Między planem a sceną

Julia Jentsch

Delikatna, eteryczna, piękna i subtelna — niemiecka aktorka Julia Jentsch. Uosobienie dziewczęcej agodności, szczerości i pogody ducha. Aż trudno uwierzyć, że nie grywa w komediach romantycznych, a w jej bogatym już dorobku zawodowym przeważają role dramatyczne o najcięższym kalibrze — bohaterki skazane na trud, cierpienie i śmierć. Na szczęście samo życie skazuje ją, jak dotąd, wyłącznie na sukcesy

Do jednego z ostatnich miał okazję przyczynić się Toruń za sprawą organizatorów Tofifest, którzy zdecydowali, by jej dotychczasowe dokonania uhonorować Specjalnym Złotym Aniołem dla Najbardziej Obiecującej Artystki Kina Europejskiego.

W świadomości polskich widzów Julia Jentsch zaistniała dzięki Edukatorom Hansa Weingartnera, a przede wszystkim tytułowej roli w dramacie Sophie Scholl — ostatnie dni Marca Rothemunda.

Jednak największym zaskoczeniem było podjęcie ryzyka zagrania Polki w polskim filmie, czyli przyjęcie propozycji Małgorzaty Szumowskiej wykreowania głównej roli w 33 scenach z życia — zadanie bardzo trudne pod wieloma względami, choć aktorka przyznaje, że decydując się, nie do końca wiedziała, na co się porywa. Doświadczenie wyniesione z tego projektu, w którym zagrała niezwykle intensywnie i skrajnie, były dla niej — jak sama ocenia — ważną aktorską lekcją. Ten i inne jej wybory potwierdzają z pewnością jedno — Julia Jentsch należy do tych aktorek, które traktują swoją pracę niezwykle poważnie, z pełnym zaangażowaniem, nie szczędząc sił, by sprostać podejmowanym wyzwaniom, tworzą niezapomniane, silne i wyraziste postaci.

Co sprawia, że włożony wysiłek przemienia w sukces, jej bohaterki są przekonujące, a ich los potrafi poruszyć, żaden zaś krytyk nie próbuje nawet doszukiwać się błędów w aktorskiej sztuce? Naturalny talent, charakter, powołanie?

Julia Jentsch fascynowała się teatrem już od dziecka, grała w szkolnej grupie teatralnej i nie wyobrażała sobie innych studiów niż aktorskie. Ale ponieważ Julia Jentsch nie wywodzi się z rodziny o tradycjach aktorskich, ewentualne niepowodzenie na egzaminie pewnie uznałaby za znak, by dać sobie z aktorstwem spokój i pójść w ślady rodziców, którzy — podobnie jak wielu jej przyjaciół — są prawnikami.

Tak może by się i stało, gdyby nie fakt, że w 1997 roku egzamin na studia (Hochschule für Schauspielkunst Ernst Busch w Berlinie) zdała za pierwszym razem. Jeszcze podczas studiów doceniono ją Nagrodą Maxa Reinhardta za rolę w Persach Ajschylosa, zagraną na deskach  berlińskiego Maxim-Gorki-Theater.
W 2001 roku jej pasja, p r a c o w i t o ś ć i sukcesy przełożyły się na angaż w Münchner Kammerspiele, jednym z wiodących niemieckich teatrów, którego styl kształtowany jest przez najwybitniejszych obecnie reżyserów (Andreas Kriegenburg, Jossi Wieler, Johan Simons, Luk Perceval).

Grała na przykład Desdemonę w Otellu Szekspira w reżyserii Luka Percevala, Elektrę w Orestesie Eurypidesa i tytułową rolę w Antygonie Sofoklesa. Gdy tylko rzuci się okiem na ten bagaż aktorskich doświadczeń, przestają tak dziwić jej filmowe role, z których znana jest szerszej publiczności. Kolejny rok to następny teatralny sukces — czasopismo „Theater heute” uznało ją za najlepszą młodą aktorkę.

Pierwsze poważne próby Julii Jentsch przed kamerą sięgają roku 1999 (Zornige Küsse Judith Kennel), następne związane były głównie z telewizją. Po raz pierwszy Julia zwróciła na siebie uwagę w dramacie młodzieżowym Mein Bruder der Vampir w reżyserii Svena Taddickena, nagradzanego na wielu festiwalach, między innymi w Rotterdamie. Jednak dopiero udział w 2004 roku w Edukatorach u boku Daniela Brühla (obsypanego rok wcześniej nagrodami za rolę w Good Bye Lenin) przyniósł jej pierwsze nagrody za kreację aktorską na dużym ekranie: Bawarską Nagrodę Filmową i Nagrodę Niemieckich Krytyków Filmowych dla najlepszej młodej aktorki. Historia o trójce przyjaciół uwikłanych w porwanie bogatego biznesmena przerwała jedenastoletni okres nieobecności niemieckojęzycznego kina w konkursie głównym MFF w Cannes. Film wprawdzie nie otrzymał Złotej Palmy, ale nominacja i uznanie międzynarodowej krytyki to krok milowy w karierze niejednej wschodzącej gwiazdy i zapowiedź kolejnych sukcesów. Tak też się stało w przypadku Jentsch.

Dzięki roli Sophie Scholl, studentki i bojowniczki ruchu oporu, w projekcie Marca Rothemunda Sophie Scholl — ostatnie dni Julia niemal z dnia na dzień stała się gwiazdą, a podczas 55. edycji Berlinale mówiło się o „festiwalu Julii Jentsch”. Reakcje poruszonej berlińskiej publiki, która po projekcji zgotowała owację na stojąco, jak i oceny krytyków okazały się trafną zapowiedzią pasma sukcesów czekającego aktorkę:
Srebrny Niedźwiedź dla Najlepszej Aktorki, Niemiecka i Europejskie Nagrody Filmowe (Jury i Publiczności), a dla filmu nominacja do Oscara. I można by się spodziewać jakiegoś ogromnego przełomu w karierze Julii i diametralnych zmian w życiu zawodowym.

Tak się jednak nie stało. Pomimo ogromnego sukcesu, jaki osiągnęła w świecie filmowym, i jej niewątpliwej fascynacji pracą na planie pozostała wierna teatrowi. A ponieważ teatr to sztuka zazdrosna, niechętnie dzieląca się swoimi wybrankami, wymagająca oddania i poświęcenia, nawet odbiór prestiżowych nagród czy uczestnictwo w gali rozdania Oscarów bywa problematyczne.

Scena ją kocha, a Julia odwzajemnia tę miłość. Sukcesy dały jej wprawdzie sporą niezależność, ale Julia wykorzystuje ją przede wszystkim na staranne dobieranie odpowiedniej dla siebie roli. Jak każdy dobry aktor, traktuje rolę jako wyzwanie, ceni możliwość wcielania się w odmienne postaci i nieocenione w tym zawodzie zbieranie kolejnych doświadczeń. Nie ma dla niej znaczenia, czy ma zagrać współczesną bohaterkę, czy przebrać się w kostium. Jednak decyzję o zagraniu w filmie uzależnia ostatecznie od tego, czy potrafi znaleźć wspólny język z reżyserem. I właśnie dzięki takiemu kluczowi udało jej się wykreować na srebrnym ekranie kilka postaci zachwycających swoją siłą wyrazu. Jej Sophie to wynik długotrwałych rozmów i analiz przeprowadzonych z reżyserem. Dzięki nim udało się jej przemówić słowami młodziutkiej Sophie tak, by wstrząsnąć zawartą w nich brutalną prawdą, ale nie uderzać w patos, poruszyć, ale nie popaść w sentymentalizm, odtworzyć godną podziwu osobowość niezwykle dojrzałej i uczciwej wobec swoich ideałów dziewczyny, ale nie zatracić autentyzmu i szczerości. W zbliżonym okresie Julia pracowała z reżyserem Hansem W. Geissendörferem nad wykreowaniem postaci Iny w mało znanym w Polsce, ale wielokrotnie nominowanym i nagradzanym, głównie za zdjęcia, filmie Schneeland. Zachwyciła ją niebywała porywczość charakteru bohaterki, intensywność i poetyckość przekazu pomieszana z naturalizmem, do zagrania przekonał wypływający z jej losu przekaz, że nawet wielkie nieszczęście i straszne życie dzięki miłości można przemienić w coś pozytywnego.

Znakomicie pracuje jej się zarówno z reżyserami, jak i reżyserkami. Po współpracy z Małgorzatą Szumowską z pomocą niemieckiej reżyserki Hermine Huntgeburth podjęła się kolejnej już w historii niemieckiej kinematografii próby ożywienia bohaterki powieści Theodora Fontane tytułowej Effi Briest, o której — podobnie jak i o innych odgrywanych przez nią postaciach — potrafi rozmawiać godzinami. Również na zagranie głównej roli w kinowej wersji bestsellerowego kryminału Andrei M. Schenkels Tannöd — jak sama przyznaje — zdecydowała się ze względu na osobę szwajcarskiej reżyserki Bettiny Oberlis, która w swojej adaptacji postawiła na uwypuklenie psychologicznej strony opowieści. Ostatnio zaś niemiecka publiczność oglądać ją może w zbierającym dobre recenzje filmie dla… dzieci! W Hier kommt Lola Franziski Buch wcieliła się w rolę mamy tytułowej szalonej 9-latki. Czyżby to wyrafinowany aktorski sposób na przygotowanie się do nowej roli życiowej? Jak twierdzi w jednym z ostatnich wywiadów, byłaby gotowa zawiesić aktorską pasję, gdyby tylko pojawiła się taka okoliczność.

Ewa Sobczak
Muslimagazine
14 września 2010
Portrety
Astrid Lindgren

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...