Metafizyka niewoli

"Czas terroru" - reż. Lech Raczak - 1. Łódź Czterech Kultur

Otwarcie festiwalu Łódź Czterech Kultur już za nami - kulturalne święto rozpoczął wernisaż wystawy Jacka Waltosia pod tytułem "Ludzie Czechowa". Literacka fascynacja nadała pracom plastycznym charakterystyczny rys. Uczestnicy festiwalu mogli także wysłuchać koncertu Kwartetu Śląskiego połączonego z promocją najnowszej płyty zespołu. Jednak dla teatromanów najważniejszym punktem dnia był "Czas terroru" w reżyserii Lecha Raczaka - spektakl na podstawie "Róży" Żeromskiego

Ze współczesnych książek z zakresu historii literatury można się dowiedzieć, że „Róża” Stefana Żeromskiego stanowi dla czytelnika prawdziwe wyzwanie. Mówiąc wprost - przebrnięcie przez niesceniczny, utrzymany w młodopolskiej, neoromantycznej manierze dramat Żeromskiego jest zadaniem niezwykle trudnym, nie tylko ze względu na tematykę, lecz przede wszystkim formę (połączenie dramatu z powieścią, w którym kumulacja frazesów o tematyce narodowościowej szybko zabija zapał najwytrwalszego czytelnika). O tych problemach doskonale wiedział reżyser przedstawienia, dlatego postanowił na motywach utworu literackiego stworzyć własny, przystępny dla widza scenariusz adaptując tekst na potrzeby sceny. Lech Raczak dokonał olbrzymiego wysiłku intelektualnego i z kłopotliwym dramatem poradził sobie całkiem sprawnie. Przed naszymi oczyma kolejno ukazują się bohaterowie żyjący w Polsce początków XX wieku, prezentujący przeciwstawne postawy społeczne. Oset (Paweł Wolak) to bojownik, który przypłaca swoją postawę torturami, natchniony Czarowic (Paweł Palcat) jest niepoprawnym idealistą z duszą romantyka, snuje się po scenie głosząc górnolotne, patetyczne hasła, jakby cała otaczająca rzeczywistość w ogóle go nie dotykała, robotnik Anzelm (Rafał Cieruch) to wyzuty z wszelkich ludzkich odruchów, cyniczny zdrajca i donosiciel „urodzony z nieznanego ojca i prostytutki”, natomiast Zagozda (Bartek Bulanda) jest rewolucyjnym radykałem. Panowie pojawiają się i znikają, widz poznaje jednak najpopularniejsze stanowiska, jakie można było zająć wobec rewolucji i zagadnień niepodległościowych. Akcje mające na celu odzyskanie wolności, przygotowania do rewolucji 1905 roku, nawoływanie do zjednoczenia w celu walki z zaborcą, sceny z życia członków Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej - przepływające przed naszymi oczyma obrazy budują wyobrażenie o trudnych realiach tamtego czasu.

Widzowie zajmują miejsca z trzech stron konstrukcji przypominającej gigantyczną metalową klatkę, w której rozgrywać się będzie akcja. Na podłodze owej konstrukcji, po przekątnej widzimy tory, po których wjeżdżać będą na scenę rozmaite sprzęty, kolejne klatki, taczka, biurko, czy sporych rozmiarów dmuchawa, przy pomocy której powstaje silny powiew wiatru utrudniający wędrówkę bohaterów. W dwóch rogach metalowej konstrukcji znajdują się szubienice sugerujące sposób w jaki władza rozprawiała się z niewygodnymi obywatelami (tymi, którym udało się przeżyć brutalne przesłuchania, jakie oglądamy w spektaklu). Wszystkie elementy scenograficzne są szare - metalowe wiadra i miski, drewniane skrzynie, ścierki oraz stroje bohaterów utrzymane są w jednej tonacji kolorystycznej, oddającej przygnębiającą atmosferę niewoli. Przedstawienie rozpoczyna melorecytacja bohaterów, śpiewany prolog, w którym postaci zapowiadają, że prezentowana opowieść poświęcona będzie dziejom tchórzostwa, przekupstwa, podłości i zdrady. I rzeczywiście obserwujemy demagogicznych przywódców strajków robotniczych, śledczych prowadzących bezlitosne przesłuchania oraz patriotów bezsilnych wobec rzeczywistości. Patrzymy też na zwykłych ludzi, uczestników tamtych wydarzeń - tu na widzów czekała nie do końca miła niespodzianka. W scenie odnoszącej się do łódzkiej rzeczywistości, kiedy uczestnicy fabrycznego wiecu mówią o wyzyskiwanych przez przemysł obywatelach, których śmierć z wyczerpania u stóp maszyny wielkoprzemysłowej przypomina konanie skazańca, który zawisł na szubienicy uświadamiają, że pod wieloma względami w Łodzi niewiele się zmieniło. Dawne zagłębia biedy zyskały nową twarz - ludzi opuszczonych przez przemysł, niepotrzebnych. Zaprezentowanie przedstawienia w Łodzi z pewnością stanowiło ciekawe doświadczenie dla twórców spektaklu, epizod łódzki był także jednym z powodów, dla których organizatorzy postanowili pokazać to przedstawienia na festiwalu, konfrontując wydarzenia sprzed wieku ze współczesnością.

W spektaklu Raczaka ożywają nasze narodowe koszmary, upiorne postaci maszerują przed nami w makabrycznym korowodzie. W pamięć zapada jedna z ostatnich scen spektaklu, w której grupa przerażająco upiornych postaci tańczy poloneza - można tu odnaleźć nawiązania do sceny balu u Senatora z „Dziadów”, ale także przedstawioną w krzywym zwierciadle sielankową, nie mająca żadnego związku ze smutną rzeczywistością zaborów scenę z „Pana Tadeusza”, w której to „skoczne dźwięki radością oddychają, radością słuch poją, dziewki chcą tańczyć, chłopcy w miejscu nie dostoją”. Utwierdzamy się w przekonaniu, że nowy, sprawiedliwy porządek nie nastanie nigdy, a już na pewno nie z dnia na dzień, za sprawą rewolucyjnego cudu, który zamiast szybkiej przemiany niesie jedynie szybką śmierć.

Olga Ptak
Dziennik Teatralny Łódź
15 września 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...