Między nami (nie)dobrze jest
"Między nami dobrze jest" - reż. Grzegorz Jarzyna - TR Warszawa, SchaubühneCzasy kwarantanny jednych skłaniają do nauki nowego języka obcego, innych do przedświątecznych porządków, a jeszcze innych do nadrobienia zaległości kulturalnych. Tak było i ze mną. Wolny czas pozwolił mi w końcu obejrzeć przedstawienie, na którym od dawna bardzo mi zależało - mianowicie spektakl „Między nami dobrze jest" w reżyserii Grzegorza Jarzyny.
Na wstępie warto dodać, że dramat dostępny na stronie „Ninateki" jest wersją filmową przedstawienia, natomiast wersja teatralna wystawiona w Teatrze Rozmaitości jest nieco dłuższa i pozbawiona efektów technicznych. Ze względu na panujące warunki, musiałam zadowolić się wersją filmową.
„Między nami dobrze jest" to dramat Doroty Masłowskiej, który powstał w 2008 roku na zamówienie Teatru Rozmaitości. To utwór tak niezwykle osadzony w polskiej kulturze i obyczajowości, że trudno nie nazwać go polskim czy narodowym. „Między nami dobrze jest" ukazuje Polskę w krzywym zwierciadle i zmusza widzów do zagłębienia się w świat pełen gry słów i niewybrednych aluzji. Akcja rozgrywa się w biednym wielopokoleniowym bloku w wolnej Rzeczpospolitej. Mała Metalowa Dziewczynka, Halina i Osowiała Staruszka to główne bohaterki dramatu, które pierwszorzędnie odgrywają rolę córki, matki oraz babci. Przebieg akcji wzbogacają karykaturalne postaci Reżysera, Aktora czy sąsiadki Bożeny. Tło wydarzeń stanowi zlepek zdań i spostrzeżeń na temat polskiej rzeczywistości, a fabuła wydaje się najmniej istotnym elementem dramatu. Jej nielinearność zaprasza odbiorcę do gry i poniekąd wciąga w przebieg zdarzeń, w którym to on sam musi wystawić diagnozę na temat kondycji narodu.
Reżyser umieszcza akcje wydarzeń na tle popularnego dziś blue box. Zamiast szarego i zdezelowanego blokowiska, Jarzyna proponuje neutralny i sterylny obraz rzeczywistości. Bohaterowie poruszają się w białych i zielonych przestrzeniach, które pozwalają na umieszczenie dodatkowych efektów. W tle pojawiają się awatary postaci, czasami rekwizyty są „dorysowane", postać Aktora (Rafał Maćkowiak) dosłownie „wychodzi" z ekranu, a jedna przestrzeń szybko zmienia się w kolejną. W „Między nami dobrze jest" nie zmienia się dekoracji, a jedynie płynnie przechodzi od jednej „klatki" do kolejnej. Dzięki temu tło jest neutralne i wieloznaczne. Warto zauważyć, że w końcowej scenie, kiedy Mała Metalowa Dziewczynka (Aleksandra Popławska) wygłasza swój monolog odrzucający polskie wartości, bohaterowie przenoszą się niespodziewanie na zaplecze sceniczne. Wszyscy gromadzą się wśród nieużywanych rekwizytów i plątaniny kabli, by wysłuchać ostatniego wystąpienia Dziewczynki.
Mimo, że nikt nie wychodzi ze swojej roli, odbiorca ma wrażenie, że granica między sceną a rzeczywistością znacznie się zaciera. Nie tylko aktorka wygłasza swoje niezadowolenie - przemawia w imieniu wszystkich. Reżyser sprytnie wykorzystuje do tego zmianę przestrzeni. Sugestywna gra aktorów i przerysowanie postaci sprawiają, że widz może zatracić się w kreowanej scenerii. Czasami absurdalne sceny - wypowiadane przez Edytę (Roma Gąsiorowska) kwestię odnoszące się do filmowych doświadczeń, podczas gdy stado koni przebieg nad jej głową - zbijają odbiorcę z pantałyku i jednocześnie wciągają w groteskową rzeczywistość. Paradoksalnie wydaje się, że jedyną bohaterką silnie związaną z tym co „tu i teraz" jest cierpiąca na demencję Osowiała Staruszka (w tej roli niezastąpiona Danuta Szaflarska).
„Filmowa" wersja „Między nami dobrze jest" to zdecydowanie odważna i ponadprzeciętna propozycja dramatyczna, która idealnie wpisuje się w obecny kontekst społeczny. Po obejrzeniu spektaklu nie pozostaje nic innego jak odpowiedzieć sobie na pytanie, czy między nam dobrze jest?