Między jawą a snem

"Morfeusz Sen" - reż. Jerzy Moszkowicz - Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu

Widzów, którzy w niedzielne popołudnie zjawili się w Scenie Wspólnej, żeby obejrzeć prapremierę monodramu Radosława Elisa w reżyserii Jerzego Moszkowicza, ogarnął sen. Nie dlatego, że spektakl okazał się nużący, wręcz przeciwnie - "Morfeusz Sen" jest tak wyśmienity, iż nawet największe małe wiercipięty i rozrabiaki uspokoiły się, ulegając jego urokowi.

Scenograf Jakub Psuja kameralną salę teatralną zamienił w przytulną sypialnię. Ściany okalają zasłony. Osiada na nich błękitna poświata nocy. W głębi widać kontury sofy. Na podłodze znajduje się biała, miękka wykładzina. Widzowie po przekroczeniu progu sali nie kryją zachwytu. Dzieci od razu wygodnie układają się na wielkiej kołdrze rozłożonej w centralnym punkcie przestrzeni. Wtulają się w poduszki, które dostali przy wejściu. Miłe wnętrze i obecność innych widzów jest tak fascynująca dla dzieci, że mogłyby obserwować i obserwować. Skrzypią drzwi. Publiczność szuka wzrokiem osoby, która je otworzyła. Nie ma nikogo. Słychać tylko rozmowę. Natychmiast uruchamia się wyobraźnia. Mama i tato dyskutują o tym, że zostawią śpiącego syna i pójdą na strych po skarb.

Nadchodzi Sen, Morfeusz Sen. Ubrany w oniryczny strój wieczorowy: marynarkę frakową, spodnie piżamowe w graficzny deseń, otulający komin z kapturem. Wszystkie w srebrno-szarej tonacji. Świetna wariacja na temat uniformu służbowego opiekuna śniących autorstwa Angeliny Janas-Jankowskiej. Morfeusz przedstawia się, siada na przyniesionym przez siebie białym krześle i zaczyna snuć historię. Jest skromny, więc mówi niewiele o sobie. Dużo więcej opowiada o sześcioletnim Krzysiu. Odtwarza przygody chłopca z pogranicza jawy i snu, w których bohater poznaje rodzinę ogromnych, ale niegroźnych smoków i próbuje uratować młode, lecz nie małe smoczątko przed Baba Jagą.

Widzowie, oprócz Morfeusza, Krzysia, jego nastoletniej siostry, rodziców i fantastycznych bohaterów, mają też okazję poznać lepiej Radosława Elisa, wcielającego się we wszystkie postaci. Utwierdzają się w przekonaniu o jego kunszcie aktorskim i doskonałym porozumieniu z młodym widzem. Pełni podziwu patrzą jak odgrywa rolę całej gromady czarownic, ale też rynny w deszczową noc oraz burzy ciskającej piorunami. Wyciszają się, gdy śpiewa liryczne kołysanki ze słowami własnego autorstwa. Czują się bezpiecznie i spokojnie leżą, kiedy uważnie stąpa między nimi po kołdrze. Cieszą się, gdy w sposób naturalny improwizuje, prowokowany przez dzieci. Publiczność ośmielona przyjaznym kontaktem z artystą spontanicznie wchodzi w dialog i podchwytując konwencję tłumaczenia przysłów oraz związków frazeologicznych, dopytuje w momentach, w których dramaturg tego nie uwzględnił. Aktor stonowaną gestykulacją i ciepłym tonem głosu przekazuje ekspresyjną historię i jednocześnie włada publicznością.

Centrum Sztuki Dziecka wzbogaciło swój repertuar o kolejny piękny spektakl, trochę baśniowy, trochę muzyczny, bardzo rodzinny. Zyskało sztukę, na którą warto się wybrać, żeby zobaczyć Radosława Elisa w roli czarodzieja snów, zaklinacza wyobraźni i pogromcy krnąbrnych dzieci. Monodram trzeba zobaczyć, żeby dowiedzieć się co rodzice przynieśli ze strychu, bo może to nie senne marzenia są w nim najważniejsze.

Maria Maczuga
kulturapoznan.pl
16 lutego 2017
Portrety
Jerzy Moszkowicz

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...