Męski bełkot

,Men's Talk'' – reż. Katarzyna Warnke – Teatr Collegium Nobilium w Warszawie – 07. 1. 2023 r.

Początkowo zamysł był zrozumiały, ciekawy i wciągający, jednak im dalej Grupa Kalifornia kontynuowała swój występ, tym coraz więcej pojawiało się wątpliwości.

Trzech kolegów, tym samym aktorów IV roku studiów aktorskich na Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie – Maciej Łączyński, Dominik Rubaj, Adam Szustak, mieli koncepcję i potencjał, jednak zabrakło konsekwencji.

Wprowadzają nas w swój świat rozlegającą się po całej sali muzyką elektroniczną. Mam wrażenie, że w ostatnim czasie stało się to niejako symbolem współczesności, innowacyjności wręcz, a prawda jest taka, że zabieg ten staje się już zbyt powszechny, by rzeczywiście był jeszcze elementem zaskoczenia. Mimo wszystko, chłopaki kończą imprezę, szykując się na próbę i staje się to punktem wyjścia do całej opowieści, która nie ma wyraźnego początku ani końca. Dryfują przez własną wyobraźnie, dyskutując w narkotycznym amoku o relacjach i miłości, potem dość szybko trzeźwieją, szykując się do teatralnej próby i rozpoczynają tym samym kolejne pogawędki o kondycji aktora, archetypach kultury, prezentując mnogość interpretacji, a także o swojej drodze, karierze i marzeniu zostania aktorem, przeplatając je różnymi anegdotami dotyczącymi osób związanych z teatrem – co samoistnie ogranicza ich krąg odbiorców, bo na sali wyraźne zrozumienie tych żartów okazali wyłącznie znajomi z akademii.

Brnąc jeszcze głębiej, choć ze spadającym już skupieniem, bo mnogość dialogów i naciąganej ekspresji, staje się z czasem wyczerpująca, stajemy się świadkiem ich próby, o której tyle od początku wspominali. Ciekawa jest ta szorstkość, surowość wręcz, jak mówią do siebie po cichu, odchodzą na bok sceny napić się coli, siedzą na środku, w ciszy, która nic nie wnosi przebierając się niezwykle powoli. W bardziej żarliwych, głośniejszych momentach, widać u chłopaków pewne wyuczone maniery, sztuczności, przejęte od innych, lecz nie czuć realnych emocji, a przecież to spektakl o nich, nie bez powodu też na scenie posługują się swoimi prawdziwymi imionami.

Najbardziej autentyczny i przyciągający był Adam Szustak, jego mimika wprost fenomenalna. Wykazał się zdecydowanie największą samoświadomością swojego ciała, chociaż żadnemu nie można odmówić charyzmy, która zdecydowanie ich ratuje.

Przyjemnie jest oglądać aktorów w zasadzie wciąż na początku swojej drogi, jednak brakuje jeszcze wiele obycia scenicznego. Rozumiem, to, co zaproponowali, widać w tym pewien ich unikalny styl, przynajmniej trochę świadomości tego o czym mówią i co prezentują. Tylko gdzie podziała się płynność, sumienność i wytrwałość w utrzymaniu własnej konwencji? Zadziało się za dużo na raz, a zapowiadało się naprawdę dobrze.

Julia Kłoda
Dziennik Teatralny Warszawa
18 stycznia 2023
Portrety
Katarzyna Warnke

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia