Między bluzgiem a modlitwą na granicy śmierci

"Przylgnięcie" i "Absynt" - Laboratorium Dramatu

"Przylgnięcie" Piotra Rowickiego w pierwotnej odsłonie wzbudzało kontrowersje. Po zabiegach kosmetycznych w Laboratorium Dramatu jawi się nam jako niemal totalna tragedia historyczna, w której losy paru prostaczków wpisane zostają w wielką paralelę narodowego bytu.

Czy miałkość wymyślonej fabuły upstrzonej bluzgami lecącymi ze sceny przystaje do wielkiego problemu egzystencjalnego, który zawiera się w maksymie "przebaczamy i prosimy o przebaczenie"? Czy ta szaleńcza jazda po bandzie wychodzi nam wszystkim na dobre? Na szczęście teatr to bardzo pojemne medium, i nawet jeśli bluzgi przeplatają się z Modlitwą Pańską, możemy wyjść po spektaklu trochę oczyszczeni. Tym bardziej gdy reżyser wie, o co tu chodzi, a aktorzy (tutaj znakomity Leszek Lichota) rozumieją, kim są w spektaklu.

Spektakl "Absynt" z kolei to dyskusja o naszej rodzinie oraz o szansach młodych ludzi w skomercjalizowanym i opanowanym przez układy świecie. A ponieważ na zupełną szczerość zdobywamy się dopiero w obliczu śmierci, w sztuce Magdy Fertacz główna bohaterka, młoda, zdolna, ambitna dziewczyna, już nie żyje. Rozmawia jednak w wyobraźni ze swoimi rodzicami, z dawnym chłopakiem, z kandydatem na męża. Prócz dobrych dialogów wykorzystano w spektaklu nagrany na wideo monolog bohaterki. Tutaj przydałyby się nożyczki, bo monolog miejscami nudzi. Jednak cały spektakl porusza krytycznym, miejscami oskarżycielskim podejściem do rzeczywistości.

Bronisław Tumiłowicz
Przeglad
16 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia