Mglista wolność

"Przez Mgłę" - reż. Lech Walicki - Artefakt Cafe w Krakowie

Spektakl „Przez mgłę” w reżyserii Lecha Walickiego to prosta historia prezentująca dwie ludzkie postawy wobec wolności. Opowieść w żartobliwy sposób opowiada o egzystencjalnych problemach dwóch mężczyzn. Historia ta może stać się punktem wyjścia do dalszych rozmów we foyer „Teatr Bez Rzędów”.

Po co ludziom teatr? To pytanie postawili sobie aktorzy „Teatru Bez Rzędów". A jak brzmi odpowiedź? To miejsce inteligentnej rozrywki skierowanej do szerokiej rzeszy odbiorców — więc z pewnością nie jest elitarne. Teatr w kamienicy, gdzie foyer zmienia się w pokój z kanapą fotelami i stolikiem, gdzie można przed i po przedstawieniu usiąść, porozmawiać i napić się herbaty w domowym kubku — taki właśnie jest Teatr Bez Rzędów, który swoją siedzibę ma na ul. Krakowskiej 13.

Przestrzeń sali teatralnej też nie należy do klasycznych przestrzeni teatralnych. Mając na uwadze różnorodny repertuar, sala nie posiada zamontowanych rzędów. Powstają one każdorazowo i tymczasowo, dostosowują się do danego przedstawienia. Całość mieści się w kamienistej grocie, przywołującej na myśl teatry alternatywne, zaangażowane i zmuszające widza do myślenia. Ubogi teatr podwórkowy? Coś w tym rodzaju. W przypadku spektaklu „Przez mgłę" rzędy wyznaczają małą przestrzeń, gdzie w centralnym miejscu znajduje się stara emaliowana wanna, za nią zielone drzwi, a wszystko otoczone jest mgłą. Ta mała klaustrofobiczna przestrzeń sugeruje, że aktorzy będą grali tuż pod nosem widza.

Treść spektaklu powstała w oparciu o opowiadanie Sławomira Mrożka „Strip-tease". Utwór jest dla twórców jedynie inspiracją — zachowana została liczba postaci i wiążąca się z nimi postawa życiowa, natomiast większość dialogów powstała z improwizacji podczas prób. Początkowa scena prezentuje dwóch Panów o stricte odmiennych światopoglądach. Pan I to przedstawiciel biernej życiowo postawy: nie angażuje się w żadne działania, ponieważ każde podjęcie wyboru (czynu) wiąże się z ograniczeniem jego wewnętrznej wolności. Pan II to człowiek czynu — dla niego działanie jest synonimem wolności. To właśnie czyn jako działanie wobec narzuconych zewnętrznych ograniczeń jest oznaką afirmatywnej postawy wobec życia. To afirmowanie wolności jest dla niego jedyną szansą na stawienie czoła przeciwnością. Następnie na zamkniętych drzwiach zostaje wyświetlona Ręka. Niewidzialna ręka rynku? Być może. Wymusza ona na Panu II, aby oddał jej pasek i buty. Ręka została wywołana właśnie za pomocą bezradnego czynu Pana II, czyli pukania butem o ścianę. Karę za to poniósł nie tylko Pan II, bo i na Panu I zostało wymuszone oddanie paska i butów. Pan I po zaistniałej sytuacji nadal utrzymuje, że posiada wciąż swoją wewnętrzną wolność. Sytuacja powtarza się po scenie w wannie, gdzie Pan II jako rybak odśpiewuje piosenkę. I tak Panowie zostają jedynie w podkoszulkach i kalesonach. Pan I wciąż utrzymuje, że jego wewnętrzna wolność nie została naruszona i podkreśla, iż choć został tak samo potraktowany jak Pan II, to jednak jego udział w tym wydarzeniu wymagał mniejszego zużycia energii. Panowie, za namową Pana II, postanawiają podjąć jakieś działanie. Przepraszają Rękę, która w podzięce zakuwa ich w kajdanki. I tu sytuacja ulega zmianie – Panowie zaczynają analizować otoczenie w którym się znajdują. Stają się jednością i wspólnie przyglądają się widzom. Dochodzą do prostego wniosku, który jednak warto przypomnieć, że tak naprawdę każdy z nas jest niewolnikiem, a świat jest więzieniem. Aktorzy na scenie akceptują ten fakt, co czyni ich wolnymi. Co zaś dzieje się z widzami?

Po skończonym spektaklu mogą rozwinąć myśli wypowiedziane na scenie i, przy herbacie na kanapie, skonfrontować swoje własne refleksje, zarówno z aktorami jak i innymi widzami.

Jak widać, przedstawienie nie staje się objawieniem prawd o których widz by nie wiedział — historia opowiedziana w sztuce „Przez mgłę" jest prosta jasna i klarowna. Sam spektakl nie stanowi intelektualnej zagadki, ani nie wywołuje metafizycznych lęków. Natomiast jego siłą jest wszystko to, co dzieje się wokół. Nie ma się co łudzić — teatr już dawno stracił możliwość oddziaływania na społeczeństwo i nie ma on przełożenia na praktykę społeczną. Może być jednak impulsem do dalszych działań. Dlatego też zorganizowanie miejsca, gdzie widz po spektaklu będzie mógł jeszcze porozmawiać o tym co zobaczył, skonfrontować to z innym, pobyć z ludźmi, z którymi połączyło go wspólne doświadczenie (oglądania spektaklu) wydaje się znakomitym pomysłem.

Daria Kubisiak
Dziennik Teatralny Kraków
24 czerwca 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia