Między myślą a czynem

„Twin Houses" - Compagnie Mossoux-Bonté - Hartoffanie Tetrem - Bytomskie Centrum Kultury

„Twin Houses" zaprezentowany na deskach Bytomskiego Centrum Kultury 15 grudnia 2013 r. to surrealistyczno-oniryczna opowieść o złożoności istoty ludzkiej. Choć spektakl powstał w 1994 roku, to nadal wybrzmiewają w nim aktualne tematy, gdyż porusza on kwestie egzystencjonalne. Co więcej, został stworzony w uniwersalnym języku ciała, niwelującym możliwość wystąpienia trudności w odczytaniu przekazu ze względu na nieznajomość języka, jakim operuje aktorka. Natomiast słowem-kluczem służącym do rozpracowania mistycznej układanki jest dwoistość świata, natury ludzkiej oraz istnienia.

Spektakl został stworzony przez założoną w 1985 roku Compagnie Mossoux-Bonté, składającą się z niesamowitego duetu: Nicole Mossoux oraz Patricka Bonté. Zespół słynie z przedstawień pobudzających wyobraźnię i zmuszających do refleksji, balansujących na granicy teatru i tańca. Z uwagi na swoje dokonania i olbrzymią popularność, Compagnie Mossoux-Bonté został okrzyknięty mianem jednego z czołowych teatrów wizji i ruchu, funkcjonujących na gruncie europejskim. Artyści gościli już wielokrotnie w Polsce, uczestnicząc w licznych festiwalach teatralnych. Tym razem mieli okazję zaprezentować się bytomskiej publiczności.

Wspomniana dwoistość, stanowiąca dominantę kompozycyjną spektaklu, niewątpliwie związana jest z kontekstem kulturowym oraz miejscem, w którym powstał spektakl. Bonte i Mossoux to artyści pochodzący z Belgii, będącej krajem federacyjnym składającym się z trzech regionów: flamandzkiego, walońskiego oraz regionu stołecznego Brukseli, a także państwem wielokulturowym, w którym obowiązują trzy równoprawne języki urzędowe: francuski, niderlandzki oraz niemiecki. Co więcej, państwo to zamieszkiwane jest przez Walonów i Flamandów, odznaczających się odmienną kulturą. W takim miejscu funkcjonowanie dwujęzycznych tablic informacyjnych jest na porządku dziennym. I w tym właśnie tkwi owo tytułowe rozdwojenie, które przygodnemu obserwatorowi może wydawać się nieco schizofreniczne.

„Twin Houses" to dzieło sztuki teatralnej odznaczające się wyjątkową, kameralną atmosferą, współtworzoną przez harmonizującą ze sobą muzyką, oświetleniem oraz scenografią, nawiązującą do estetyki średniowiecznej. Twin Houses" to magiczny spektakl stworzony w uniwersalnym języku ciała. Gra świateł i zabawa z formą sprawiają, że zyskuje on ciekawą, iście malarską oprawę. Sami artyści przyznali, że planując scenografię oraz reżyserię świateł wzorowali się na dziełach belgijskiego mistrza płótna, autora cyklu „Pozy samotności". Snop światła rozświetlający skąpaną w mroku postać może budzić także skojarzenia z dziełami niderlandzkich malarzy światła. Tak zaaranżowana przestrzeń jest mroczna, tajemnicza i intrygująca zarazem. Mediewistyczny trop wyraźnie widoczny jest także w dźwiękach muzyki stanowiącej muzyczną ilustrację akcji dramatu. Przywodzi ona na myśl atmosferę średniowiecznych jarmarków. Natomiast stroje utrzymane w kolorach ziemi zarówno barwą, jak i krojem przypominają te uwiecznione na obrazach z okresu media tempora. Warto zaznaczyć także, że artyści w wywiadzie udzielonym po spektaklu wskazali jeszcze na jeden trop interpretacyjny. Wyjaśnili, iż inspiracją do stworzenia sztuki były chińskie legendy opowiadające o kobietach-lisach. Niewiasty te po swej śmierci wracały na ziemię właśnie pod postacią zwierzęcia słynącego ze swej przebiegłości.

Spektakl stanowi kolaż składający się ze scen stanowiących egzemplifikację złożoności, dwoistości obecnej w życiu każdego człowieka. Co więcej, zaaranżowanie przestrzeni przypomina nieco średniowieczne mansiony, ponieważ miejsca akcji zostały starannie wydzielone i nierzadko aktorka wraz z marionetkami znajduje się na podwyższeniu. Na uwagę zasługuje także sposób, w jaki artystka animuje manekiny. Wydawać by się mogło, że są one doskonale zespolone z jej ciałem. Stanowią nierozłączną część jej jestestwa. Manekiny są niczym cienie, zmaterializowane wyrzuty sumienia, czy towarzyszące ludziom wątpliwości, bądź dobre lub złe duchy.

Podsumowując, spektakl „Twin Houses" utrzymany jest w dobrym tonie i cechuje go wyrafinowanie. Całość została dopracowana w każdym calu. Nawet maski stanowiące twarze manekinów zostały stworzone na podobieństwo rysów aktorki, Nicolle Moussoux, lecz odrobinę je zdeformowano, nadając piętno indywidualizmu. W finale manekiny znikają, a człowiek- nadmarioneta- pozostaje sam na placu boju, lecz nie oznacza to, że może się on czuć zwycięzcą. Ludzka natura jest dwoista i anihilacja cieni nie przynosi ani oswobodzenia, ani szczęścia... Pięć manekinów towarzyszących aktorce symbolizuje sobowtóry, kolejne wcielenia koegzystujące ze sobą, zespolone z duszą człowieka. Spektakl przedstawia zatem nieco schizofreniczną postać opanowaną przez pięć nieustannie dialogujących ze sobą osób, które nauczyły się współistnieć ze sobą. Do czasu... Ostatecznie człowiek przejmuje kontrolę, znajdując w sobie siłę do pokonania głosów kłębiących się w głowie. Po ostatecznej rozgrywce zwycięzca zyskuje spokój, lecz opanowuje go samotność. Pozostaje pytanie, czy warto podejmować walkę z wiatrakami?

Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
23 grudnia 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia