Męskie rozrywki i kobiecy spryt
"Damy i huzary" - reż. Julia Wernio - Teatr im. Stefana Jaracza w OlsztynieDo"Dam i huzarów" podchodziłam nieufnie. Ramota, pomyślałam, i zaścianek. Tymczasem okazało się, że ta historia o próżniaczym życiu kilku starych kawalerów i pretensjonalnych dam opowiada o nas tu i teraz.
Jeżeli teraz zgadzamy się z opinią filozofa prof. Andrzeja Ledera, że jesteśmy społeczeństwem klasowym i gnuśnym, to właśnie o tym mówi Fredro. Jego męscy bohaterowie zajmują się sobą i swoimi męskimi rozrywkami. Są wojskowymi, grają w karty i kochają polowania. A najlepszym przyjacielem żołnierza jest koń. Żyją z dala od świata, nie tylko w sensie fizycznym, ale i mentalnym, dbając wyłącznie o własną wygodę. Pojawienie się kobiet w tej męskiej sielance przeraża, bo narusza święty spokój.
Obraz niesmieszny
Kobiety w czasach Fredry były skazane na mężczyzn - od nich zależał ich byt i pozycja materialna. Damy u Fredry są jednak bezlitośnie ośmieszone, podobnie zresztą jak "huzary". Łaskawszym okiem autor patrzy jedynie na młodych i zakochanych i tylko na nich czeka happy end. Komediowy świat Fredry to portret szlacheckiej Polski i to obraz niesmieszny. Tamta społeczność trwała nietknięta zmianami, które po rewolucji burżuazyjnej przeorały świat, obojętna na to, co działo się za płotem. Jeżeli czuła się częścią większej całości, to był to sarmacki mit. Nie ma u Fredrowskich szlachciurow, tak jak nie ma u dzisiejszej klasy średniej, odpowiedzialności za resztę, której jest gorzej. Wtedy była to masa chłopów, dzisiaj rzesze wykluczonych.
Nie znaczy to jednak, że "Damy i huzary" nie bawią. To sprawnie wyreżyserowany i dobrze zagrany spektakl. Julia Wernio nieco go poprzez kostium uwspółcześniła. Ale dlaczego niejaki Rembo, jeden z przyjaciół Majora, ma nie mieć współczesnego munduru niczym Rambo? Strój Majora symbolizuje wiek XIX, Rotmistrza międzywojnie, Edmunda - miejską partyzantkę. Bo choć kostium się zmienia, mówi nam reżyserka, męskie zamiłowania pozostają takie same. I męskie postaci u Fredry są mocniej zarysowane, zróżnicowane i mięsiste.
Komedia pomyłek
Kobiety portretuje jako istoty płoche, choć przebiegłe i bez trudu potrafiące omotać mężczyzn. Mamy więc na scenie zabawną komedię pomyłek, która nie niszczy jednak świętego spokoju huzarów. Artur Steranko zagrał poczciwego, nieco neurotycznego Majora. Cezary Ilczyna jest przywiązanym do żołnierskiego sznytu Rotmistrzem. Jarosław Borodziuk, Kapelan, ma temperować tę dzikość obyczajów, co czyni nieśmiało, wypowiadając swoje "Nie uchodzi". Podobała mi się Joanna Fertacz w roli Orgonowej, kobiety zdecydowanej, inteligentnej i silnej, ale niemogącej w obyczajowo-ekonomicznej klatce rozwinąć skrzydeł. Podobnie jak panna Aniela zagrana przez Marzenę Bergmann. Jest bystra i przebiegła, ale przebiegłość to broń bezsilnych.