Mężczyzna prawie idealny

sylwetka Artura Gotza

- Czuję się i aktorem, i wokalistą, ale wszystko zaczęło się od aktorstwa. Od początku zawsze było mi bliższe. Śpiewanie piosenek wyszło w trakcie uprawiania tego zawodu, a właściwie nieco wcześniej, bo w trakcie studiów w PWST we Wrocławiu, i szybko stało się moją pasją. Postanowiłem rozwijać się wokalnie i poszedłem na lekcje śpiewu. Dzisiaj obie profesje traktuję równorzędnie i nie chciałbym wybierać - mówi ARTUR GOTZ, aktor Teatru Nowego w Łodzi, który wydał właśnie swoją drugą płytę.

Na co dzień jest aktorem Teatru Nowego w Łodzi. Obecnie oglądamy go w roli Robcia w sztuce "Dobrze" w Łodzi zagrał w dziewięciu spektaklach. W Warszawie gra w Teatrze 6. Piętro, grał także w Chorzowie i Londynie. Na koncie ma dwa filmy telewizyjne i trzy kinowe oraz dwanaście ról w serialach. Obecnie promuje swoją drugą płytę "Mężczyzna prawie idealny", bowiem z powodzeniem śpiewa. Ma sześć nagród, w tym stypendia artystyczne prezydenta Łodzi i prezydenta Warszawy.

Kto przygotował dla pana promocję płyty; jest pan obecny we wszystkich mediach w kraju?

- Wydawnictwo Polska Wytwórnia Muzyczna - prężnie działająca firma, również moja menedżerka Ewa Kościańska i agencja PR. W sumie sporo osób się w nią włączyło.

Czyli gdzie można było pana oglądać, słyszeć, czytać?

- Premiera teledysku z piosenką "Milionerzy" odbyła się w Teleexpressie, wywiad ze mną i prezentacja teledysku w Superstacji i TVP3 Łódź, w III Programie Polskiego Radia, w regionalnych stacjach radiowych, na portalach internetowych, w kilku dziennikach prasowych.

Czy promocja pierwszej płyty "Obiekt seksualny" wyglądała podobnie?

- Była dużo skromniejsza. Można było ją zakwalifikować jako piosenkę artystyczną, aktorską, kabaretową. Sama płyta nie miała takiej siły oddziaływania jak obecna. Była składanką utworów różnych autorów i wcześniej przygotowanych piosenek. Nie były to aż tak melodyjne piosenki, jak te najnowsze, które skomponowała i tekstami obdarzyła Agnieszka Chrzanowska. Z taką lżejszą repertuarowo płytą mogłem się pokazać na znacznie większą skalę. Jest nowocześniejsza, aranżacje są bardziej współczesne, jest więcej elementów popowych i swingowych.

Ta płyta ma wiele elementów satyrycznych, bo przecież jest pan reprezentantem piosenki satyrycznej.

- Każda z trzynastu piosenek opowiada o jakimś mężczyźnie, ale jednocześnie tworzy zamkniętą całość. Można o moim śpiewaniu powiedzieć, że jestem interpretatorem piosenki artystycznej, ale staram się każdą piosenkę starannie przygotować od strony wokalnej. Interpretacja wspomaga u mnie część wokalną, nie jest częścią wiodącą.

Bardzo dużo pan gra, teraz więcej śpiewa. Kim czuje się pan przede wszystkim - aktorem czy wokalistą?

- Jednym i drugim, ale wszystko zaczęło się od aktorstwa. Od początku zawsze było mi bliższe. Śpiewanie piosenek wyszło w trakcie uprawiania tego zawodu, a właściwie nieco wcześniej, bo w trakcie studiów w PWST we Wrocławiu, i szybko stało się moją pasją. Postanowiłem rozwijać się wokalnie i poszedłem na lekcje śpiewu. Dzisiaj obie profesje traktuję równorzędnie i nie chciałbym wybierać. Na razie staram się je łączyć.

Kiedy dziennikarze piszą, że jest pan śpiewającym aktorem, pan zaprzecza. Dlaczego, przecież to, co pan robi, jest charakterystyczne dla tego typu wykonawstwa?

- Nie lubię tego określenia, bo kojarzy się z tym, że śpiewający aktor tak naprawdę nie jest wokalistą. U śpiewających aktorów strona wokalna jest na dalszym planie, u mnie odwrotnie. Ja wolę być aktorem i wokalistą, żeby to były różne dziedziny wypowiedzi artystycznej.

Przed panem bardzo dużo śpiewania, bo z nowym repertuarem odwiedzi pan mnóstwo miast w Polsce. Czy wystąpi pan także w Łodzi?

- Wystąpię w Warszawie, Poznaniu, Jeleniej Górze, wielu mniejszych miejscowościach. 12 kwietnia wystąpię w Pałacu Poznańskiego w Łodzi. Zaśpiewam też w Aleksandrowie Łódzkim.

Co nowego w teatrze, filmie i serialu?

- W Teatrze Nowym w Łodzi musiałem zrezygnować z roli w nowej sztuce, bo nie dałbym rady pogodzić prób i spektakli z promocją płyty i koncertami w kraju i za granicą, gdyż to jest obecnie dla nie najważniejsze i pochłania mnie całkowicie. Codziennie jestem w innym mieście, w innej telewizji, do tego gram koncerty, przygotowuję drugi teledysk, więc do czerwca jestem wyjęty z życia aktorskiego.

Czyli przekonał się pan, że niełatwo jest pogodzić śpiewanie z aktorstwem?

- Oj, niełatwo, tym bardziej że pracuję w dwóch teatrach w dwóch miastach. Na razie daję radę, bo dyrektorzy teatrów przychylnie patrzą na moje działania pozateatralne.

Pracuje pan od rana do nocy. W jaki sposób stara się pan zrelaksować?

- Chodzę na siłownię, ale nie ćwiczę intensywnie, lecz biegam. Lubię pójść do sauny, bo w niej świetnie się relaksuję, albo na koncert. Kiedy jestem bardzo wyczerpany, wyjeżdżam do ciepłych krajów i leżę w słońcu na plaży.

Pana życie prywatne jest podporządkowane temu, co robi pan zawodowo?

- Obecnie tak, bo na życie prywatne nie starcza już czasu. Nie mam czasu spotykać się ze znajomymi, więc rozmawiamy tylko przez telefon.

Bohdan Gadomski
Express Ilustrowany
14 lutego 2015
Portrety
Artur Gotz

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...