komentarz Zweiga: "Chyba żadne, nawet przysłowiowe miłości starożytnych legend nie przewyższają jej siłą i nieokiełznaniem".

Jak reaguje zazdrosny mąż? Postanawia zdradę surowo pokarać. Wszelako źle ocenia układ sił i w niejasnych okolicznościach traci życie. Po kilku miesiącach Maria rodzi syna, Jakuba VI Szkockiego. A po trzech miesiącach kolejnych bierze ślub z Bothwellem. Miłość miłością, ale popełnia krok wielce nierozważny. Sama na siebie rzuca cień podejrzenia. Zbuntowani Szkoci chwytają za broń. Bothwell ucieka. Maria jest zmuszona abdykować. I wtedy wykonuje posunięcie o sto razy jeszcze mniej rozważne. Zamiast schronić się we Francji, udała się do Londynu, kierując się naiwnym przekonaniem, że uzyska pomoc kuzynki. Może to zaświadczało, że nie poczuwała się do winy.

Tak czy owak, wpadła w jej sidła, z których nie wydostała się już nigdy.

Elżbieta więziła i upokarzała Marię przez lat osiemnaście. Maria, pozbawiona wolności (ale nie pozbawiona wpływowych przyjaciół), nigdy nie zaniechała inicjowania spisków. Elżbieta, obawiając się zamachu, trzymała Marię twardo pod kluczem. Aż wreszcie w wyniku prowokacji służb Maria została oskarżona o udział w spisku na życie Elżbiety i zapadł wyrok skazujący ją na śmierć.

Reżyser gdańskiego przedstawienia Adam Nalepa rolę tytułową powierzył Dorocie Kolak. Postać królowej Elżbiety gra Katarzyna Figura. Trzeba przy tym pamiętać, że do bezpośredniego spotkania protagonistek w rzeczywistości nigdy nie doszło. Bo to Friedrich Schiller pokusił się w swoim dramacie o bezpośrednią konfrontację zwaśnionych królewskich białogłów. Elżbieta proszona przez Marię w niekończących się listach o widzenie, nareszcie wyraża zgodę i Elżbieta może oko w oko nareszcie wyłożyć jej swoje racje.

Scena drastycznego starcia królowych w scenicznym dialogu należy do pereł światowego dramatu. Pół wieku temu, dzięki wybitnym kreacjom w Teatrze Telewizji (1969), z mistrzowskiego starcia w tej scenie zapamiętane zostały Zofia Mrozowska i Halina Mikołajska. Tak samo wysoko oceniane jest starcie Vanessy Redgrave z Glendą Jackson w amerykańskim Filmie "Mary, Queen of Scots" (1971). Ale także w spektaklu gdańskim to prawdziwy aktorski majstersztyk.

Polityka natomiast nie w każdej ze wspomnianych scenicznych wersji jest sexy. W każdej z nich za to inscenizatorzy przywiązują wartą zaznaczenia uwagę do sfery dylematów uczuciowych, kobiecych wahań i niekontrolowanych porywów serca obu bohaterek. Na egzaltację kobiecości zdobywają się obie wielkie damy. Niezbyt biegła w polityce, a już trzykrotnie zamężna Maria prawdziwą swą osobowość zdaje się odsłaniać w chwilach miłosnych uniesień. Dorota Kolak nadaje Marii cechy kobiety wrażliwej, zmysłowej. Jest dumna, prostolinijna. Lecz czy niewinna jest? Czysta? Jest naiwna. Gdy wysyła z więzienia zaszyfrowaną korespondencję, nie zdaje sobie sprawy, że jej listy w Londynie przechwytuje tajna policja.

A Elżbieta? Nawet ta twarda, nieugięta Elżbieta potrafi zapomnieć o polityce i królewskich obowiązkach. Nie wyszła nigdy za mąż, nie wiadomo, czy potrafiłaby kochać, ale chce być kochaną. Znany z kina seksapil Katarzyny Figury triumfuje także w entourage'u scenicznym (na ile oczywiście pozwala przyjęta w tym przedstawieniu konwencja).

Poza dyskusją jest, że za panowania królowej Elżbiety Anglia stała się mocarstwem. A ona sama? Nie gardziła kłamstwem, perfidnym podstępem, metodami najsroższego okrucieństwa. Świadomie zaaprobowała sfałszowane dowody przeciw Marii, chociaż potem na wszelkie sposoby wymigiwała się od wydania rozkazu posłania skazanej na szafot. Elżbieta Katarzyny Figury ma świadomość obosiecznego wymiaru narzędzi władzy. Ona wie, że polityka, którą uprawia, nie jest sexy i kryjąc oblicze przed świadkami, panicznie ucieka przed własnym sumieniem.

"Maria Stuart" w reżyserii Adama Nalepy wpisuje się stylistycznie w najcenniejsze tradycje aktorskiego teatru. To tradycje wyostrzonego sporu przy otwartej kurtynie. Nagle dialog sprzed stuleci dźwięczy w Teatrze Wybrzeże współcześnie. To sztuka o dwu kobietach absolutnie niezwykłych, ale równocześnie sztuka o hipokryzji i podłości świata, w którym władzę trzymają figury pałacowych pajaców.

Scenę zewsząd oślepiają dziesiątki jarzeniówek. Z jednej ze ścian zwisa hierarchicznie parę rzędów krzeseł. Aż Mirosław Baka w pewnym momencie nie wytrzymuje i pyta: - Co te stołki tu robią?

Reżyserska ironia subtelnie też wybrzmiewa, kiedy któryś z bohaterów wręcza Marii Stuart pozytywkę i dyskretnie rozlega się melodia z piosenki Edith Piaf "La vie en rose".

Teatr bywa sexy.

Henryk Tronowicz
POLSKA Dziennik Bałtycki
20 października 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...